A to już nie tylko problemy z Hiszpanią, oraz Grecją (chociaż te kraje będą najpewniej wymieniane najczęściej), ale i też pytania o globalny wzrost gospodarczy i tym samym skuteczność polityki prowadzonej przez banki centralne.
Opublikowane wczoraj dane nt. wrześniowego indeksu aktywności sektora przetwórczego Nowego Jorku (tzw. NY Empire State) pokazały pogłębienie negatywnej tendencji. Odczyt wyniósł -10,41 pkt. wobec -5,85 pkt. w sierpniu, co w dużej mierze było wynikiem spadku subwskaźnika nowych zamówień (do -14,03 pkt. z -5,50 pkt.). Teoretycznie mamy QE3 więc można by to zignorować, ale nie do końca. Jeżeli czekać nas będzie teraz seria dość słabych danych, to rynek zacznie się zastanawiać na ile polityka FED będzie skuteczna (za jakiś czas zaczną się spekulacje nt. zwiększenia miesięcznej skali skupu aktywów, ale wcześniej ucierpieć może amerykańska giełda, gdyż dojdzie do rewidowania wcześniejszych wycen spółek). W tym tygodniu poznamy jeszcze indeks aktywności z Filadelfii (tzw. Philly FED) przez wielu uznawanych za ważniejszy – wrześniowa prognoza rynku to odbicie do -4 pkt. (tyle, że wczoraj przy NY FED Mfg. było podobnie…).
Ważny będzie także wstępny odczyt PMI dla przemysłu za wrzesień, który też poznamy w czwartek (szacunki zakładają minimalny spadek do 51,4 pkt. – co jak będzie głębszy?). Na to wszystko zaczną się nakładać obawy związane z gospodarczymi skutkami tzw. fiscal cliff, który może mieć miejsce już na początku 2013 r. I wydaje się, że inwestorzy będą powoli przygotowywać się do tego negatywnego scenariusza. Powód jest dość prosty. Nie ma co oczekiwać, iż podczas kampanii prezydenckiej Kongres dojdzie do porozumienia ws. cięć wydatków i zmian podatkowych. A po listopadowych wyborach pozostanie zwyczajnie mało czasu i pojawią się dodatkowe emocje z tym związane.
Skoncentrujmy się jednak na dość krótkiej perspektywie. Dzisiaj rano widzimy nieznaczne umocnienie dolara względem większości walut, oraz wyprzedaż walut rynków wschodzących (traci na tym też złoty). Czy to wynik wspomnianych wcześniej obaw związanych z perspektywami amerykańskiej, ale i też globalnej gospodarki? Tak, gdyż rynki nadal boją się też o Europę, oraz o Chiny. W pierwszym przypadku coraz bardziej wysuwa się problem Hiszpanii, co dobrze widać po dalszym wzroście rentowności tamtejszych obligacji.
Dzisiaj wicepremier Soraya Saenz de Santamaria dała do zrozumienia, iż rząd nie będzie się spieszyć z wnioskiem o pomoc międzynarodową i dodała, że Europa musi zrozumieć, jak duże wyrzeczenia ponieśli do tej pory Hiszpanie w kwestii reform. To wpisuje się w scenariusz o którym piszę od kilku dobrych dni – to rynki finansowe zmuszą hiszpański rząd do zmiany zdania. Tym samym nie oczekujmy wiele po czwartkowym spotkaniu Mariano Rajoya z francuskim prezydentem Francois Hollande’m (Hiszpanie raczej nie ulegną naciskom Francuzów). Nadal problemem będzie też sytuacja w Grecji – wprawdzie tamtejsze władze zapewniają o tym, że w dłuższym okresie kraj pozostanie na ścieżce reform, a spekulacje nt. Grexitu są bezpodstawne, to jednak inwestorzy mają powody, aby obawiać się o losy październikowej raty drugiego balotu w kwocie 31 mld EUR.
