Wtorek przejdzie do historii jako dzień handlu na giełdach, kiedy wartość baryłki surowca spadła do kilkudziesięciu dolarów na minusie. Nie pociągnęło to w dół pozostałych rynków finansowych.

We wtorek w ok. godziny 18 ropa WTI osiągnęła 13,15 dol. za baryłkę, co jest spadkiem o ponad jedną trzecią, a ropa Brent dobiła do 19, 23 dol. za baryłkę, o jedną czwartą. W kontraktach terminowych na maj baryłki sprzedawane były poniżej zera.

"W centrum zainteresowania znajdują się kwotowania ropy naftowej, gdzie wygasająca wczoraj seria majowych kontraktów kwotowana była nawet po -50 USD. Jest to wynikiem trwające pandemii, która ogranicza aktywność gospodarczą oraz faktu, iż na rynku „czarnego złota” występuje obecnie znaczna nadpodaż co powoduje problemy i podwyższa koszty przechowywania surowca - powiedział Konrad Ryczko z DM BOŚ.

"Abnormalna sytuacja na rynku ropy ponownie zasiała niepewność na rynkach i przypomniała inwestorom, iż po krótkim odbiciu, w dalszym ciągu znajdujemy się w teoretycznych układach risk-off" - dodał.

Konrad Białas z TMS Brokers napisał we wtorek , że nikogo nie powinna dziwić wyprzedaż rubla, dolara kanadyjskiego i korony norweskiej w obliczu załamania cen ropy naftowej.

W poniedziałek w pewnym momencie cena wygasającego dziś kontraktu na majową dostawę WTI spadała do -40 USD/b, gdyż nikt nie chciał zostać w ręku z zobowiązaniem fizycznego odbioru surowca w czasach, kiedy podaż ropy drastycznie przewyższa popyt" - stwierdził Białas.

Dodał, że jednak osłabienie walut naftowych sięgało 0,8-1,5 proc., co świadczy o tym, że inwestorzy starają się odsiewać informacje.

Analityk zauważył, że nie ma dodatkowego podsycania paniki strachem przed brakiem płynności, o co zadbały banki centralne, "które po marcowym załamaniu całych rynków finansowych przeszły do działań mających na celu zagwarantować płynność. I to prawie wszędzie" - napisał Białas.

Dodał, że rynek ropy naftowej rządzi się swoimi prawami i "banki centralne nie zamierzają budować obok swoich siedzib wielkich zbiorników na ropę".

"Spadek cen ropy poniżej zera uświadamia, że nic na rynkach nie jest do wykluczenia. O ile znajdzie się zakątek, który nie jest +pilnowany+ przez odpowiednich decydentów, zawsze będzie istnieć potencjał eksplozji tego rynku" - stwierdził analityk. "Mimo to przecena na rynku akcji i wśród głównych walut o 3 proc. lub mniej w obecnych warunkach wygląda na intrygująco niski wymiar kary mówiący wiele o tym, jak inwestorzy aktualnie podchodzą do ryzyka reakcji łańcuchowej pomiędzy różnymi klasami aktywów" - podsumował.