Coraz więcej zarabiają na odsetkach. Niewielu klientów ma trudności ze spłatą kredytu. Największy problem to rosnące koszty.
/>
– Jeżeli nie będzie negatywnych zdarzeń jednorazowych, to będzie bardzo dobry rok. Lepszy niż 2018 – taką deklarację na podstawie rezultatów w pierwszych trzech miesiącach złożył wczoraj Zbigniew Jagiełło, szef PKO BP. Korzystnie ten rok rozpoczął się w niemal wszystkich dużych bankach.
Dziesięć największych zarobiło w I kw. 2018 r. 2,9 mld zł netto – wynika z podsumowania DGP. Zysk był o prawie 30 proc. wyższy niż rok wcześniej. Najbardziej przyczynił się do tego PKO BP, gdzie wynik poprawił się o 44 proc. Niewiele ustępuje mu mBank. Trzecim graczem z zauważalnym wzrostem zysków okazał się Alior.
Bankom sprzyja koniunktura gospodarcza. Wprawdzie niskie stopy procentowe utrudniają zwiększanie dochodów odsetkowych, ale finansiści potrafią wykorzystać i takie warunki. Banki – i to na dwa sposoby – zyskują na tym, że klienci rezygnują z oszczędzania na depozytach terminowych. Pierwszy polega na tym, że zamiast na wyżej (choć rekordowo nisko) oprocentowanych lokatach chętniej odkładamy pieniądze na rachunkach bieżących, które nie dają odsetek. Jak to działa, pokazuje przykład PKO BP: „Marża odsetkowa na koniec I kw. 2018 r. wzrosła o 0,18 pkt proc. w skali roku, do poziomu 3,36 proc. Do wzrostu marży odsetkowej przyczynił się głównie spadek kosztu bazy depozytowej” – czytamy w opublikowanym wczoraj sprawozdaniu finansowym. Porównując pierwsze trzy miesiące tego i poprzedniego roku, na samym oprocentowaniu depozytów bank zaoszczędził 26 mln zł.
Druga korzyść to większy popyt na inne rodzaje oszczędności, np. fundusze inwestycyjne. W Banku Zachodnim WBK ten czynnik przełożył się na 8-proc. wzrost dochodów prowizyjnych.
Inny sposób na przeciwdziałanie niskim stopom to wzrost akcji kredytowej. Aktywa dziesiątki liderów sektora były w końcu marca o 6,6 proc. wyższe niż rok wcześniej. Przy tym banki stawiają na sprzedaż kredytów z wyższym oprocentowaniem. Stąd moda na pożyczki konsumpcyjne i kredyty dla najmniejszych firm. Z większą ostrożnością finansiści podchodzą do długoterminowego finansowania dużych przedsiębiorstw.
Dobra koniunktura przekłada się także na brak problemów ze spłatą kredytów. Duża część giełdowych banków chwaliła się ostatnio rekordowo niskimi kosztami ryzyka, czyli proporcją rezerw do wartości portfela kredytowego. Wyraźnie mniejsze rezerwy niż w poprzednich kwartałach tworzył nawet przechodzący gruntowną restrukturyzację Getin Noble Bank – dawny lider na rynku kredytów walutowych.
Główny problem sektora finansowego jest taki sam, jak innych branż: koszty działania. Ich poziom dwa lata temu podwyższyło wprowadzenie podatku bankowego. Od zeszłego roku dodatkowym czynnikiem jest konieczność opłacenia już na początku roku składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Jednak decydujące znaczenie ma to, co dzieje się w gospodarce, czyli rosnące wynagrodzenia. W efekcie koszty operacyjne dziesiątki liderów naszego sektora były w I kwartale o 5,2 proc. wyższe niż rok wcześniej. Nielicznym instytucjom udało się je obniżyć (zwykle dlatego, że przed rokiem wydawały więcej np. w związku z prowadzonymi fuzjami). W kilku rosły zaś w tempie przekraczającym 10 proc.
Jednym z nich jest trzeci gracz na rynku – BZ WBK, który już zapowiada wysoki wzrost kosztów. Będzie to miało związek z przyłączeniem podstawowej działalności Deutsche Bank Polska oraz zapowiedzianą kilka tygodni temu zmianą nazwy na Santander Bank Polska. mBank tłumaczył wyższy poziom wydatków kosztami marketingu, informatyki i usług doradczych w związku z nowymi wymogami regulacyjnymi, dotyczącymi czy to ściśle sektora bankowego, czy wszystkich firm, jak unijna regulacja RODO. O większych wydatkach na reklamę mówił też Bank Pekao. – Jesteśmy teraz widoczni w mediach, promujemy nowe produkty. To będzie już stały element strategii. Przy okazji doszlusowaliśmy do standardu w branży, jeśli chodzi o tego typu wydatki – wyjaśniał na spotkaniu z dziennikarzami Tomasz Kubiak, wiceprezes Pekao.
Największy wzrost kosztów zanotował Bank Gospodarstwa Krajowego. Anna Czyż, rzeczniczka BGK, odnosząc się do wyników za 2017 r., wskazywała, że było to związane ze zmianą formuły obsługi funduszy unijnych, a także większych wydatków spółek zależnych: BGK TFI i BGK Nieruchomości.