Nie trzeba walczyć o pieniądze klientów. To pozwala utrzymywać wysoką marżę odsetkową. I zyskowność.
Dochody Polaków rosły w ostatnich miesiącach w tempie niewidzianym od ponad dwóch dekad. Nie przełożyło się to na boom konsumpcyjny. Dużo oszczędzamy. „Nasze szacunki bazujące na zmianach aktywów finansowych wskazują na wzrost stopy oszczędności w okolice 4,5 proc. Oznaczałoby to powrót tego wskaźnika w pobliże poziomów sprzed wybuchu pandemii. Średnia za lata 2015–2019 znajdowała się nieznacznie poniżej 5 proc.” – wyliczali niedawno ekonomiści Banku Handlowego.
Oszczędności trafiają głównie do banków
Ze 130 mld zł, jakie przeznaczyliśmy w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku na produkty finansowe (depozyty, fundusze, obligacje detaliczne) i gotówkę, 60 mld zł zasiliło właśnie banki. Chociaż wcale nie muszą one zabiegać o pieniądze klientów. Nadpłynność sektora bankowego przekracza 300 mld zł. Taka kwota jest lokowana w bony, za pomocą których Narodowy Bank Polski zbiera nadwyżki wolnych środków z rynku.
To, że sektor nie musi konkurować o depozyty, przekłada się na poziom oprocentowania. Banki z naddatkiem przerzuciły na klientów ubiegłoroczne obniżki stóp dokonane przez Radę Polityki Pieniężnej. Średnie oprocentowanie depozytów terminowych dla gospodarstw domowych między sierpniem ub.r. a czerwcem br. spadło z 5,2 proc. do 4,1 proc. (stopy oficjalne obniżono o 1 pkt proc.). Inaczej było ze stawkami kredytów dla ludności. Średnie oprocentowanie w sierpniu ub.r. było na poziomie 10,4 proc. Początkowo nieco spadło, ale od kwietnia znów utrzymuje się powyżej 10 proc.
Banki podwyższają marżę odsetkową
Tego typu ruchy pozwalają na śrubowanie marży odsetkowej, czyli różnicy pomiędzy kosztem depozytów a dochodem z należności. I pomaga to w utrzymywaniu wysokiego poziomu rentowności. Dziewięć giełdowych banków, które dotychczas opublikowały wyniki za I półrocze, zarobiło w tym czasie 15,1 mld zł. Rok wcześniej zarobek wynosił 12 mld zł.
W samym II kw. zysk giełdowej dziewiątki wyniósł 7,4 mld zł, wobec 5,6 mld zł rok wcześniej. Bankom nie przeszkodziło pogorszenie koniunktury – nie odbiło się ono na podwyższonej „szkodowości”, co wiązałoby się z koniecznością tworzenia rezerw na ryzyko kredytowe. Rezultaty byłyby lepsze, gdyby nie tworzone wciąż rezerwy na hipoteki walutowe, a także koszty wakacji kredytowych. Wiosną Sejm uchwalił przedłużenie moratorium na spłatę kredytów mieszkaniowych, co na bankach wymusiło przeszacowanie w dół bieżącej wartości tego portfela.
Polacy celują w obligacje
Na tle stosunkowo mało atrakcyjnej oferty banków korzystnie prezentują się inne sposoby lokowania oszczędności. W lipcu, jak wynika z wyliczeń DGP, wartość obligacji oszczędnościowych Skarbu Państwa znajdująca się w rękach obywateli urosła o prawie 8 mld zł. To jeden z najwyższych wyników w historii. Popularnością cieszą się również fundusze inwestycyjne, gdzie w każdym miesiącu tego roku saldo nabyć i umorzeń przekraczało 3 mld zł (w niektórych miesiącach były to ponad 4 mld). W obligacje i fundusze zainwestowaliśmy w okresie styczeń–lipiec łącznie 50 mld zł. ©℗