Jest niemal pewne, że Europejski Bank Centralny jutro zacznie cykl obniżania kosztu pieniądza. Nie wiadomo tylko, jak głęboki oraz jak wpłynie to na sytuację w Polsce.
Byłoby dużą niespodzianką, gdyby Europejski Bank Centralny na kończącym się jutro czerwcowym posiedzeniu Rady Prezesów nie dokonał pierwszej od 2019 r. obniżki stóp procentowych w strefie euro. Przedstawiciele EBC mówili o tym ostatnio wręcz jako o „fakcie dokonanym”.
Stopy procentowe w strefie euro są na najwyższym poziomie w historii. Depozytowa wynosi 4 proc., stopa operacji refinansowych to 4,5 proc.
Chociaż dane, jakie były publikowane ostatnio na temat inflacji, mogły nieco popsuć nastroje gołębiom, czyli zwolennikom łagodzenia polityki pieniężnej. Według wstępnych szacunków Eurostatu, unijnego biura statystycznego, maj był pierwszym od pół roku miesiącem wzrostu inflacji w eurozonie. Tak zwany zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych był o 2,6 proc. wyżej niż rok wcześniej (dane okazały się wyższe od prognoz). Celem EBC jest inflacja na poziomie 2 proc.
Bacznie obserwowany przez bank z siedzibą we Frankfurcie wskaźnik rocznej dynamiki płac negocjowanych w I kw. był na poziomie 4,7 proc. Tak liczony wzrost wynagrodzeń trzeci kwartał z rzędu wynosi co najmniej 4,5 proc. Przyśpieszać zaczął w 2022 r. W latach wcześniejszych był zbliżony do 2 proc., czyli celu inflacyjnego EBC.
Do obniżania stóp procentowych zachęca słaba koniunktura. Roczne tempo wzrostu gospodarczego od połowy ub.r. nie przekracza 1 proc. W I kw. wyniosło 0,4 proc., a w dwóch poprzednich zaledwie 0,1 proc.
Jutrzejsze cięcie stóp rozpocznie cykl łagodzenia polityki pieniężnej w jednej z największych światowych gospodarek. Problem w tym, że ekonomiści nie mają pewności, jak głęboko mogą sięgnąć cięcia. Niewykluczone, że kolejna obniżka stóp nastąpi już na lipcowym posiedzeniu Rady Prezesów EBC. François Villeroy de Galhau, gubernator Banku Francji, jeszcze na początku minionego tygodnia nie wykluczał takiej możliwości. Ale w gronie decyzyjnym są również osoby przeciwne szybkiemu łagodzeniu stóp. Jak Martins Kazaks z Łotwy, który z kolei jest zdania, że czerwcowe cięcie byłoby po prostu odwróceniem podwyżki z września ub.r. kończącej cykl zaostrzania polityki pieniężnej, które traktowano jako „polisę” na wypadek problemów z obniżaniem inflacji.
Większość rynkowych analityków jest zdania, że EBC będzie obniżał stopy procentowe jeszcze we wrześniu i w grudniu. Czerwiec, wrzesień i grudzień to miesiące, w których bank przedstawia aktualizacje prognoz wzrostu gospodarczego i inflacji w strefie euro.
Oczekiwania obniżek stóp w unii walutowej najmocniejsze były na początku tego roku. Wtedy się spodziewano, że w ciągu 12 miesięcy stopy mogą spaść nawet o 1,5 pkt proc. Teraz oczekiwania są o połowę mniejsze.
Ale rynki finansowe w odniesieniu do EBC są i tak bardziej optymistyczne niż w relacji do amerykańskiej Rezerwy Federalnej czy Banku Anglii, gdzie mówi się o jednej pewnej obniżce w tym roku.
Nasza Rada Polityki Pieniężnej od ponad pół roku tylko obserwuje sytuację. Dokonała dwóch obniżek stóp we wrześniu i październiku ub.r., co duża część obserwatorów wiązała z perspektywą wyborów parlamentarnych (większość RPP, w tym prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński, wywodzi się ze środowisk związanych z Prawem i Sprawiedliwością). We wrześniu ub.r. 12-miesięczna inflacja w Polsce wynosiła jeszcze ponad 8 proc. Według najnowszych danych – za maj – było to 2,5 proc. Taki jest cel NBP.
Przedstawiciele naszego banku centralnego zwracają uwagę na to, że cały czas w okolicach 4 proc. jest tzw. inflacja bazowa, pokazująca presję popytu na wzrost cen, na kilkunastoprocentowy w ujęciu nominalnym wzrost wynagrodzeń w naszej gospodarce oraz na perspektywę wzrostu inflacji. W końcu tego roku, m.in. za sprawą podwyżek cen energii, może się ona znaleźć w granicach 5 proc.
Wynik czerwcowego posiedzenia RPP poznamy dziś po południu.
Adam Glapiński wielokrotnie podkreślał, że nasz bank centralny prowadzi politykę niezależną od tego, co robią inne banki centralne. W przypadku głębszych obniżek stóp w strefie euro i oczekiwanego jesienią startu łagodzenia polityki pieniężnej w USA będziemy mieli do czynienia ze zwiększeniem tzw. dysparytetu stóp procentowych, co może oznaczać szybkie umacnianie się złotego. Sprzyjałoby to hamowaniu inflacji w naszej gospodarce i mogłoby przyśpieszyć decyzje RPP o obniżkach stóp. Obecnie analitycy są zdania, że zmniejszanie kosztu pieniądza w Polsce może się zacząć na przełomie tego i przyszłego roku. ©℗