Zysk indeksu był zatem większy od procentowej zwyżki z sesji środowej, ale proste porównanie wielkości obrotu pokazuje, iż to wczorajsza sesja była dla rynku ważniejsza, gdyż w ruch zaangażowało się znacznie więcej kapitału. Jednak z punktu widzenia wydarzeń na wykresie WIG20, to dzisiejsze pokonanie przez indeks barier 2385 i 2400 pkt. ma szersze konsekwencje techniczne i właściwie przesądza o zakończeniu blisko trzytygodniowej konsolidacji, która wyczerpała kwartalny spadek, jaki sprowadził indeks z rejonu 2600 do 2300 pkt.
Bez wątpienia częścią dzisiejszego rozdania była atmosfera na rynkach otoczenia, na których padły nowe rekordy w trendach – jak w USA czy na parze USD/JPY – ale też najważniejszym czynnikiem był jednak globalny zwrot w kierunku ryzyka, który pozwolił umacniać się również złotemu. W ostatnim czasie siła polskiej waluty i spadająca rentowność polskich obligacji w tak czytelny sposób korelują z kondycją WIG20, iż szukanie lokalnych czynników siły polskiej giełdy okazuje się zbędne, jeśli nie złudnie. Dwie sesje pokazały, iż w cień odeszły niedawne spekulacje, iż za słabością rynku w Warszawie stoi debata o OFE i mglista przyszłość systemu emerytalnego w obecnej postaci, który bez wątpienia jest częścią polskiego rynku kapitałowego.
W praktyce tak silne powiązanie nastrojów GPW z otoczenie podtrzymuje ryzyka w postaci załamania zwyżki, gdy np. para USD/JPY odbije się od psychologicznej bariery 100 jenów za dolara a amerykańskie giełdy poddadzą się wreszcie korekcie, której wszyscy oczekują i nikt nie może się doczekać.
Już jutro optymiści kupujący dziś akcje będą musieli skonfrontować się z wynikiem banku JPMorgan Chase, który jest jednym z dwóch kluczowych raportów spółek, jakie miały pojawić się w bieżącym tygodniu. Z obowiązku należy odnotować, iż Alcoa – pierwsza ważna spółka, która raportowała w tym tygodniu – do poniedziałku notowana jest właściwie bez zmiany mimo tego, iż raport został przywitany oklaskami. Trudno nie traktować tego, jako ostrzeżenia, iż dobre raporty przy obecnych wycenach to zbyt mało, by dalej podnosić ceny, ale to temat na kolejny tydzień, który zaleje rynki wynikami spółek.