W tym i przyszłym roku koszt kredytu raczej się nie zmieni. A nasze stopy procentowe mają szansę stać się najstabilniejszymi na świecie
Rada Polityki Pieniężnej przekroczyła półmetek swej sześcioletniej kadencji. Przez ten czas zbyt wiele pracy nie miała – jeśli mierzyć to podwyżkami lub obniżkami stóp procentowych. Ostatni raz koszt kredytu zmienił się w marcu 2015 r.: spadł wówczas o 0,5 pkt proc., a obecna rada w przeważającej większości ukształtowała się w styczniu i lutym rok później. Za chwilę będziemy obchodzili czwartą rocznicę ostatniej decyzji RPP i wiele wskazuje, że ze stopami procentowymi bez zmian Polska będzie biła kolejne rekordy na świecie.
Przynajmniej taki wniosek należy wysnuć ze słów prezesa Narodowego Banku Polskiego i jednocześnie przewodniczącego RPP Adam Glapińskiego, który po lutowym posiedzeniu rady wskazywał, że w tym i przyszłym roku można przewidywać stabilizację stóp procentowych. Horyzont prognozy nieco się zawęził, bo miesiąc wcześniej Glapiński mówił, że być może koszt kredytu nie zmieni się nawet w całej kadencji obecnej rady. Między styczniem a lutym przybyło nieco czynników ryzyka w otoczeniu naszej gospodarki, a co za tym idzie – prezes NBP zarysował swój scenariusz w nieco krótszej perspektywie czasowej, czyli dwóch lat.
Stabilni na tle świata
Porównując naszą politykę pieniężną do tej prowadzonej przez banki centralne zarówno w gospodarkach rozwiniętych, jak i tych wschodzących, widać wyraźnie, że nasze stopy procentowe wyróżniają się stabilnością, i to na skalę globalną.
– Stosujemy cały czas konserwatywnie tę samą politykę stabilnych stóp od bardzo dawna, nie wiem, czy nie najdłużej na świecie. Trzeba byłoby to sprawdzić – mówił po lutowym posiedzeniu RPP Glapiński.
Sprawdziliśmy. Rekordzistami w utrzymywaniu kosztu pieniądza bez zmian nie jesteśmy, ale nasz bank centralny i tak jest wśród tych prowadzących najstabilniejszą politykę.
Koszt kredytu pozostaje od marca 2015 r. nie tylko bez zmian, ale przez ten okres członkowie RPP nie kwapili się także szczególnie mocno do jego zmiany. Widać to po analizie głosowań rady. Przez prawie cztery lata tylko raz, w listopadzie 2018 r., pojawił się wniosek o zmianę stóp procentowych. Wszystko wskazuje, że zgłosił go Kamil Zubelewicz, bo jako jedyny podniósł rękę za ich symbolicznym wzrostem o 0,25 pkt proc. Reszta rady jego poglądu nie podzieliła.
W innych bankach centralnych o tak stabilnej polityce monetarnej nie ma mowy. Amerykański Fed ostatnią podwyżkę stóp procentowych przegłosował podczas posiedzenia 19 grudnia 2018 r. Wtedy amerykańska Rezerwa Federalna podniosła główną stopę procentową o 0,25 pkt proc. do 2,25–2,50 proc. Była to czwarta podwyżka stóp procentowych w całym ubiegłym roku. Cykl zaostrzania polityki pieniężnej trwa, chociaż prezes Fed Jerome Powell stwierdził ostatnio, że czynniki przemawiające za podnoszeniem stóp procentowych uległy osłabieniu.
Analiza decyzji władz monetarnych kilkunastu banków z całego świata wskazuje, że dłużej od nas stopy procentowe bez zmian utrzymują tylko Szwajcarzy – od stycznia 2015 r.
Co dalej?
Chociaż prezes NBP zarysował horyzont, w którym koszt kredytu miałby pozostać w Polsce stabilny, to wśród pilnie śledzących wypowiedzi członków RPP ekonomistów nie ma przekonania, że plan „stopy procentowe bez zmian do końca 2020 r.” uda się wykonać. Jeśli chodzi o ten rok, to nikt nie ma wątpliwości, że nic się w polityce pieniężnej nie wydarzy. W marcu będzie nowa projekcja banku centralnego, który pokaże scenariusz dla gospodarki i procesów cenowych na ten rok i kolejne dwa lata. Prezes NBP uchylił już rąbka tajemnicy, czego można się spodziewać w 2019 r. – wyższego niż przewidywano jeszcze w listopadzie (3,6 proc.) wzrostu PKB o ok. 4 proc. i inflacji pod kontrolą („nieco” poniżej 2 proc.).
– Wypowiedzi Adama Glapińskiego stanowią wsparcie dla naszego scenariusza, zgodnie z którym stopy procentowe NBP nie zmienią się do końca tego roku, a ich pierwsza podwyżka o 0,25 pkt proc. nastąpi w marcu 2020 r. – uważa Krystian Jaworski, ekonomista banku Crédit Agricole.
Podobnie widzą sprawę w Banku Pekao.
– Komunikacja RPP w pełni potwierdza utrzymywanie się w radzie konsensusu na rzecz polityki „wait and see” i tym samym kontynuacji długiego okresu stabilizacji kosztu pieniądza. W świetle naszej prognozy inflacyjnej zakładającej utrzymywanie się dynamiki cen poniżej celu NBP przez większą część tego roku – średnioroczna inflacja na poziomie 1,7 proc. i jej wzrost powyżej 2,5 proc. dopiero na przełomie lat 2019 i 2020, pierwszej podwyżki stóp procentowych oczekujemy najwcześniej w I kw. 2020 r. – ocenia ekonomista tego banku Piotr Piękoś.
Zdaniem analityków mBanku obecna sytuacja, w której tempo wzrostu będzie słabło, inflacja pozostanie niska, a gospodarka jest zrównoważona, nie sprzyja jastrzębiom chcącym zaostrzać politykę pieniężną.
Chociaż cały czas stawiają na długi okres stabilizacji w polityce pieniężnej, to w ich ocenie być może nadchodzi czas, aby pomyśleć o dyskusji na temat jej łagodzenia. Niższy koszt pieniądza oznaczałby de facto, że w tym cyklu koniunktury obeszlibyśmy się bez podwyżki stóp procentowych, a dodatkowo nie narosły nam w tym czasie nierównowagi makroekonomiczne. Obniżka stóp wydaje się jednak dla przytłaczającej większości członków rady nieakceptowalna, bo zbyt niskie stopy mogą być wyzwaniem dla stabilności sektora bankowego. Teoretycznie przestrzeń do takiego ruchu istnieje, bo główna stopa NBP wynosi 1,5 proc., ale wśród członków RPP dominuje postawa wyczekująca ze wskazaniem na obawę raczej przed zbyt szybkim podniesieniem stóp niż pochopną obniżką.
Przez cztery lata tylko raz, w 2018 r., pojawił się wniosek o zmianę stóp