W ciągu pierwszych trzydziestu minut sesji na giełdzie Nasdaq akcje podskoczyły o 10 proc. do 21,85 dolarów. Ale – jak pisze dziennik “US Today” w wydaniu internetowym – taka zwyżka w pierwszych godzinach handlu miała już swój precedens. Notowania internetowej wyszukiwarki rynkowej Yelp wzrosły pod koniec sierpnia o 20 proc. po uwolnieniu dodatkowych akcji dlatego, że było mniej zleceń sprzedaży niż oczekiwano.
W środę pracownicy i inni inwestorzy największego na świecie portalu społecznościowego otrzymali zielone światło dla sprzedaży swoich 777 mln akcji. Tuż po debiucie spółki zazwyczaj „zamrażają” akcje swoich pracowników i pierwszych inwestorów, aby nie zalewać rynku nadmierną liczbą walorów, co mogłoby prowadzić do ich ostrej przeceny.
Analitycy uważali, że po uwolnieniu tak znacznej liczby akcji wzrost notowań jest mało prawdopodobny, chociaż będzie możliwy, jeśli swoje udziały wystawi na sprzedaż mniejsza liczba pracowników.
Podczas dwóch poprzednich rund „odmrażania” akcji, notowania Facebooka spadały: w połowie sierpnia o 6 proc. i pod koniec października – o 3 proc. Jak twierdzi Jay Ritter, profesor finansów University of Floryda, po wygaśnięciu okresu blokady akcji cena pierwotnej oferty publicznej, IPO, czyli z dnia debiutu spada z reguły o 2 proc.
Do dzisiejszego fenomenu Facebooka mógł przyczynić się fakt, że wielcy inwestorzy instytucjonalni, jak np. fundusze inwestycyjne, byli gotowi podtrzymywać cenę akcji, zwłaszcza po ogłoszeniu przez firmę w październiku znacznie lepszych niż zakładano wyników finansowych. Facebook przedstawił wtedy schemat generowania zysków od użytkowników mobilnych, co stanowiło główny powód niepokoju inwestorów od czasu IPO.
Podczas debiutu akcje Facebooka oferowano po 38 dolarów. Do wczoraj straciły one ponad 48 proc. wartości.