Od początku roku notowania szlachetnego metalu poszły w górę o prawie 16 proc., ustanawiając w minionym tygodniu kolejny historyczny rekord na poziomie 2488 dol. za uncję. Dzięki zwyżce cen Narodowy Bank Polski zaksięgował ok. 15 mld zł zysku

Dla inwestorów powodem kupowania złota jest z reguły rosnąca niepewność, której źródłem mogą być problemy gospodarcze (np. rosnąca inflacja), zagrożenie konfliktem o trudnej do przewidzenia skali (jak potencjalny chiński atak na Taiwan) czy obawa o utratę wartości przez aktywa uważane dotychczas za relatywnie stabilne (jak obligacje rządowe państw wysokorozwiniętych). Więc w tygodniu, w którym świat dyskutował o konsekwencjach nieudanego zamachu na Donalda Trumpa, kandydata republikanów na urząd prezydenta USA, i próbował chybiony strzał snajpera wycenić, cena złota również zareagowała. Notowania ruszyły w górę, a kolejne rekordy na nowojorskim rynku COMEX, który wyznacza globalną cenę drogocennego metalu, ze względu na skalę obrotów, padły w poniedziałek, we wtorek i środę.

Próba zabójstwa znalazła się na ustach wszystkich, więc jest oczywiste, że rolę (we wzroście cen – red.) odegrała tutaj rosnąca polityczna niepewność – zauważył Jake Hanley, ekspert z firmy Teucrium Trading, cytowany przez serwis MarketWatch.

Większość inwestorów oceniła, że gdy ranny w ucho Trump zacisnął pięść i krzyczał do swoich zwolenników, żeby walczyć, podniósł swoje szanse na pokonanie w listopadowych wyborach obecnego prezydenta Joego Bidena. A faworytem był już od czerwcowej debaty telewizyjnej, w której 81-letni Biden potwierdził, że jego zaawansowany wiek i obawy o stan zdrowia mogą odebrać mu szanse na drugą kadencję.

A jeśli Trump dojdzie do władzy, to zapowiada obniżenie podatków, co jeszcze zwiększy niedobór w finansach publicznych USA. Już teraz rząd pożycza każdego roku ponad 2 bln dol. (netto) i kwota ta znacząco się nie obniży, nawet jeśli to nie Trump zostanie prezydentem. Deficyt finansów publicznych na poziomie 5–6 proc. PKB sprawia, że Stany Zjednoczone wyróżniają się negatywnie na tle innych wysokorozwiniętych państw. Inwestorzy kupią każdą ilość amerykańskich obligacji, ale przy stale wysokiej ich podaży nie jest wykluczone, że ceny długu USA będą spadać, co spowoduje, że utraci on swój atrybut inwestycji, która niemal zawsze pozwala zachować siłę nabywczą zainwestowanego kapitału. W grupie gospodarczych liderów świata także Francja ma problemy ze zrównoważeniem swoich finansów publicznych, co również szkodzi wycenie rządowych obligacji. W tej sytuacji złoto, którego podaż jest stabilna i wyznaczana przez poziom wydobycia w kopalniach (3,17–3,66 tys. t rocznie w latach 2013–2023) może sprawiać wrażenie stabilnej inwestycji.

„Złoto zwykle radzi sobie bardzo dobrze w trakcie cyklu obniżek stóp ze strony Fed, gdy jednocześnie wzrost gospodarczy słabnie” – ocenili w opublikowanej w piątek analizie eksperci banku inwestycyjnego Goldman Sachs.

Prawdopodobieństwo, że amerykański bank centralny zacznie obniżać stopy procentowe we wrześniu, wynosi obecnie 98 proc. A niższe stopy procentowe oznaczają, że mniej można zyskać, trzymając pieniądze na lokacie. Złoto, które żadnych odsetek nie daje, znów wydaje się atrakcyjniejsze.

Jak wyjaśniają eksperci Goldman Sachs, wzrost gospodarczy może słabnąć, bo z reguły są to okoliczności, w których banki centralne obniżają koszt pieniądza, ale nie powinna zdarzyć się recesja. Dlaczego? Od 40 do 50 proc. globalnego zapotrzebowania na złoto pochodzi od jubilerów. W recesji ograniczą zapewne zakupy złota, bo nie znajdą nabywców na wytworzoną z niego biżuterię.

Popyt inwestycyjny (np. sztabki, monety) to z reguły ok. 20 proc. zapotrzebowania na złoto, jednak ze względu na swoją zmienność często decyduje on o zmianach cen na rynku.

Od kilkunastu lat porównywalne ilości złota jak inwestorzy kupują banki centralne, które starają się w ten sposób dywersyfikować swoje rezerwy. Atrakcyjności metalu w oczach bankierów centralnych podniósł globalny kryzys z lat 2008–2009. Do grona nabywców złota dołączył także Narodowy Bank Polski, pod rządami prezesa Adama Glapińskiego. Po pierwszych zakupach w 2018 r. rok później NBP kupił 100 t szlachetnego kruszcu. Rozpoczynając w 2022 r. drugą kadencję, Glapiński zadeklarował, że w rezerwach NBP będzie ponad 200 t złota, a obecnie celem jest zwiększenie udziału złota w rezerwach walutowych do 20 proc. Na koniec 2023 r. NBP posiadał 358,6 t złota. Wycena tych aktywów podniosła się w tym roku o ok. 15 mld zł. W tym wyniku swój niewielki udział ma też wzrost wyceny niecałych 19 t złota, które bank centralny kupił w kwietniu, maju i czerwcu. To zwiększa szansę, że po 20,8 mld straty w 2023 r. w bieżącym roku NBP wyjdzie na plus.

Na koniec półrocza NBP posiadał złoto o wartości 113,9 mld zł, które stanowiło 13,5 proc. całości rezerw walutowych. ©℗

ikona lupy />
Popyt na złoto / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe