Kilkanaście organizacji i firm podpisało ogłoszony kilka dni temu „Manifest koalicji dla gotówki”. Koalicja, jak sama deklaruje, jest nieformalną siecią organizacji, „których celem jest obrona gotówki jako podstawowego środka płatniczego w obrocie gospodarczym”.
Nie do końca widzę sprzeczność między jednymi i drugimi. Ekonomia jest po prostu pewnym filtrem patrzenia na świat. A cele muszą pochodzić z warstwy aksjologicznej. Muszą dotyczyć z określonych wartości, które chcemy osiągnąć, jak wolność czy dobrobyt.
Jako Polska Sieć Ekonomii patrzymy na warstwę merytoryczną tekstu manifestu. Czy potencjalne korzyści z utrzymywania gotówki w systemie finansowym przeważają korzyści z jej wyeliminowania. Jak rozkładają się ryzyka w oby przypadkach. I doszliśmy do wniosku, że ze względu na potencjał firm technologiczno-finansowych do coraz większej ekstrakcji renty ekonomicznej związanej z obrotem bezgotówkowym możemy podpisać się pod tym manifestem. Niezależnie od tego, czy w koalicji są podmioty, z którymi w innych sprawach możemy się zgadzać lub nie zgadzać.
To zagrożenie już się materializuje. Operacje finansowe są nadzorowane i przez to nie ma ryzyka związanego z cyberbezpieczeństwem. Ale duża część operacji jest równocześnie słabo regulowana pod względem uczciwości rynkowej. Visa i Mastercard, Apple i Google – te wszystkie firmy zaczynają zbierać o nas bardzo dużo danych. I mogą ekstrahować rentę ekonomiczną.
Władza firm technologicznych
Przez opłaty. Skoro mamy duopol czy oligopol to takie ryzyko jest realne. Jest pewien moment, gdy taka opłata za transakcję to właśnie renta, a nie godziwa, uczciwa zapłata. Technologia jest infrastrukturą. I zachodzą efekty sieciowe charakterystyczne dla monopoli naturalnych.
To prawda, że nie ma żadnej siły politycznej, która stawiałaby na likwidację gotówki. Ale jest zagrożenie ze strony dużych korporacji, które są w stanie przesuwać warunki gry.
Nie ma co do tego wątpliwości. Jak podaje Fundacja Polska Bezgotówkowa, już 2/3 płatności w sklepach jest dokonywanych bezgotówkowo, przy wzroście o 45 punktów procentowych w ciągu dekady. W całym tym „stosie technologicznym” – na warstwie kart, terminali, portfeli elektronicznych mamy do czynienia z duopolami lub oligopolami.
Na pewno jest element ekstrakcji korzyści, niekontestowany przez regulacje, w postaci zbierania danych. RODO daje nam teoretycznie uprawnienia, ale one dotyczą nas jako osób, naszej prywatności, nie dotyczą władzy, jaką się ma dzięki decydowaniu o integracjach z nowymi rozwiązaniami, agregacji tych danych, dzięki wiedzy, jak kształtuje się sytuacja na danym rynku czy w danej branży. A jest to rodzaj przewagi, której my się obawiamy. Likwidacja gotówki oznaczałaby pewne domknięcie systemu.
Ale w krajach anglosaskich ma miejsce zjawisko „debankowania”…
Nie. Chodzi o blokowanie dostępu do konta, zamrażania środków w sytuacji, gdy ktoś miał np. sprawę w sądzie w związku z mową nienawiści czy organizowaniem protestów. Takie przypadki miały miejsce w Wlk.. Brytanii i Kanadzie i to na kanwie semi-politycznej. Przy całym moim sprzeciwie wobec ruchów faszyzujących, skrajnych, nie jestem przekonany, że najlepszym sposobem na ich zwalczanie jest blokowanie możliwości korzystania z rachunku. Bo potem takie narzędzia obracają się przeciwko grupom wykluczonym, jak np. brytyjscy muzułmanie, co już miało miejsce.
