O godzinie 10:15 kurs za euro trzeba było zapłacić 4,3285 zł, dolar kosztował 3,9145 zł, szwajcarski frank 4,0205 zł, a brytyjski funt 4,8680 zł. We wszystkich czterech przypadkach są to kursy zbliżone do poziomów z wczorajszego zamknięcia.
Wydarzeniem dnia, ale również tygodnia, miesiąca, a nawet roku, są wybory prezydenckie w USA (Amerykanie jednocześnie wybierają Izbę Reprezentantów i 1/3 Senatu). Od dłuższego czasu to one całkowicie absorbują uwagę rynków finansowych.
Lokale wyborcze na wschodnim wybrzeżu USA zostaną otwarte o godzinie 06:00 czasu lokalnego, czyli o 12:00 czasu polskiego. Pierwsze lokale wyborcze zostaną zamknięte o północy, natomiast w większości stanów zamkną się one o godzinie 02:00 i 03:00 czasu polskiego. Najpóźniej, bo jutro o godzinie 07:00, zostaną zamknięte lokale wyborcze na Alasce.
Inwestorzy prawdopodobne wyniki wyborów prezydenckich, oszacowane na podstawie badań exit poll, powinni poznać już po godzinie 02:00 polskiego czasu. To wówczas pojawią się wyniki z tzw. wahających się stanów. Te najważniejsze to Floryda (29 głosów elektorskich), Pensylwania (20 głosów), Ohio (18 głosów) i Karolina Północna (15 głosów). W bardziej pesymistycznym scenariuszu na wyniki trzeba będzie zaczekać do godziny 05:00, gdy m.in. zakończy się głosowanie w Kalifornii (55 głosów elektorskich).
Ostatnie sondaże przedwyborcze dają Clinton 2-6 punktów procentowych przewagi nad Trumpem. Co więcej, sondaże z poszczególnych stanów, dają jej jeszcze większą przewagę w głosach elektorskich nad kandydatem Partii Republikańskiej. Agencja Reutera, bazując właśnie na sondażach, wylicza, że prawdopodobieństwo tego, że to właśnie Hillary Clinton zostanie 45. prezydentem USA (i pierwszą kobietą na tym stanowisku), wynosi aż 90%. Znany serwis Five Thirty Eight szacuje to statystyczne prawdopodobieństwo na poziomie 71,9%. W obu przypadkach to na tyle wyraźna przewaga, że już teraz można wykluczyć scenariusz w którym to Donald Trump zajmuje miejsce Baracka Obamy w Białym Domu.
Mając powyższe na uwadze, obserwowany rano spokój rynku walutowego, w tym niewielkie wahania złotego, jest zupełnie zrozumiały. Nie oznacza to jednak, że nie będzie reakcji na same wyniki wyborów. W ostatnim tygodniu pojawił się na tyle mocny strach przed zwycięstwem Trumpa, że zupełnie naturalne będzie pojawienia się uczucia ulgi, gdy to Hillary Clinton wygra wybory. To powinno prowadzić do poprawy nastrojów na rynkach globalnych, umocnienia dolara, wzrostu apetytu na ryzyko oraz spadku cen złota i innych aktywów uważanych za bezpieczne. Na tej fali powinien również umocnić się złoty. Oczywiście za wyjątkiem dolara, do którego lekko straci lub pozostanie stabilny.
Dla porządku należy dodać, że w przypadku wygranej Trumpa, reakcja będzie nie tylko odwrotna, ale też niewspółmiernie większa. Mając na uwadze skalę potencjalnego zaskoczenia oraz niepewności związanej z jego polityką, należałoby spodziewać się wręcz przetoczenia fali paniki. Wówczas w krótkim czasie główne waluty mogłyby podrożeć po 10-15 groszy w relacji do złotego.
Potencjalne dyskontowanie wyników wyborów w USA może potrwać do końca tygodnia (przypominam, że w Polsce będzie to tydzień krótszy z uwagi na święto 11 listopada). Później jednak już rynki wrócą do starych tematów. Stąd też dla złotego liczyć będzie bardzo prawdopodobna grudniowa podwyżka stóp procentowych przez Fed oraz sygnały płynące z rodzimej gospodarki. W obu przypadkach będą to podażowe impulsy. Zwłaszcza takim sygnałem do sprzedaży złotego mogą okazać się publikowane 15 listopada wstępne szacunki dynamiki polskiego Produktu Krajowego Brutto (PKB) za III kwartał br. oraz publikowane 21 listopada październikowe dane o produkcji przemysłowej. Pierwsze mogą pokazać niższe tempo wzrostu niż to obserwowane w I i II kwartale roku. Drugie zaś, zgodnie z tym co sugeruje ostatni odczyt indeksu PMI, przynieść ujemną dynamikę produkcji.
Dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Jego wyniki poznamy w środę. W sposób oczywisty RPP nie zmieni polityki monetarnej, potwierdzając wcześniejsze swoje sugestie, że stopy procentowe w Polsce mogą wzrosnąć dopiero na początku 2018 roku. Dlatego też jedynym istotnym elementem obecnego posiedzenia Rady będzie publikacja najnowszych prognoz inflacji i PKB dla Polski.
Podsumowując, w krótkim terminie wybór Clinton może lekko wesprzeć złotego. Końcówka roku jednakże upłynie pod znakiem jego osłabienia w reakcji na wzrost stóp procentowych w USA i coraz słabsze wyniki polskiej gospodarki. Dlatego też należy się liczyć ze wzrostem notowań EUR/PLN do 4,35-4,40 zł, kursem CHF/PLN powyżej 4 zł i USD/PLN zmierzającym w kierunku 4 zł.