Niemal rekordowe zapasy ropy w USA
Spory spadek wartości indeksu CRB to efekt przede wszystkim dużej środowej przeceny surowców energetycznych, które są największym wagowo składnikiem tego agregatu. Wczoraj ceny ropy naftowej typu Brent oraz WTI spadły o 2,5-3,0%.
W przypadku amerykańskiej ropy naftowej WTI spadek cen z fundamentalnego punktu widzenia był tylko kwestią czasu – bowiem w USA podaż ropy jest spora, a popyt jest nadal wątły. Inwestorzy czekali na impuls do wyprzedaży tego surowca – a takim były wczorajsze słabe dane makro ze Stanów Zjednoczonych. Po pierwsze, rozczarowujące okazały się informacje dotyczące zmiany zatrudnienia zawarte w raporcie ADP. Po drugie, odczyt indeksu ISM dla usług był gorszy od oczekiwań. I wreszcie po trzecie – raport Departamentu Energii (DoE) potwierdził wcześniejsze wskazania Amerykańskiego Instytutu Paliw (API) o tym, że w ubiegłym tygodniu zapasy ropy w USA znacząco wzrosły.
DoE pokazał wczoraj w swoim cotygodniowym raporcie, że w ubiegłym tygodniu zapasy ropy naftowej w USA wzrosły o 2,7 mln baryłek. Jest to większy wzrost niż prognozowano na początku tego tygodnia (2,2 mln baryłek), jednak mniejszy niż we wtorek zaprezentował API (4,7 mln baryłek). Tak czy inaczej, ubiegłotygodniowy wzrost zapasów jest już którymś wzrostem z rzędu, a bieżący poziom zapasów ropy w USA jest bardzo wysoki. Obecnie znajduje się on na poziomie 388 mln baryłek, a więc blisko rekordu wszech czasów z 1982 r. (391,9 mln baryłek).
Niemal rekordowo wysoki poziom zapasów ropy w USA powinien być czynnikiem wywierającym presję na spadek notowań surowca typu WTI. Wczoraj cena amerykańskiej ropy spadła poniżej 95 USD za baryłkę i dziś rano nadal utrzymuje się w okolicach poziomu wczorajszego zamknięcia. Jeśli dzisiaj nie dojdzie do odbicia i próby powrotu ponad 95 USD, to cena ropy w ciągu najbliższych sesji może szybko spaść do 93 USD za baryłkę.
Przedłużająca się zima kłopotliwa na rynku pszenicy
Tymczasem sytuacja na rynkach zbóż nie przestaje być nerwowa. Dobrym przykładem tego, jak kapryśne potrafią być rynki rolne, jest rynek pszenicy. Po gwałtownym spadku notowań tego zboża na przełomie marca i kwietnia, od wtorku na rynku tym przeważają optymiści. Wczoraj cena pszenicy wzrosła o ponad 3,5%, co sprawiło, że zboże to było liderem zwyżek na rynkach towarów.
Odbicie w górę cen pszenicy jest interpretowane jako wynik obaw inwestorów o tegoroczną produkcję tego zboża. Wprawdzie wiele krajów produkujących pszenicę prognozuje wzrost jej podaży względem ubiegłego roku, jednak ten scenariusz stoi pod coraz większym znakiem zapytania. Przyczyną jest pogoda, a dokładniej – przedłużająca się zima, nie tylko w Europie, lecz także w Stanach Zjednoczonych.
Utrzymujące się obecnie niskie temperatury powietrza we Francji (największy producent pszenicy w Europie) mogą obniżyć plony pszenicy w tym kraju nawet o 5-6%, zwłaszcza jeśli zimowa pogoda będzie utrzymywać się w całej pierwszej połowie kwietnia. Z kolei w Stanach Zjednoczonych jakość pszenicy ozimej jest oceniana obecnie jako najgorsza od 11 lat – a zasiewy pszenicy jarej opóźniają się na skutek przedłużającej się zimy w USA.
Wzrost cen pszenicy w tym tygodniu wyniósł notowania tego zboża ponad wcześniej naruszone wsparcie w rejonie 673-680 USD za 100 buszli. To, przynajmniej w krótkim terminie, oddala wizję szybkiego spadku cen do rejonu 600 USD za 100 buszli. Najistotniejszym czynnikiem wpływającym na dalsze ruchy cenowe na rynku pszenicy jest oczywiście pogoda – spóźniająca się wiosna może mieć istotne znaczenie w formułowaniu prognoz dotyczących tegorocznej produkcji zboża w Europie i USA.