Rosnące zyski głównych firm technologicznych powinny zapewnić kontynuację trendu wzrostowego na amerykańskim rynku akcji. To zwiększa szansę na kolejne rekordy także na warszawskiej GPW.
Wbrew sezonowym tendencjom, które pokazują, że III kw. jest z reguły słabszy dla rynków akcji, lipiec zaczął się od rekordów. Trzy pierwsze sesje nowego miesiąca globalny indeks wyliczany przez firmę MSCI zakończył wzrostami i od początku roku jest już ponad 18 proc. na plusie. Poniedziałkowe notowania również wystartowały od wzrostów.
Apetyt inwestorów na ryzykowne aktywa pozostaje niezaspokojony. W porównaniu z początkiem roku widać jednak, że stał się on bardziej wybiórczy. Na rynkach akcji skupia się wokół spółek notowanych w USA. Nim Amerykanie udali się na długi weekend, indeksy S&P 500, skupiający największe amerykańskie korporacje, oraz Nasdaq Comp, zdominowany przez spółki technologiczne, ustanowiły rekordy wszech czasów.
W centrum zainteresowania pozostają firmy, których przychody i zyski napędza rosnący popyt na usługi wykorzystujące sztuczną inteligencję. Grupa liderów hossy, od wielu miesięcy ciągnących amerykański rynek akcji w górę, zyskała miano „Wspaniałej siódemki” (Maginificent Seven). Jej liderem jest Nvidia, produkująca mikroprocesory wykorzystywane do budowania modeli sztucznej inteligencji, której akcje podrożały w tym roku o ponad 150 proc., a w ciągu dwóch lat poszły w górę o niemal 750 proc. Na początku czerwca, gdy cena akcji przekroczyła 1000 dol., spółka zdecydowała się na split i podzieliła wartość nominalną istniejących papierów przez 10, żeby nie ograniczać dostępu do nich inwestorom dysponującym mniej zasobnymi portfelami.
– Niebawem w USA zaczyna się sezon publikacji wyników za II kw. Podobnie jak na początku roku dynamika zysków głównych spółek powinna być wysoka, ale w drugiej połowie roku już tak zapewne nie będzie. Dlatego nie zdziwiłbym się, gdyby inwestorzy wykorzystali korzystne dane finansowe do częściowej przynajmniej realizacji zysków – mówi Kamil Cisowski, analityk DI Xelion.
Część ekspertów przestrzega, że rozgrywająca się wokół sztucznej inteligencji hossa przybrała na amerykańskim rynku rozmiary bańki spekulacyjnej, podobnej do tej, jaką był gwałtowny wzrost kursów firm zaangażowanych w rozwój internetu na przełomie XX i XXI w. Po załamaniu rynku w marcu 2000 r. notowania znajdowały się przez pół roku w bessie, a ustanowione na szczytach hossy rekordy indeks S&P 500 poprawił dopiero w 2013 r. Ten okres jest często określany mianem „straconej dekady”.
Sygnału, że właśnie nadchodzi wielki krach, inwestorzy upatrują w poczynaniach Warrena Buffetta, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, uchodzącego za najskuteczniejszego inwestora w ostatnich kilkudziesięciu latach. Berkshire Hathaway, wehikuł inwestycyjny, którym Buffett zarządza od 1965 r., zgromadził na koniec marca rekordowe 189 mld dol. gotówki, jakby szykował się do zakupów przecenionych akcji. Jednak umieszczenie tej liczby w odpowiednim kontekście, pokazującym, że gotówka stanowi obecnie 17 proc. aktywów Berkshire, przeczy tezie, że Buffett robi coś niezwykłego.
Podobnie sądzą analitycy – jeśli krach się wydarzy, to jeszcze nie teraz. Eksperci Goldman Sachs zwracają uwagę na to, że rzadko zdarza się, by drugie półrocze przyniosło niskie stopy zwrotu po tym, jak pierwsze było bardzo udane. W pierwszych sześciu miesiącach roku indeks S&P 500 zyskał prawie 15 proc. i był to 21. wynik w tym okresie po 1900 r.
– Proces implementacji sztucznej inteligencji do gospodarki jest jeszcze na wczesnym etapie. Dlatego nie sądzę, żeby związana z tym hossa na rynku akcji miała się już zakończyć. Owszem, poziomy wyceny spółek technologicznych są bardzo wysokie, ale nie tak skrajne jak w trakcie hossy internetowej – zwraca uwagę Kamil Cisowski.
Nawet jeśli na przełomie lat 2022 i 2023, kiedy zaczynały się wzrosty związane ze sztuczną inteligencją, inwestorzy kupowali przyszłe zyski firm, to obecnie wyniki finansowe podążają za zwyżką kursów. Analitycy Goldman Sachs szacują, że w II kw. 2024 r. zyski spółek z S&P 500 były wyższe niż przed rokiem o 9 proc., ale w grupie sześciu największych firm technologicznych (Amazon, Apple, Alphabet, Meta, Microsoft i Nvidia) wzrosły aż o 30 proc. Mimo to ich prognoza poziomu, który S&P 500 osiągnie w najbliższych miesiącach, jest dość ostrożna i zakłada wzrost do 5,7 tys. pkt, czyli niecałe 3 proc. powyżej bieżącej wartości. Przyczyną może być słabnący wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych, co będzie utrudniać firmom dalszą poprawę wyników finansowych.
Amerykański rynek akcji, ze względu na swoją wielkość, wyznacza z reguły trendy w skali globu. Utrzymanie hossy na Wall Street zwiększa szansę, że kolejne rekordy ustanowią również krajowe indeksy.
– W poprzedniej dekadzie dominował schemat, zgodzie z którym hossa na warszawskiej giełdzie kończyła się po 1,5–2 latach. Choć nie jestem pozytywnie nastawiony do akcji w III kw., to jednak uważam, że tym razem będzie to jedynie korekta, po której kursy wrócą do trendu wzrostowego – mówi Kamil Cisowski.
WIG ostatni rekord, tak jak większość europejskich indeksów rynków akcji, ustanowił w połowie maja, zbliżywszy się do 90 tys. pkt. W poniedziałek sesja zaczęła się od wzrostów, po których WIG miał 87,9 tys. pkt. ©℗