Złoto i bitcoin są notowane najwyżej w historii, a czynniki napędzające wzrost ich cen zapewne nie wygasną w najbliższym czasie.
Cena bitcoina, największej pod względem wartości rynkowej kryptowaluty, istniejącej już 14 lat, poszła w tym roku w górę o ponad 70 proc. W tym tygodniu, po raz pierwszy w historii, przekroczyła 70 tys. dol. Choć tego rodzaju wirtualne pieniądze wciąż pozostają rynkiem znacznie słabiej objętym regulacjami niż klasyczne aktywa, to jednak stopniowo zbliżają się do głównego inwestycyjnego nurtu. Największym krokiem w tym kierunku była zgoda udzielona na początku stycznia przez Amerykańską Komisję Papierów Wartościowych i Giełd na utworzenie 11 funduszy typu ETF, odzwierciedlających zachowanie kursu bitcoina. Wśród firm, które zdecydowały się zaoferować inwestorom możliwość śledzenia zmian ceny kryptowaluty, znaleźli się czołowi gracze na rynku zarządzania aktywami, jak BlackRock czy Fidelity.
Żeby zainwestować w bitcoin, nie trzeba już zakładać rachunku na specjalistycznej giełdzie, posiadać kryptowalutowego portfela i dokonywać bankowych przelewów. Kupienie go stało się tak samo proste, jak nabycie akcji czy obligacji. Aktywa bitcoinowych funduszy ETF przekroczyły 50 mld dol. i mają równowartość ok. 4 proc. całej podaży kryptowaluty.
Bitcoin jako nowe złoto
– Bitcoin bywa czasem nazywany „nowym złotem” i dla młodszych inwestorów może być tym samym, czym dla starszych złoto. Czyli jedną z form zabezpieczenia przed ryzykiem politycznym związanym z działaniami rządów i banków centralnych – mówi Rafał Bogusławski, główny strateg w firmie Analizy Online, dostarczającej informacji o branży zarządzania aktywami w Polsce.
Główna kryptowaluta i złoto mają kilka wspólnych cech. Jedną z dwóch najważniejszych jest ich ograniczona podaż, na którą nie mają wpływu ani rządy, ani banki centralne. – Deficyt amerykańskich finansów publicznych w kolejnym roku przekroczy zapewne 5 proc. PKB. Także większość unijnych rządów nie prowadzi obecnie polityki ograniczania wydatków – mówi Bogusławski. To sprawia, że wysoka jest podaż obligacji rządowych, co może skłaniać przynajmniej inwestorów do poszukiwania alternatywnych lokat dla części swojego kapitału. Analityk zwraca uwagę, że także amerykańskie władze monetarne, choć deklarowały w ostatnim czasie zacieśnienie polityki monetarnej, to niekoniecznie ograniczały płynność w sektorze finansowym.
Obecnie inwestorzy spekulują, kiedy Federalny Komitet ds. Otwartego Rynku rozpocznie cykl obniżek stóp procentowych. Według konsensusu ten moment może odsunąć się w czasie do czerwcowego posiedzenia organu decydującego o kosztach pieniądza w USA. – Historyczne wzorce pokazują, że miesiące poprzedzające obniżki stóp, a także czas już po pierwszych obniżkach, jest korzystny dla złota – wyjaśnia Rafał Bogusławski.
Spadek dochodów z papierów dłużnych
Niższe stopy procentowe przekładają się na spadek dochodów z papierów dłużnych. Zwiększają atrakcyjność złota. Podobnie jest z bitcoinem. Kiedy w 2022 r. cena krypto waluty spadła o 64 proc., większość ekspertów za główny powód krachu uznała duże podwyżki stóp procentowych przez czołowe banki centralne.
Brak płatności związanych z posiadaniem złota i bitcoina sprawia, że właściwie niemożliwe wydaje się oszacowanie wartości obydwu rodzaju aktywów. Złoto ma swoje zastosowanie w przemyśle, szczególnie jubilerskim. Bitcoin wydaje się niemal całkowicie „nieprzydatny”, bo jego zastosowanie w rozliczaniu płatności jest bardzo ograniczone, a jego wartość zależy w całości od ocen i nastrojów inwestorów. Zapewne dlatego wahania cen złota są znacznie mniejsze niż kryptowaluty. W tym roku kurs kruszcu na nowojorskim rynku Comex poszedł w górę o niecałe 7 proc. i po raz pierwszy w historii przekroczył poziom 2,2 tys. dol. za uncję. Notowania metalu znajdują się w trendzie wzrostowym od 2016 r. i w tym czasie wzrost wyniósł ok. 100 proc. Bitcoin tylko w 2023 r. podrożał o ponad 150 proc.
– Czynniki stojące od dłuższego czasu za wzrostem cen złota, nie wygasną w najbliższej przyszłości. Obok sprzyjającej zwyżce polityce fiskalnej i monetarnej, ważnym elementem są liczne napięcia geopolityczne. Nic obecnie nie wskazuje na to, żeby miała się zakończyć wojna w Ukrainie albo Chiny miały zrezygnować z przyłączenia Tajwanu. Nie wiadomo też, co wydarzy się na Bliskim Wschodzie – ocenia Rafał Bogusławski.
Trudniejsze czasy dla obydwu aktywów nadejdą zapewne wtedy, gdy banki centralne ponownie będą rozważać rozpoczęcie podwyżek stóp procentowych. Ale to zapewne nie wydarzy się w 2023 r. ©℗