Rekordowo niskie stopy procentowe to problem sektora na niemal całym świecie. Nie dotyczy on jednak banków centralnych. Te zarabiają świetnie.
/>
Dotychczas największymi zyskami za 2016 r. pochwaliła się amerykańska Rezerwa Federalna. Przekroczyły one 90 mld dol. Szwajcarski Bank Narodowy szacował w styczniu, że jego zysk przekroczy 24 mld franków. Od tego towarzystwa odstaje nieco Europejski Bank Centralny. Kilka dni temu poinformował, że jego ubiegłoroczny wynik nie przekroczył 1,2 mld euro.
Nie oznacza to jednak, że w Eurolandzie bankowość centralna nie jest w stanie wygenerować zysków. Instytucje z poszczególnych krajów unii walutowej nierzadko radzą sobie lepiej niż EBC. Niemiecki Bundesbank, który swoje ubiegłoroczne wyniki ogłosi jutro, w ostatnich dwóch latach wykazywał ok. 3 mld euro rocznego zysku. Bank Hiszpanii miał w 2015 r. niecałe 2,3 mld euro zysku. Jego odpowiednik z Francji – 2,2 mld euro. W sumie Europejski System Banków Centralnych powinien być w minionym roku kilkanaście miliardów euro na plusie. Dobry rok ma za sobą również Narodowy Bank Polski. Analitycy mBanku szacowali kilka tygodni temu, że wynik mógł przekroczyć 10 mld zł. Według „Pulsu Biznesu” NBP zamknął 2016 r. 9 mld zł zysku.
W przypadku polskiego banku centralnego o poziomie wyniku decyduje w głównej mierze kurs walutowy. Zasada jest odwrotna niż w przypadku kredytobiorców walutowych: dla nich słabszy złoty oznacza wzrost zobowiązań, a więc stratę. NBP jest właścicielem aktywów denominowanych w obcych walutach, więc im słabszy złoty, tym większy zysk. W minionym roku złoty stracił do euro nieco ponad 3 proc., a w stosunku do dolara 6,6 proc. Te dwie waluty stanowią główną część rezerw NBP.
W przypadku największych banków centralnych dochody z aktywów rezerwowych nie muszą mieć tak dużego znaczenia jak u nas. Decydujące są rozmiary ich bilansów. Amerykańska Rezerwa Federalna po kilku rundach tzw. ilościowego luzowania polityki pieniężnej ma aktywa o wartości ponad 4,4 bln dol. W przypadku Banku Japonii jest to niemal 4,3 bln dol. W tym miesiącu w „klubie czterech bilionów” znalazł się również Europejski Bank Centralny, który co miesiąc skupuje obligacje o wartości 80 mld euro. Te banki zarabiają przede wszystkim na posiadanych papierach własnego rządu.
W przypadku Rezerwy Federalnej w ubiegłym roku miał miejsce spadek zysku. Rok wcześniej wynosił on ok. 100 mld dol. Powód? Wyższe stopy procentowe. Sprawiają one, że bank centralny więcej płaci komercyjnym instytucjom finansowym za ich depozyty – najczęściej w postaci tzw. rezerwy obowiązkowej. W przypadku Fedu te odsetki wyniosły w minionym roku 12 mld dol. W Szwajcarskim Banku Narodowym jest inaczej: tam obowiązują ujemne stopy procentowe. Za utrzymywanie gotówki na kontach w banku centralnym te komercyjne muszą płacić nawet 0,75 proc. w skali roku. Według wyliczeń agencji Reutera wartość depozytów podlegających ujemnemu oprocentowaniu zwiększyła się w minionym roku o ok. 30 proc. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 r. SNB zarobił na depozytach ponad miliard franków (główne źródło dochodów to – tak jak u nas – rezerwy walutowe; w Szwajcarii wynoszą one niemal 700 mld franków; w ub.r. przyniosły zysk, ale w 2015 r., gdy SNB pozwolił na znaczne umocnienie franka, wartość rezerw w przeliczeniu na lokalną walutę mocno spadła i bank miał rekordową stratę – ponad 23 mld franków).
Tak jak zróżnicowana jest sytuacja poszczególnych banków centralnych, jeśli chodzi o źródła zysku, tak różnią się też modele jego podziału. U nas 95 proc. zysku banku centralnego trafia do budżetu, zmniejszając potrzeby pożyczkowe. Reszta idzie na zwiększenie funduszy własnych NBP. W USA gros zysku także trafia do budżetu, ale ponieważ Rezerwa Federalna ma prywatnych akcjonariuszy, to mogą oni liczyć na dywidendę (która nie może przekroczyć 6 proc. zysku). W Szwajcarii bank centralny także ma prywatnych udziałowców (jego akcje są nawet notowane na giełdzie; w lipcu ub.r., czyli niedługo po brytyjskim referendum w sprawie brexitu, osiągnęły najwyższy kurs w historii), którzy mogą liczyć na dywidendę. Równocześnie obowiązuje tam zasada, że wpłata do kasy państwa wynosi miliard franków rocznie. W przypadku EBC zysk jest dzielony między banki centralne poszczególnych państw Eurolandu. Dla nich jest to dochód, którym mogą się podzielić z budżetem w kolejnym roku.