To prawda, nie spotkałem się z tym w Polsce. Ale spotkałem się z tym, że duże firmy z branży technologiczno-finansowej spowalniały podjęcie decyzji o możliwości korzystania z platformy w celu wykonywania przelewów na rzecz związków zawodowych. Widać, że wątek władzy technologicznej może być różnie wykorzystany.
Ile gotówki powinno być w gospodarce
Nie braliśmy takich argumentów pod uwagę. Ciężko byłoby argumentować, że posługiwanie się w większej mierze gotówką jest tańsze. Pieniądz elektroniczny: tak ,jest bardziej wygodny; tak: jest bardziej efektywny. Argument, że gotówka jest bardziej efektywna wydaje się wbrew logice. Mówimy przecież o sytuacji w roku 2025, gdy duża część obrotu jest realizowana w formie bezgotówkowej właśnie z powodu wygody. Natomiast gotówka powinna pozostać jako alternatywa, pewien wentyl bezpieczeństwa.
Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Trzeba solidnego zespołu badawczego, solidnego grantu i kilku lat, by to dobrze zmodelować. Trzeba wziąć pod uwagę różne aspekty. Na przykład, co z sytuacją runu na banki, gdy jest jakiś powód, że chcemy tę gotówkę mieć przy sobie. Dla stabilności społecznej lepiej, by ona była dostępna. To nas przybliża w stronę stwierdzenia „gotówki powinno być więcej”. Ale są też argumenty w drugą stronę związane z przeciwdziałaniem praniu pieniędzy czy łapówkarstwu.
Ja się nie zetknąłem, bo nie korzystam z gotówki prawie wcale. Stoję na stanowisku czysto pryncypialnie, a nie dlatego, że sam mam potrzebę korzystania z gotówki.
Tak, ale tu ważne jest coś innego: póki ludzie mają swobodę wyboru i jest ten wentyl bezpieczeństwa, to jesteśmy w dobre sytuacji. Nie mam potrzeby korzystać z tego wentylu, ale ważne, że on jest.
Ja sam jestem prezesem spółdzielni, która zajmuje się cyfryzacją małych społeczności. Osobiście jestem wielkim zwolennikiem tego, byśmy korzystali z dobrodziejstw cyfryzacji. Ale wiem też, jaką siłą jest dostęp do danych. W mojej firmie to jest pomijalne, ale w wielkich korporacjach jest zupełnie inaczej.
Utrzymać stan obecny
To super. Jakie jest pytanie?
Jeśli jest jakaś intencja, to żeby obecny stan utrzymać. Jest taka tendencja, że co parę pokoleń pewne ustalenia, zdobycze cywilizacji jakoś się rozmywają. Zapominamy, skąd się wziął 8-godzinny dzień pracy czy hasło „nigdy więcej wojny”. Dlatego trzeba o pewnych sprawach przypominać.
Ja rozumiem, że chodzi tu o media społecznościowe. Może nie wprost o lobbowanie przeciwko gotówce, ale to, w jaki sposób Facebook próbował stworzyć własny system płatności i własny pieniądz Libra, jest dość symptomatyczne.
Nie, bo Fed był tym podmiotem, który pierwszy się sprzeciwił. Umiem sobie wyobrazić, że nowa administracja w USA, która jest zblatowana z mediami społecznościowymi, zmieni podejście.
Najważniejszy postulat: dostęp do informacji o kosztach
Z punktu widzenia naukowca punkt drugi, czyli dostęp do wiedzy na temat kosztów płatności bezgotówkowych i tego, kto na nich korzysta.
Brzmi jak propozycja, o której warto rozmawiać. Przecież już wyodrębniony jest podatek. Dzięki temu można powiedzieć: „Państwo nas łupi”. Ten naiwny Korwinizm łatwo się rozchodzi. Wiedza, jak duża część rachunku to prowizje za dokonanie transakcji byłaby bardzo przydatna.
Jedną się podpisaliśmy. Czy drugą – musiałbym się solidnie zastanowić. Mogę sobie wyobrazić, że dla osób starszych każdy grosz ma znaczenie. Z drugiej rachunki z dokładnością do grosza to jest problematyczne.