EUR/USD – Dzisiaj wypadniemy z kanału wzrostowego i zaatakujemy 1,30
O godz. 10:40 Hiszpanie poinformowali o wynikach dzisiejszej aukcji 12 i 18-miesięcznych bonów skarbowych. Sprzedano wszystkie papiery za 4,58 mld EUR, a rentowności wyniosły odpowiednio 2,835 proc. i 3,072 proc. To dobre informacje, ale pamiętajmy, że krótkoterminowe bony z reguły sprzedają się o wiele lepiej, niż długoterminowe obligacje. Tym samym nie oddalą znacząco ryzyka spadku EUR/USD w ciągu najbliższych godzin. Opublikowany o godz. 11:00 indeks ZEW z Niemiec okazał się być nieco lepszy od oczekiwań (wyniósł we wrześniu -18,2 pkt. wobec -25,5 pkt. w sierpniu), ale w kontekście ostatnich zapowiedzi Europejskiego Banku Centralnego, można było spodziewać się jeszcze lepszego odczytu. Inna sprawa, że zostanie on najpewniej skonfrontowany z odczytem IFO w przyszłym tygodniu, a tutaj niemieckich przedsiębiorców bardziej będzie martwił spadający eksport (zwłaszcza do Azji).
Analiza techniczna EURUSD pokazuje, że znajdujemy się na dolnym ograniczeniu kanału wzrostowego, który w ciągu najbliższych godzin możemy opuścić dołem. To może sprowokować do przyspieszenia spadków i tym samym testu okolic 1,30. Z kolei perspektywa kilkudniowa to coraz bardziej realny test okolic 1,2880 wymienianych wczoraj.
AUD/USD – Notowania w dół, rynek oczekuje obniżki stóp przez RBA już w październiku
Opublikowane w nocy zapiski z ostatniego posiedzenia Banku Australii okazały się być bardziej „gołębie” i nasiliły spekulacje związane z cięciem stóp procentowych o 25 p.b. już podczas posiedzenia zaplanowanego na 2 października. W tym tonie wypowiedział się też Guy Debelle z RBA, a największe australijskie banki zmieniły swoje wcześniejsze prognozy, zakładające cięcie dopiero w listopadzie. Rynek zaczyna się też zastanawiać, czy RBA nie będzie chciał bardziej poluzować polityki w najbliższych miesiącach. Pojawiają się też głosy, iż bank centralny dostrzega pewne przewartościowanie dolara australijskiego…
Reakcja rynku była oczywista, chociaż notowania AUD spadały już wcześniej, niejako w oczekiwaniu na publikację w/w zapisków (o możliwości zaistnienia takiego scenariusza pisałem wczoraj). Kurs AUD/USD spadł dzisiaj rano w okolice 1,0419, niemalże idealnie dotykając dolnej granicy wskazywanego wcześniej przedziału 1,0420-50. Duża dynamika spadku nie wyklucza jednak, iż możemy zejść niżej (1,0370-95). Mocny opór na dziś to wspomniany już rejon 1,0450.
Wykres dzienny AUD/USD
Kluczowe opory: 1,0450; 1,0470; 1,0510; 1,0534-45; 1,0580; 1,0615; 1,0624
Kluczowe wsparcia: 1,0420; 1,0395; 1,0370; 1,0330; 1,0275
EUR/CHF – Koniec sielanki?
Dzisiaj rządowy instytut prognostyczny SECO opublikował prognozy gospodarcze na 2012 i 2013 r., ale dramatu nie ma. W tym roku PKB ma wzrosnąć o 1,0 proc. (co jest zgodne z szacunkami Narodowego Banku Szwajcarii), a w przyszłym o 1,4 proc. (wcześniej szacowano 1,5 proc.). Tym samym to nadal relatywnie dobre wyniki, jeżeli spojrzy się na spadającą w otchłań recesji Europę. Rzut oka na pary powiązane z frankiem pokazuje, że ostatnie zachowanie się EUR/CHF było pewnym fenomenem (do pozostałych walut frank zyskiwał), który próbowano tłumaczyć spekulacjami dotyczącymi potencjalnych działań SNB w przyszłości, a także oczekiwaniami na poprawę sytuacji w strefie euro. Oba te argumenty wyglądają dość słabo, stąd też zbytnio nie dziwi dzisiejszy spadek EUR/CHF. Zwłaszcza w kontekście rysujących się problemów Hiszpanii i Grecji. Innymi słowy – wracamy do rzeczywistości…
Wykres EUR/CHF pokazuje, iż powinniśmy powracać w dolne okolice kanału wzrostowego, tj. rejon 1,2060-70, a nie wykluczone, że w ciągu kilku dni wypadniemy z niego dołem.