Jeszcze w połowie ubiegłego roku mieliśmy inflację na poziomie 4%. Po drugim z rzędu pozytywnym zaskoczeniu jest to już jedynie 1,3%. Gwałtowny spadek inflacji w ostatnich dwóch miesiącach wynikał z czynników jednorazowych. Przede wszystkim bardzo korzystnie kształtowały się ceny związane z użytkowaniem mieszkania, w tym ceny energii. Zwykle ceny te rosną wyraźnie w pierwszych dwóch miesiącach roku, tym razem było inaczej.
Drugą kategorią, która pomogła w obniżeniu inflacji były ceny łączności. W ciągu dwóch miesięcy spadły one o ponad 4%, najprawdopodobniej w wyniku spadku stawek za połączenia komórkowe pomiędzy sieciami. Te czynniki nie będą już obniżać inflacji w kolejnych okresach, co jest istotną wiadomością, gdyż oznacza, że szybki spadek inflacji nie oznacza jeszcze zagrożenia deflacją. Dane oznaczają, iż RPP będzie musiała przemyśleć swoją decyzję o zakończeniu cyklu obniżek szybciej niż zapewne się spodziewała. Rynek walut zareagował na dane spokojnie, potwierdzając, iż ewentualne dalsze obniżki nie zaszkodzą istotnie złotemu.
Złoty był w ostatnich tygodniach w swoistych kleszczach pomiędzy silnie zwyżkującymi rynkami akcji w USA i Europie Zachodniej (co działało w kierunku umocnienia polskiej waluty poprzez kanał spadku awersji do ryzyka), a słabym euro, które od początku lutego traciło względem amerykańskiej waluty. Tak długo jak ten przeciwstawny wpływ globalnych rynkach pozostanie aktualny, kurs złotego, szczególnie w odniesieniu do euro, powinien pozostać stabilny. Taką perspektywę wzmacnia dodatkowo fakt, iż jesteśmy w dość bezpiecznej odległości od kluczowych technicznie poziomów – 4,05 oraz 4,21.
Na rynku walut wschodzących nie jest jednak nudno. W ostatnim czasie silnie zyskiwało meksykańskie peso, które korzysta na świetnej koniunkturze na Wall Street. Na drugim biegunie znalazł się forint, który nerwowo reagował na zmiany w węgierskiej konstytucji, które były powszechnie krytykowane na Zachodzie jako próba ograniczania demokracji w tym kraju. Tym samym na rynku powstały dywergencje – negatywna w relacji do peso i pozytywna w relacji do forinta. Takie odchylenia często są przejściowe, gdyż na dłuższą metę na notowania walut z tego segmentu kluczowy wpływ mają czynniki globalne.
W przyszłym tygodniu wydarzeniem numer jeden będzie bezsprzecznie posiedzenie Fed. Coraz lepsze dane z amerykańskiej gospodarki (w tym świetne dane z rynku pracy za luty) sprawiają, iż Ben Bernanke będzie miał coraz większe kłopoty, aby stłumić głosy zwolenników ograniczenia programu skupu aktywów. Bernanke wie jednak, jak nerwowa byłaby reakcja na taki komunikat, stąd będzie starał się zachować status quo. Jeśli mu się uda, dolar może stracić, a amerykańskie parkiety odnotują nowe maksima, co mogłoby umocnić złotego. W tle dane z krajowej gospodarki: rynek pracy (poniedziałek), produkcja (wtorek) oraz sprzedaż detaliczna (piątek). W czwartek poznamy natomiast protokół z posiedzenia RPP, który rzuci więcej światła na ostatnią decyzję o obniżeniu stóp o 50 bp. W piątek o godz. 15.50 euro kosztowało 4,1470 złotego, dolar 3,1730, funt 4,8050, zaś frank 3,3775.