Mimo wczorajszych spadków w USA i presji spadkowej ze strony Azji, nastroje na początku sesji były niezłe. Sesje w Europie zaczęły się nieznacznie tylko pod kreską, a już po godzinie notowań WIG20 zaczął bić kolejne wielomiesięczne maksima. Wczorajsze pokonanie ważnego oporu zostało dziś zatem potwierdzone.

Około 10-tej WIG20 przy całkiem niezłych obrotach wyszedł nad kreskę, skąd do wczorajszego szczytu pozostało tylko 5 punktów. Zaczęły się wzmożone zakupy i w ciągu następnych kilku kwadransów indeks sięgnął 2465 pkt. Na tym poziomie ruch się zakończył, indeks wszedł w kilkugodzinną konsolidację. W końcówce sesji inwestorzy przypomnieli sobie o nienajlepszych nastrojach w USA. Indeks cofnął się nieco ponad 10 punktów.

W trakcie sesji wielu analityków mówiło o wybiciu i o rajdzie Św. Mikołaja. Postawa kontrariańska, czyli obstawianie w tej chwili na spadki, wydaje się nie mieć sensu. Zaczął się ostatni miesiąc roku, a w nim z powodu układu świąt w kalendarzu całkiem niewiele sesji, bo tylko 15. Zarządzający są zainteresowani co najmniej dowiezieniem wyników do końca roku. Wydaje się, że przygotowali też sporo amunicji aby ten cel osiągnąć. Niewiele kupowano akcji w listopadzie, niewielkie obroty były latem i niewiele większe wiosną. WIG20 długo czaił się pod barierą 2420 pkt, a teraz kiedy ją pokonał może odrobić sporo zaległości .

Mimo to wybicie jak na razie nie wygląda na entuzjastyczne. Wczorajszy wzrost 0,9 proc i dzisiejszy 0,6 proc. już przecież po potwierdzeniu wybicia nie wygląda na huraoptymizm. Być może się to zmieni na kolejnych grudniowych sesjach. Być może też po zebraniu długo układanego nawisu podażowego na tych poziomach indeks ruszy większymi krokami w kierunku 2700 pkt. A może zagranica zarzuci kupujących akcjami? Może, ale w końcówce roku zwykle tak się nie dzieje.

Witold Zajączkowski