Czynnikiem ryzyka dla wspólnej waluty jest także polityczna niepewność we Francji i w Niemczech.

Po wyborach w USA trendy na rynku walutowym wyglądają niemal dokładnie tak, jak prognozowali ekonomiści – dolar zyskuje, między innymi kosztem wspólnej europejskiej waluty. Zaskoczeniem może być natomiast tempo, w jakim euro traci na wartości. Jeszcze we wrześniu kurs EUR/USD przekraczał 1,11. Pod koniec listopada notowania wspólnej waluty spadły poniżej 1,04 dolara i były najniższe od dwóch lat. Wśród ekspertów nie brakuje prognoz sugerujących, że dolar wyrówna parytet wobec euro. Wcześniej zakładały, że za notowania EUR/USD spadną do poziomu 1,00 dopiero za kilka miesięcy.

Tak jak amerykańskie rozstrzygnięcie wyborcze stanowi wsparcie dla dolara, tak w Europie polityka ciąży na wartości euro. We Francji przyszłość mniejszościowego rządu Michela Barniera stoi pod znakiem zapytania (więcej na A12). W poniedziałek premier miał poddać projekt budżetu pod głosowanie w parlamencie. Ostatecznie tego nie zrobił i zdecydował się przeforsować ustawę, korzystając z zapisów francuskiej konstytucji. Budżet zostanie przyjęty pod warunkiem, że francuski parlament nie przegłosuje wotum nieufność wobec rządu. Dwa wnioski o głosowanie w tej sprawie zostały złożone w poniedziałek wieczorem. Żeby rząd Berniera udało się odwołać, lewica musi poprzeć wniosek złożony przez prawicę lub ugrupowania prawicowe zagłosować za wnioskiem lewicy. Marine Le Pen, szefowa Zjednoczenia Narodowego, zadeklarowała, że jest gotowa udzielić wsparcia lewicy w głosowaniu. Według ekonomistów ING najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest upadek rządu jeszcze przed końcem tygodnia. Wtedy Francja wejdzie w 2025 r. bez uchwalonego budżetu.

A ten w przypadku Francji jest szczególnie ważny, ze względu na wysoki deficyt finansów publicznych, który w tym roku ma przekroczyć 6 proc. PKB. Premier Bernier zaplanował na przyszły rok oszczędności rzędu 60 mld euro, umożliwiające redukcję niedoboru w publicznej kasie do poziomu poniżej 5 proc. PKB. Na to nie chciała się zgodzić francuska opozycja. Francja, podobnie jak sześć innych unijnych państw, w tym Polska, objęta jest przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu.

Niepewność związana z programem naprawczym finansów publicznych i przyszłością rządu, który sprawuje władzę dopiero od trzech miesięcy, znajduje odbicie w spadku wartości francuskich akcji i obligacji. Indeks CAC 40, obrazujący poziom kursów na paryskiej giełdzie, stracił przez ostatnie dwa miesiące 5 proc. i notowany jest na poziomie tegorocznych minimów. W tym samym czasie niemiecki indeks DAX zyskał 5 proc., przekraczając we wtorek, po raz pierwszy w historii, poziom 20 tys. pkt. Sytuacja polityczna w Niemczech nie szkodzi notowaniom akcji na giełdzie we Frankfurcie, ale również wymieniana jest jako czynnik obciążający notowania euro. Po rozpadzie koalicji sprawującej władzę, w połowie grudnia parlamentarzyści głosować będą nad wotum zaufania dla rządu kanclerza Olafa Scholza. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem dla Niemiec są przedterminowe wybory w lutym.

Zasadniczym powodem spadku wartości euro jest jednak słabość gospodarki. To sugeruje, że Europejski Bank Centralny będzie w przyszłym roku kontynuował obniżki stóp procentowych. Niższe stopy oznaczają między innymi spadek zysków z krótkoterminowych lokat, co zniechęca inwestorów do euro. W III kwartale roczne tempo wzrostu PKB w obszarze wspólnej waluty wyniosło 0,4 proc., a ostatnie dane, na przykład wskaźniki PMI, sugerują, że koniec roku będzie pod tym względem słabszy.

„Donald Trump ma plan zakładający podniesienie ceł, którego realizacja znacząco wpłynie na wzrost gospodarczy (…) Po drugie negatywne skutki dla handlu zostaną wzmocnione przez problemy strukturalne przemysłu, w tym wysokie ceny energii i konkurencję ze strony Chin” – napisali analitycy Goldman Sachs. ©℗

ikona lupy />
Zmiana notowań walut od początku listopada / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe