Ekonomiści ucieszyli się, bo produkt krajowy brutto w I kw. br. był o 2 proc. większy niż rok wcześniej (początkowo GUS mówił o wyniku na poziomie 1,9 proc.). Nowe dane o PKB pokazują jednak również, że jeśli chodzi o jego poziom, to na początku tego roku ledwie przekroczył on wynik z połowy 2022 r. Innymi słowy – dopiero wyszliśmy z trwającego półtora roku dołka koniunktury. Najlepiej widać to na przykładzie konsumpcji prywatnej, która na najniższym poziomie znalazła się w I kw. ub.r. Teraz była o prawie 5 proc. wyższa, ale i w tym przypadku mamy wyrównanie (z minimalną nadwyżką) wyniku z II kw. 2022 r. W inwestycjach było inaczej. Po półtora roku przyśpieszenia związanego m.in. z końcem rozliczeń poprzedniej unijnej perspektywy finansowej teraz mieliśmy gwałtowne wyhamowanie.
Ciepło, ciepło, gorąco
Jak wynika z danych serwisu Our World in Data, w pierwszych czterech miesiącach tego roku w skali globalnej przeciętnie było o 0,7 st. C cieplej niż średnio w latach 1991–2020. Okres styczeń–kwiecień w poprzednich dwóch latach był cieplejszy od tej średniej o 0,3 st. C. Tak się składa, że największa różnica na plus dotyczy Europy Wschodniej i Południowej. Ponad 3,5 st. C więcej w porównaniu z trzema dekadami zakończonymi w 2020 r. odnotowano w Bośni i na Słowacji. U nas różnica wyniosła niespełna 3,1 st. C. Trochę większa była w Czechach i Turcji. W naszym kraju to zasługa szczególnie ciepłego stycznia. Terytoriów, gdzie w tym roku było zimniej, niż wynosiła średnia z trzech dekad (która i tak jest wyższa od używanego zwykle punktu odniesienia, czyli temperatury sprzed rewolucji przemysłowej), jest pięć: Islandia, Finlandia, Szwecja, Pakistan i Falklandy. ©Ⓟ
Mieszkania realnie nie takie drogie
Gazety i serwisy internetowe są pełne informacji o nieustannie drożejących u nas mieszkaniach. I to prawda. Ale można podejść do tematu trochę inaczej – jak Bank Rozliczeń Międzynarodowych, który bierze poprawkę na inflację i w ten sposób liczy realną dynamikę cen nieruchomości. W takim ujęciu, jeśli za punkt wyjścia wziąć sytuację z 2010 r. (końcówka globalnego kryzysu finansowego, który odbił się mocno negatywnie na wycenach domów i mieszkań), okazuje się, że do średniej ogólnoświatowej wciąż sporo nam brakuje. Powód? Inflacja u nas była zdecydowanie wyższa niż w większości krajów, co sprawiło, że mieszkania w ujęciu realnym na początku ubiegłego roku były najtańsze od 3,5 roku. Późniejszy wzrost nominalny, któremu towarzyszyło hamowanie inflacji, sprawił, że sytuacja zaczęła wracać do normy, ale do średniej globalnej (nie mówi ona o wysokości ceny, tylko o tempie wzrostu) jeszcze sporo brakuje. ©Ⓟ