Gospodarka Państwa Środka miała w ubiegłym roku najsłabszy wynik od 1990 r.
Chiny, wzrost PKB (proc.) / DGP
Chiński PKB urósł w minionym roku o 6,6 proc. Dane były zgodne z oczekiwaniami. Mimo to rynki finansowe nie przyjęły ich zbyt dobrze: giełdy w Azji zakończyły dzień na plusie, ale po publikacji statystyk na temat gospodarki Państwa Środka akcje potaniały. Także w Europie notowania poszły w dół.
Dlaczego tak się stało? Dane potwierdziły, że tempo wzrostu chińskiej gospodarki było najsłabsze od 1990 r. I to prawdopodobnie jeszcze nie koniec spowolnienia. W IV kwartale wzrost PKB wyhamował do 6,4 proc. w ujęciu rocznym. To najsłabszy kwartalny wynik od początku 2009 r., kiedy dały o sobie znać efekty kryzysu finansowego.
Przy tym dość powszechne są zastrzeżenia do chińskich rządowych statystyków. Ekonomiści szukają alternatywnych sposobów mierzenia aktywności ekonomicznej w Chinach (np. „indeksu Li” – od nazwiska obecnego premiera Chin Li Keqianga, który ponad 10 lat temu sam powiedział, że zamiast na PKB patrzy na produkcję prądu, przewozy towarów koleją i tempo akcji kredytowej). I na ogół pokazują one, że wzrost gospodarczy jest wyraźnie wolniejszy, niż wskazują dane oficjalne.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że w tym i w przyszłym roku PKB Państwa Środka będzie rósł w tempie 6,2 proc. „Spowolnienie wzrostu w Chinach może być szybsze niż się spodziewano, zwłaszcza jeśli utrzymają się napięcia w handlu, co może wywołać gwałtowne wyprzedaże na rynkach finansowych i towarowych, jak miało to miejsce w latach 2015–2016” – oceniają analitycy MFW.
„Napięcia w handlu” dotyczą przede wszystkim wymiany ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydentowi Donaldowi Trumpowi nie podoba się wielomiliardowa nadwyżka Chin w handlu z USA. Sposobem na nią mają być cła nakładane na kolejne grupy chińskich towarów. Władze w Pekinie odpowiadały tym samym. W wojnie handlowej trwa właśnie rozejm (na początku grudnia 2018 r. zapowiedziano odłożenie dalszych podwyżek ceł na trzy miesiące). Mimo to ograniczenia w handlu znalazły już odbicie w wynikach chińskiej gospodarki.
I będą miały przełożenie na to, co się będzie działo na świecie. Uwzględniając parytet siły nabywczej (czyli biorąc poprawkę na różnice w cenach), chińska gospodarka jest już największa na świecie. I to ona w największym stopniu wpływała ostatnio na ogólnoświatowe tempo wzrostu. Zarówno bezpośrednio, jak i tworząc popyt na towary produkowane w innych krajach. W Europie dużym dostawcą dla dalekowschodniej gospodarki są Niemcy. Hamowanie gospodarki Chin natychmiast przełoży się więc na spowolnienie światowego PKB, nawet gdyby wszystkie inne kraje rozwijały się tak jak dotąd. Międzynarodowe powiązania sprawią, że również w innych państwach wzrost gospodarczy spowolni.
Według najnowszych prognoz MFW – opublikowanych w poniedziałek – w 2019 r. globalny PKB urośnie o 3,5 proc. Jesienią fundusz oceniał, że wzrost wyniesie 3,7 proc. Oczekiwania poszły w dół głównie właśnie ze względu na konflikt handlowy na linii USA–Chiny, ale też słabsze wyniki w drugiej połowie minionego roku w Niemczech (efekt wprowadzenia nowych standardów emisji spalin przez pojazdy) czy ryzyko dla gospodarki włoskiej.
Chociaż wielu ekonomistów widzi poważne zagrożenia dla dynamiki chińskiego PKB, to nie brak i takich, którzy słabsze dane widzą jako szansę. Oceniają, że rząd w Pekinie zdecyduje się na działania obliczone na podtrzymanie dobrych wyników gospodarczych. Może to oznaczać rozluźnienie polityki fiskalnej albo zachęty dla rynku kredytowego. Chiński sektor bankowy jest kontrolowany przez państwo, a ostatnie dwa lata stały raczej pod znakiem ograniczania dostępności finansowania, głównie ze strony „shadow banking”, czyli instytucji, które nie mają licencji bankowej.