Giełdowy kurs akcji spółki Dominiki Kulczyk w ciągu minionego tygodnia wyraźnie spadł.
Zarząd Polenergii został w minionym tygodniu uprawniony do emisji 57,9 mln nowych akcji. Po doliczeniu do dotychczasowych w sumie będzie to 135,1 mln akcji. Dzięki emisji spółka chce pozyskać w latach 2024–2027 3,4 mld zł. Jak czytamy w oświadczeniu, przytłaczająca większość, bo aż 85–95 proc. tych pieniędzy, ma zostać wydana na rozwój offshore, do 10 proc. – na lądowe farmy wiatrowe i instalacje fotowoltaiczne, a pozostałe środki – na rozwój technologii wodorowych i elektromobilności.
Polenergia zamierza zbudować trzy morskie farmy wiatrowe na Morzu Bałtyckim: MFW Bałtyk I o mocy 1560 MW oraz MFW Bałtyk II i III o mocy 720 MW każda. Prąd ma popłynąć w 2027 r., a początek działalności komercyjnej jest zaplanowany na następny rok. Jak przypomina Michał Kozak z Domu Maklerskiego Trigon, Polenergia musi wydać na farmy Bałtyk II i III ok. 12 mld zł przy całkowitym budżecie 24 mld zł. – Decyzja o emisji akcji była przez nas oczekiwana, biorąc pod uwagę skalę planowanych wydatków i bilans spółki. Moment emisji wydaje się słuszny przy oczekiwanych wydatkach na off shore w tym i przyszłym roku – ocenia Kozak. Obecnie dominującym akcjonariuszem Polenergii jest kontrolowany przez Dominikę Kulczyk fundusz Mansa Investments (42,8 proc.), a na dalszych miejscach znajdują się BIF IV Europe Holdings (32 proc.), Allianz Polska (7,8 proc.) i Nationale Nederlanden (5,9 proc.).
– Każda tego typu emisja może rozwadniać strukturę kapitałową spółki. Teoretycznie, gdyby nikt nie zdecydował się na objęcie tych akcji, udział procentowy obecnych akcjonariuszy spadnie. Jednak w uchwale zostało zagwarantowane prawo do pierwokupu wszystkim dotychczasowym akcjonariuszom, którzy mają co najmniej 0,2 proc. udziałów – mówi Szymon Wieczorek, analityk Instytutu Jagiellońskiego. Ci akcjonariusze będą mogli kupić nowe akcje po cenie ich emisji proporcjonalnie do udziałów, które mieli w Polenergii dotychczas. Pozostałe akcje trafią na Giełdę Papierów Wartościowych, gdzie koncern jest notowany, i będą przedmiotem obrotu giełdowego. – Akcje te mogą zostać nabyte zarówno przez akcjonariuszy mniejszych, znajdujących się wewnątrz grupy oznaczonej w strukturze akcjonariuszy jako „pozostali”. Ale mogą je nabyć także podmioty, które do tej pory akcji Polenergii nie miały – dodaje ekspert.
Rynek nie zareagował entuzjastycznie na wiadomość o emisji akcji. Od otwarcia giełdy w poprzedni poniedziałek, kiedy za jedną akcję trzeba było zapłacić 69,4 zł, do piątku cena spadła o ok. 13,6 proc., do 60,1 zł. – Do emisji jeszcze nie doszło, rynek się do niej przygotowuje. Wskazuje na to spadek kursu. Dzieje się tak, ponieważ spółka decyduje się na zwiększenie liczby akcji, a przy tak dużym potencjalnym wzroście rynek może nie być w stanie ich szybko zaabsorbować. Jednak ponieważ środki te mają zostać przeznaczone na zielone inwestycje, być może inwestorzy w ramach wolnego przepływu będą bardziej zainteresowani zakupem – tłumaczy Szymon Wieczorek. Jednak według komentatorów, z którymi rozmawialiśmy, nie jest to spowodowane wyłącznie emisją akcji. Wyniki Polenergii jako koncernu zajmującego się handlem energią elektryczną w dużym stopniu zależą od poziomu cen prądu na Towarowej Giełdzie Energii. Te od miesięcy spadają. Na rynku dnia następnego, gdzie transakcje zawierają głównie koncerny energetyczne i duże zakłady energochłonne, cena 1 MWh prądu wyniosła w piątek 291 zł. To i tak dużo więcej niż tydzień temu, kiedy były to 164 zł. Dla porównania w połowie stycznia 1 MWh kosztowała 493 zł. ©℗