Kilkanaście organizacji i firm podpisało ogłoszony kilka dni temu „Manifest koalicji dla gotówki”. Koalicja, jak sama deklaruje, jest nieformalną siecią organizacji, „których celem jest obrona gotówki jako podstawowego środka płatniczego w obrocie gospodarczym”.

Z Janem Oleszczukiem-Zygmuntowskim, współprzewodniczącym Polskiej Sieci Ekonomii rozmawia Łukasz Wilkowicz
Podpisaliście jako Polska Sieć Ekonomii „manifest koalicji dla gotówki”. Razem z Solidarnością, Stop Bankowemu Bezprawiu czy Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców. Dlaczego? Przeważają argumenty ekonomiczne czy wolnościowe?

Nie do końca widzę sprzeczność między jednymi i drugimi. Ekonomia jest po prostu pewnym filtrem patrzenia na świat. A cele muszą pochodzić z warstwy aksjologicznej. Muszą dotyczyć z określonych wartości, które chcemy osiągnąć, jak wolność czy dobrobyt.

Jako Polska Sieć Ekonomii patrzymy na warstwę merytoryczną tekstu manifestu. Czy potencjalne korzyści z utrzymywania gotówki w systemie finansowym przeważają korzyści z jej wyeliminowania. Jak rozkładają się ryzyka w oby przypadkach. I doszliśmy do wniosku, że ze względu na potencjał firm technologiczno-finansowych do coraz większej ekstrakcji renty ekonomicznej związanej z obrotem bezgotówkowym możemy podpisać się pod tym manifestem. Niezależnie od tego, czy w koalicji są podmioty, z którymi w innych sprawach możemy się zgadzać lub nie zgadzać.

Zatem nie chodzi o sytuację obecną, a raczej obawiacie się tego, co może się wydarzyć w przyszłości z rentą ekonomiczną, o której pan mówi?

To zagrożenie już się materializuje. Operacje finansowe są nadzorowane i przez to nie ma ryzyka związanego z cyberbezpieczeństwem. Ale duża część operacji jest równocześnie słabo regulowana pod względem uczciwości rynkowej. Visa i Mastercard, Apple i Google – te wszystkie firmy zaczynają zbierać o nas bardzo dużo danych. I mogą ekstrahować rentę ekonomiczną.

Władza firm technologicznych

W jaki sposób?

Przez opłaty. Skoro mamy duopol czy oligopol to takie ryzyko jest realne. Jest pewien moment, gdy taka opłata za transakcję to właśnie renta, a nie godziwa, uczciwa zapłata. Technologia jest infrastrukturą. I zachodzą efekty sieciowe charakterystyczne dla monopoli naturalnych.

To prawda, że nie ma żadnej siły politycznej, która stawiałaby na likwidację gotówki. Ale jest zagrożenie ze strony dużych korporacji, które są w stanie przesuwać warunki gry.

Są w stanie, ale czy przesuwanie tych warunków ma miejsce?

Nie ma co do tego wątpliwości. Jak podaje Fundacja Polska Bezgotówkowa, już 2/3 płatności w sklepach jest dokonywanych bezgotówkowo, przy wzroście o 45 punktów procentowych w ciągu dekady. W całym tym „stosie technologicznym” – na warstwie kart, terminali, portfeli elektronicznych mamy do czynienia z duopolami lub oligopolami.

Czy te duopole, oligopole się umacniają i wykorzystują sytuację?

Na pewno jest element ekstrakcji korzyści, niekontestowany przez regulacje, w postaci zbierania danych. RODO daje nam teoretycznie uprawnienia, ale one dotyczą nas jako osób, naszej prywatności, nie dotyczą władzy, jaką się ma dzięki decydowaniu o integracjach z nowymi rozwiązaniami, agregacji tych danych, dzięki wiedzy, jak kształtuje się sytuacja na danym rynku czy w danej branży. A jest to rodzaj przewagi, której my się obawiamy. Likwidacja gotówki oznaczałaby pewne domknięcie systemu.

Z tym, że gotówki przecież nie likwidujemy.

Ale w krajach anglosaskich ma miejsce zjawisko „debankowania”…

…odchodzenia przez ludzi od banków?

Nie. Chodzi o blokowanie dostępu do konta, zamrażania środków w sytuacji, gdy ktoś miał np. sprawę w sądzie w związku z mową nienawiści czy organizowaniem protestów. Takie przypadki miały miejsce w Wlk.. Brytanii i Kanadzie i to na kanwie semi-politycznej. Przy całym moim sprzeciwie wobec ruchów faszyzujących, skrajnych, nie jestem przekonany, że najlepszym sposobem na ich zwalczanie jest blokowanie możliwości korzystania z rachunku. Bo potem takie narzędzia obracają się przeciwko grupom wykluczonym, jak np. brytyjscy muzułmanie, co już miało miejsce.

W Polsce takich sytuacji chyba nie ma?

To prawda, nie spotkałem się z tym w Polsce. Ale spotkałem się z tym, że duże firmy z branży technologiczno-finansowej spowalniały podjęcie decyzji o możliwości korzystania z platformy w celu wykonywania przelewów na rzecz związków zawodowych. Widać, że wątek władzy technologicznej może być różnie wykorzystany.

Ile gotówki powinno być w gospodarce

Jakie są argumenty ekonomiczne? Czy gospodarka funkcjonuje lepiej, gdy jest więcej gotówki?

