Motorem jest przemysł wspierany przez eksport i państwowe inwestycje. Kulą u nogi pozostają nieruchomości.
Dane obrazujące stan chińskiej gospodarki w maju ekonomiści oceniali jako umiarkowanie pozytywne. Produkcja przemysłowa była o 5,6 proc. większa niż rok wcześniej. Dynamika była mniejsza niż przed miesiącem i niższa od oczekiwań ekonomistów. Ale wynik był przynajmniej dobry, jeśli za punkt odniesienia przyjąć historyczne średnie. W przemyśle powstaje niemal 40 proc. chińskiego PKB, podczas gdy w krajach wysoko rozwiniętych udział tego sektora na ogół nie przekracza 20 proc.
– Majowe dane pokazują duże zróżnicowanie tempa wzrostu w poszczególnych obszarach gospodarki. Silny jest sektor wytwórczy i eksport, relatywnie stabilna konsumpcja i wciąż bardzo słaby sektor nieruchomości – napisali w komentarzu analitycy Goldman Sachs.
Więcej czasu na zakupy
Sprzedaż detaliczna, odzwierciedlająca kondycję chińskich konsumentów, była w maju o 3,7 proc. większa niż rok wcześniej. Udało się przełamać trend spadkowy. Przed trzema miesiącami rząd w Pekinie ogłosił program wsparcia zakupu samochodów i wymiany sprzętu gospodarstwa domowego o równowartości ok. 700 mld dol. Ekonomiści poprawę danych dotyczących sprzedaży detalicznej wiązali jednak przede wszystkim z efektami kalendarzowymi: w maju tego roku była większa liczba dni wolnych, co miało zachęcić Chińczyków do wizyt w sklepach.
Zdaniem ekonomistów o kondycji ekonomicznej Chin dużo mówią inwestycje, które w maju były o 4 proc. wyższe niż przed rokiem. W danych dotyczących tego obszaru aktywności ekonomicznej widać istotną różnicę w porównaniu ze stanem sprzed pandemii – obecnie inwestycje rosną wyraźnie wolniej niż w przeszłości. W dużym też stopniu opierają się na wydatkach, o których decyduje państwo. W pierwszych pięciu miesiącach roku wydatki na środki trwałe w sektorze prywatnym były o 0,1 proc. większe niż rok wcześniej. W sektorze państwowym wzrosły o 7,1 proc.
– Eksport napędza produkcję i inwestycje w sektorze przemysłowym, ale słabość sektora nieruchomości wciąż negatywnie wpływa na wydatki i inwestycje gospodarstw domowych – ocenił Zhao Peng Xing, analityk z firmy ANZ, cytowany przez Agencję Reutera.
Słabość nieruchomości
Inwestycje w sektorze nieruchomości, w którym do załamania doszło w trakcie pandemii, spadły w pierwszych pięciu miesiącach br. o 10,1 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. W maju ceny nowych domów obniżyły się o 0,7 proc. w porównaniu z kwietniem. Był to 11. z rzędu miesiąc spadku. Kilka tygodni temu chińskie władze ogłosiły największy program wsparcia rynku nieruchomości, którego efektem ma być 0,5 bln juanów nowych kredytów na zakup już istniejących mieszkań. Nabywcami nieruchomości mają być kontrolowane przez państwo firmy, a program jest wspierany przez Ludowy Bank Chin.
Na konferencji prasowej prezentującej dane Liu Aihua, rzeczniczka chińskiego urzędu statystycznego, stwierdziła, że na efekty działania programu trzeba jeszcze poczekać. Analitycy oceniają, że minimalna kwota nowych kredytów, która pozwoliłaby zatrzymać kryzys na rynku nieruchomości, to 1 bln juanów, ale nie byłoby przesadą, gdyby dodatkowe finasowanie miało wartość 5 bln juanów.
Dane opublikowane w zeszłym tygodniu przez bank centralny pokazują, że akcja kredytowa w Chinach rośnie wolniej od oczekiwań. W maju banki udzieliły nowych kredytów o wartości 950 mld juanów, wobec 1,26 bln prognozowanego przez ekonomistów i 1,36 bln przed rokiem.
Utrzymująca się słabość sektora nieruchomości, ograniczająca wydatki konsumentów, dla których mieszkania i domy są największą częścią aktywów, to główny powód wątpliwości ekonomistów dotyczących tego, czy Chiny utrzymają w tym roku wzrost gospodarczy powyżej 5 proc. Dane za I kw. były zaskakująco dobre – w porównaniu z podobnym okresem ubiegłego roku – PKB zwiększył się o 5,3 proc.
Niedostatek inwestycji związanych z nieruchomościami Chiny nadrabiają w innych obszarach. W przemyśle wydatki na środki produkcji były wyższe o niemal 10 proc. niż przed rokiem. Eksperci ostrzegają, że rosnące napięcie między Chinami a państwami Zachodu w obszarze handlu może doprowadzić do problemów w niektórych sektorach, takich jak produkcja paneli fotowoltaicznych czy samochodów elektrycznych. Przed miesiącem Stany Zjednoczone podniosły cła na panele z 25 proc. do 50 proc., a na auta z 25 proc. do 100 proc. Decyzję o obłożeniu karnymi cłami chińskich aut elektrycznych podjęła też Unia Europejska. Stawki te, doliczone do już obowiązujących ceł w wysokości 10 proc., zaczną obowiązywać po ogłoszeniu w unijnym Dzienniku Urzędowym na początku lipca. Jeśli Chiny nie będą w stanie wyeksportować części samochodów elektrycznych, ich producenci znajdą się w trudnej sytuacji. ©℗