W centrum uwagi:
• Niska cena pszenicy atrakcyjna dla inwestorów
• Kolejny wzrost zapasów ropy w USA
• Zaburzony transport ropy na linii Kanada-USA
Niska cena pszenicy atrakcyjna dla inwestorów
Wśród nielicznych towarów, które wczoraj podrożały, znalazła się pszenica. We wtorek cena tego zboża wzrosła o 1%, co było rezultatem ożywienia strony popytowej po gwałtownych przecenach w czwartek i poniedziałek. Najniższy poziom cen pszenicy od czerwca ubiegłego roku przez wielu uczestników rynku został zinterpretowany jako okazja do kupna.
Pewnym wsparciem dla kupujących w ostatnim czasie były kłopoty pogodowe w USA. Susze na licznych terenach uprawnych spowodowały znaczące obniżenie ilości i jakości zebranej w Stanach Zjednoczonych pszenicy ozimej. Niemniej jednak, ten czynnik w ciągu ostatnich miesięcy nie był wystarczająco silny, aby powstrzymać notowania pszenicy przed spadkami. Od drugiej połowy lipca ub.r. cena tego zboża systematycznie spada, a od grudnia spadki te przyspieszyły.
W ciągu następnych miesięcy pszenica nadal powinna znajdować się pod presją podaży. Wynika to z prognoz zwiększenia produkcji tego zboża na świecie w nadchodzącym sezonie. Możliwe jednak, że spadki nie zniosą notowań pszenicy niżej niż do okolic 600 USD za 100 buszli, bowiem prognozy wzrostu podaży są już w dużej mierze uwzględnione w cenach.
Natomiast na rynku kukurydzy wczoraj wciąż dominowali sprzedający. We wtorek cena tego zboża spadła o niemal 1%, a spadki są kontynuowane również dzisiaj rano. Może to oznaczać, że popyt jest zbyt słaby, aby wynieść cenę kukurydzy z powrotem ponad 644 USD za 100 buszli, czyli ponad niedawno naruszone wsparcie, a to mogłoby doprowadzić do dalszych spadków w kierunku 600 USD za 100 buszli.
Kolejny wzrost zapasów ropy w USA
Tymczasem na amerykańskim rynku ropy również wczoraj przeważała strona podażowa – jednak w zasadzie tylko symbolicznie (cena ropy WTI spadła o 0,05%). Sprzedającym sprzyjały przede wszystkim wieczorne dane dotyczące zapasów ropy naftowej w USA. Amerykański Instytut Paliw (API) podał bowiem, że w ubiegłym tygodniu zapasy ropy w USA wzrosły aż o 4,7 mln baryłek. Wprawdzie na rynku oczekiwany był wyższy poziom zapasów, jednak – według ankiety przeprowadzonej przez agencję Reuters – oczekiwano ponad dwukrotnie mniejszego wzrostu, o ok. 2,2 mln baryłek.
Kolejny wzrost zapasów może być interpretowany jako oznaka słabości amerykańskiej gospodarki, w której popyt nie jest w stanie nadążyć za zwiększającą się podażą. Prawdopodobnie spadek cen ropy WTI wczoraj byłby jeszcze większy, gdyby nie utrzymujące się na amerykańskim rynku tego surowca obawy dotyczące ograniczeń w imporcie ropy z Kanady.
Zaburzony transport ropy na linii Kanada-USA
W piątek doszło do awarii i wycieku ropy z przestarzałego ropociągu Pegasus, należącego do firmy Exxon Mobil i transportującego ropę z Kanady do północno-zachodniej części USA. Ropociąg ten odpowiadał za przesył około 300-400 tysięcy baryłek ropy tygodniowo.
Jeszcze wcześniej, bo w minioną środę, doszło do wykolejenia pociągu transportującego kanadyjską ropę do USA. Wprawdzie w tym wypadku wyciekło jedynie kilkaset baryłek ropy, jednak incydent ten podniósł obawy o to, na ile wiarygodny jest transport ropy tą drogą. Obecnie drogą kolejową z Kanady do USA dociera około 150 tysięcy baryłek ropy dziennie, podczas gdy jeszcze pięć lat temu ten sposób transportu ropy na linii Kanada-USA nie istniał. Oba ubiegłotygodniowe wypadki skłoniły także amerykańską opinię publiczną do kolejnej debaty na temat ropociągu Keystone, o którego losach wciąż nie zadecydowano.
Zaburzenie transportu ropy naftowej z Kanady to czynnik, który sprzyja stronie popytowej na rynku amerykańskiego surowca typu WTI. Niemniej jednak, sytuacja fundamentalna w szerszej perspektywie sprzyja stronie podażowej – dynamiczny wzrost produkcji ropy w USA prowadzi do utrzymywania się wysokiego poziomu zapasów, z którym amerykański popyt nie jest w stanie póki co sobie poradzić.