Ostatnia sesja tygodnia zdecydowanie nie należała do byków. Dały znać o sobie opublikowane dzień wcześniej złe dane zza oceanu oraz przede wszystkim obawy związane z kłopotami finansowymi Hiszpanii.

Piątkowa sesja w Warszawie zaczęła się od spadku indeksów po około 0,2 proc. Napór podaży nie był zbyt duży, ale wystarczył, by jeszcze w trakcie pierwszej godziny handlu sprowadzić WIG20 w okolice 2185 punktów, czyli o 0,4 proc. poniżej czwartkowego zamknięcia. Próba pokonania poziomu 2200 punktów po raz kolejny się nie powiodła.

W pierwszej części dnia zmiany kursów akcji największych spółek nie robiły wielkiego wrażenia. Liderami spadków były zniżkujące o ponad 2,5 proc. papiery Synthosu i tracące niespełna 2 proc. walory Boryszewa. Po około 1 proc. w dół szły akcje Asseco, Lotosu, PKN Orlen, PKO i Tauronu. Po początkowym ponad 1 proc. spadku, akcje Telekomunikacji Polskiej wyszły na kreskę zyskując 0,5 proc. Na plusie znajdowały się jeszcze tylko walory JSW i PZU.

Większych emocji nie zwiastował spokojny początek handlu na głównych giełdach europejskich. Indeksy w Paryżu i Frankfurcie zaczęły dzień od spadku po 0,1-0,2 proc., a londyński FTSE wystartował na małym plusie. Do południa DAX próbował zwyżki i udało mu się na mement wyjść nad kreskę. Wkrótce po tym nastąpił bardziej zdecydowany atak niedźwiedzi. Najmocniej dał się on we znaki w Paryżu, gdzie CAC40 tracił 1,5 proc. Skala spadku we Frankfurcie i Londynie była w tym czasie o połowę mniejsza.

Powodów dość gwałtownej przeceny można upatrywać w narastających problemach Hiszpanii. Do znanych już wcześniej sygnałów, płynących z rynku długu, gdzie rentowność papierów tego kraju przekroczyła 7 proc., doszła jeszcze informacja o tym, że władze Walencji będą ubiegać się o 18 mld euro pomocy z budżetu centralnego. W poprawie nastrojów nie pomogło nawet zatwierdzenie przez ministrów finansów strefy euro pomocy dla Hiszpanii na dofinansowanie tamtejszych banków. Indeks w Madrycie zniżkował chwilami o ponad 5 proc. O ponad 3 proc. w dół szedł też wskaźnik w Mediolanie. W pierwszych minutach sesji indeksy na Wall Street traciły po 0,5-0,6 proc., nie dając większych nadziei na poprawę sytuacji inwestorom na naszym kontynencie. CAC40 spadał w tym czasie o 2 proc., a DAX o 1,3 proc.

Na półtorej godziny przed końcem handlu WIG20 zniżkował o 0,8 proc. Mamy więc za sobą drugi z rzędu spadkowy tydzień indeksu największych spółek. Choć tym razem strata była niewielka i sięgała kilku dziesiątych procent, na tle zwyżkujących od dwóch tygodni głównych wskaźników europejskich, znów wypadliśmy wyjątkowo blado.

Roman Przasnyski