Ceny ropy naftowej na giełdzie paliw w Nowym Jorku lekko zwyżkują. Zapasy tego surowca w USA prawdopodobnie spadły w ubiegłym tygodniu. Działania OPEC na rzecz zrównoważenia rynku ropy na razie nie przynoszą rezultatów. Goldman Sachs nie wyklucza ceny ropy poniżej 40 USD za baryłkę.
Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na sierpień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 44,6 USD, po zwyżce o 0,4 proc.
Brent w dostawach na sierpień na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie idzie w górę o 0,4 proc. do 47,1 USD za baryłkę.
Ankietowani przez Bloomberga analitycy szacują, iż w ubiegłym tygodniu zapasy ropy w USA spadły o 2,85 mln baryłek. Oficjalne dane poda w środę amerykański Departament Energii. We wtorek wieczorem nieoficjalne wyliczenia poda branżowy instytut API.
W centrum uwagi rynku nieustannie znajduje się polityka OPEC i pozostałych państw wydobywających ropę, które do marca 2018 r. zdecydowały się na ograniczenie wydobycia ropy o 1,8 mln baryłek dziennie. Celem porozumienia jest sprowadzenie zapasów surowca w krajach OECD do poziomu 5-letniej średniej, co w konsekwencji ma zrównoważyć rynek.
Wątpliwości co do skuteczności cięć wydobycia ma Goldman Sachs. Zdaniem analityków banku, do wzrostu cen surowca potrzebne by były dowody na zwiększenie kwot cięcia produkcji przez OPEC, trwały spadek stanów magazynowych ropy na świecie oraz spadek liczby czynnych instalacji wydobywczych w USA - napisano w raporcie datowanym na 10 lipca.
"Jeżeli powyższe procesy wkrótce się nie zmaterializują, to cena ropy może spaść poniżej 40 USD za baryłkę, gdyż rynek może przetestować funkcję reakcji OPEC i producentów łupkowych" - dodano.
Niewielki wpływ na wycenę surowca miały poniedziałkowe doniesienia o możliwym rozszerzeniu umowy o ograniczeniu dostaw ropy na Libię i Nigerię. Oba kraje były dotychczas zwolnione z tego obowiązku i w maju oraz w czerwcu zasiliły rynek przeciętnie dodatkowymi 440 tys. baryłkami ropy dziennie - to mniej więcej tyle ile wynosi przypisana Arabii Saudyjskiej kwota cięć (460 tys. b/d).
"OPEC i Rosja muszą zmierzyć się z faktami, że wzrost produkcji gdzie indziej niweczy ich działania. Ropa z Nigerii, Libii i z amerykańskich łupków zdecydowanie zalicza się do tej kategorii" - ocenił Harry Tchilinguirian, główny strateg rynku surowcowego BNP Paribas.
Wydobycie w Libii w lipcu wzrosło do 1 mln baryłek dziennie, najwyżej od 4 lat. Nigeria od czerwca pompuje na powierzchnię dodatkowe 50 tys. b/d.
W poniedziałek na zamknięciu WTI kosztowała 44,40 USD za baryłkę, w górę o 7 centów. Cena Brenta wzrosła z kolei o 17 centów do 46,88 USD.