Nie braliśmy takich argumentów pod uwagę. Ciężko byłoby argumentować, że posługiwanie się w większej mierze gotówką jest tańsze. Pieniądz elektroniczny: tak ,jest bardziej wygodny; tak: jest bardziej efektywny. Argument, że gotówka jest bardziej efektywna wydaje się wbrew logice. Mówimy przecież o sytuacji w roku 2025, gdy duża część obrotu jest realizowana w formie bezgotówkowej właśnie z powodu wygody. Natomiast gotówka powinna pozostać jako alternatywa, pewien wentyl bezpieczeństwa.

Ile tej gotówki powinno być?

Nie jestem w stanie odpowiedzieć. Trzeba solidnego zespołu badawczego, solidnego grantu i kilku lat, by to dobrze zmodelować. Trzeba wziąć pod uwagę różne aspekty. Na przykład, co z sytuacją runu na banki, gdy jest jakiś powód, że chcemy tę gotówkę mieć przy sobie. Dla stabilności społecznej lepiej, by ona była dostępna. To nas przybliża w stronę stwierdzenia „gotówki powinno być więcej”. Ale są też argumenty w drugą stronę związane z przeciwdziałaniem praniu pieniędzy czy łapówkarstwu.

Co świadczy o tym, że problem z płatnościami gotówkowymi u nas faktycznie istnieje? Czy pan sam miał z tym kiedykolwiek problem? Czy jako Polska Sieć Ekonomii otrzymaliście takie sygnały?

Ja się nie zetknąłem, bo nie korzystam z gotówki prawie wcale. Stoję na stanowisku czysto pryncypialnie, a nie dlatego, że sam mam potrzebę korzystania z gotówki.

Czyli mówi pan o ekstrakcji renty ekonomicznej przez wielkie korporacje, ale korzysta pan z ich usług.

Tak, ale tu ważne jest coś innego: póki ludzie mają swobodę wyboru i jest ten wentyl bezpieczeństwa, to jesteśmy w dobre sytuacji. Nie mam potrzeby korzystać z tego wentylu, ale ważne, że on jest.

Ja sam jestem prezesem spółdzielni, która zajmuje się cyfryzacją małych społeczności. Osobiście jestem wielkim zwolennikiem tego, byśmy korzystali z dobrodziejstw cyfryzacji. Ale wiem też, jaką siłą jest dostęp do danych. W mojej firmie to jest pomijalne, ale w wielkich korporacjach jest zupełnie inaczej.

Utrzymać stan obecny

Mówił pan, że nie ma inicjatywy politycznej, żeby likwidować gotówkę. Bankowcy czy przedstawiciele organizacji kartowych też mówią, że powinna być ta alternatywa.

To super. Jakie jest pytanie?

Jaka intencja stoi za waszym manifestem?

Jeśli jest jakaś intencja, to żeby obecny stan utrzymać. Jest taka tendencja, że co parę pokoleń pewne ustalenia, zdobycze cywilizacji jakoś się rozmywają. Zapominamy, skąd się wziął 8-godzinny dzień pracy czy hasło „nigdy więcej wojny”. Dlatego trzeba o pewnych sprawach przypominać.

W manifeście czytamy: „Naszym zdaniem utrudnienia w codziennym korzystaniu z gotówki, jakich doświadczają obywatele, nie są procesem naturalnym ani samoistnym. Mają miejsce dlatego, że lobbują za nimi niektóre korporacje bankowe, płatnicze i medialne”. Poda pan przykład lobbowania ze strony korporacji medialnej?

Ja rozumiem, że chodzi tu o media społecznościowe. Może nie wprost o lobbowanie przeciwko gotówce, ale to, w jaki sposób Facebook próbował stworzyć własny system płatności i własny pieniądz Libra, jest dość symptomatyczne.

Ten projekt się nie udał.

Nie, bo Fed był tym podmiotem, który pierwszy się sprzeciwił. Umiem sobie wyobrazić, że nowa administracja w USA, która jest zblatowana z mediami społecznościowymi, zmieni podejście.

Najważniejszy postulat: dostęp do informacji o kosztach

Koalicja zgłasza pięć postulatów: kontrola urzędów publicznych pod kątem przestrzegania prawa zobowiązującego do przyjmowania gotówki; wprowadzenie zasad, że klienci powinni wiedzieć, jakie są koszty płatności bezgotówkowych; analiza NBP na temat dostępności gotówki o niskich nominałach; prawo do zaokrąglania rachunków i zwiększenie przez NBP finansowania kampanii informacyjno-edukacyjnych mających na celu zachęcanie obywateli i przedsiębiorców do codziennego korzystania z gotówki. Który jest najważniejszy?

Z punktu widzenia naukowca punkt drugi, czyli dostęp do wiedzy na temat kosztów płatności bezgotówkowych i tego, kto na nich korzysta.

W „slipie” z terminala przy płatności w sklepie czy restauracji powinienem mieć informacje o tych prowizjach?

Brzmi jak propozycja, o której warto rozmawiać. Przecież już wyodrębniony jest podatek. Dzięki temu można powiedzieć: „Państwo nas łupi”. Ten naiwny Korwinizm łatwo się rozchodzi. Wiedza, jak duża część rachunku to prowizje za dokonanie transakcji byłaby bardzo przydatna.

Zaokrąglanie rachunków do 0,1 zł. Podpisuje się pan pod tym obiema rękami?

Jedną się podpisaliśmy. Czy drugą – musiałbym się solidnie zastanowić. Mogę sobie wyobrazić, że dla osób starszych każdy grosz ma znaczenie. Z drugiej rachunki z dokładnością do grosza to jest problematyczne.

Rozmawiał Łukasz Wilkowicz