Fundusze emerytalne były największymi inwestorami w rządowe papiery do lipca 2010 roku. Jak wynika z indeksu Bloomberg/EFAS Total Return w zeszłym roku mogły zarobić na obligacjach nawet 14 proc. Ale zamiast tego fundusze zwiększyły swoje holdingi gotówkowe o 74 proc., kiedy sześciomiesięczna warszawska stopa międzybankowa depozytów dala w skali rocznej zaledwie 3,98 proc. Tymczasem inwestycje w papiery rządowe wzrosły tylko o 2 proc.
Teraz, po trzeciej już z rzędu obniżce stóp procentowych, prezes NBP Marek Belka zasugerował, że obecna runda obniżek “zmierza ku końcowi”. W sumie dziesięcioosobowa Rada Polityki Pieniężnej ścięła podstawową stopę o kolejne ćwierć procenta do 4 proc. Piątkowy raport o produkcji przemysłowej potwierdził jej największy spadek od kwietnia 2009 roku.
„Słabe dane dowodzą, że opinie inwestorów na temat stanu gospodarki są słuszne, co sprawia, iż RPP może wycofać się ze swoich ostatnich uwag w sprawie (konieczności zarządzenia) przerwy” – mówi Marcin Żółtek, szef inwestycji w Aviva PTE.
“Słabe dane mogą okazać się wsparciem dla cen obligacji i sugerują, że gospodarka potrzebuje dalszych redukcji stop procentowych” – argumentuje Jacek Sokołowski, menedżer z Pocztylion Arka PTE – „Ale – dodaje - nie powinniśmy zapominać, że obligacje są wciąż bardzo drogie”.
Rekordową wartość polskich obligacji na kwotę 127,1 mld zł fundusze posiadały w październiku 2010 roku; co stanowiło wtedy ponad 24 proc. wszystkich rządowych papierów emitowanych w złotych. W 2011 roku transfery do funduszu zostały zmniejszone z 7,3 proc. do 2,3 proc. wynagrodzeń, za to zwiększono limity inwestycji w akcje. W zeszłym roku holdingi papierów wartościowych spółek notowanych na giełdzie wzrosły o 36,4 proc. do 94,8 mld zł.
“Fundusze przegapiły zeszłoroczną hossę na obligacje, ponieważ liczyły na większe emisje papierów korporacji, które zapewniają wyższe zyski niż bony rządowe” – mówi Wojciech Labryga z funduszu PKO BP Bankowy PTE – „Ale wciąż mogą one zdecydować się na papiery rządowe traktując je jako interesującą opcję długoterminową, pod warunkiem, że ceny dalej spadną z powodu słabych danych ekonomicznych”.