Spodziewane przyśpieszenie inflacji w drugiej połowie roku to argument przeciwko obniżce oprocentowania. Do łagodzenia polityki pieniężnej może skłonić tylko mocny złoty.
Obniżki stóp procentowych? W Polsce w najbliższym czasie mało prawdopodobne. Opublikowane w piątek sprawozdanie ze styczniowego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej nie wskazuje, by ktokolwiek z 10 członków RPP proponował wtedy cięcie stóp. Większość była za utrzymaniem ich bez zmian.
„Niektórzy członkowie Rady wyrażali opinię, że wobec nadal wysokiej rocznej dynamiki cen oraz podwyższonych oczekiwań inflacyjnych, a także oczekiwanego dalszego ożywienia popytu i podejmowanych działań fiskalnych, poziom stóp procentowych NBP jest zbyt niski dla zapewnienia powrotu inflacji do celu w średnim okresie oraz obniżenia oczekiwań inflacyjnych do poziomów spójnych ze średniookresowym celem inflacyjnym” – napisano w dokumencie.
Można się domyślać, że na ubiegłotygodniowym spotkaniu RPP stanowiska były podobne. Oficjalnie wiadomo, że było to czwarte z rzędu posiedzenie bez zmiany stóp. Podstawowa stopa Narodowego Banku Polskiego wynosi 5,75 proc. Do tego dochodzą jednak wypowiedzi z comiesięcznej konferencji prezesa NBP Adama Glapińskiego. – Do końca roku, jeśli nic niespodziewanego się nie zmieni, to wniosek o obniżenie stóp procentowych nie będzie miał większości. Będziemy mieli stabilną sytuację – stwierdził szef banku centralnego.
To wszystko mimo spodziewanego spadku inflacji na początku 2024 r. Jeszcze w grudniu ub.r. wzrost cen przekraczał 6 proc. w skali roku. Dane za styczeń poznamy w czwartek. Analitycy spodziewają się spadku ok. 4 proc., a marzec–kwiecień będą miesiącami, w których wzrost cen może spowolnić nawet do 3 proc. Sęk w tym, że w kolejnych miesiącach nastąpi odbicie. Może się zacząć już w kwietniu – jeśli rząd nie przedłuży obowiązującego tylko do końca I kw. obniżenia stawki VAT na żywność z 5 proc. do zera. Miesiąc kolejnego prawdopodobnego skoku inflacji to lipiec – jeśli przestanie wtedy obowiązywać zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych.
Zdaniem Grzegorza Maliszewskiego, głównego ekonomisty Banku Millennium, w końcu tego roku inflacja znajdzie się w przedziale 6,5–7 proc., więc nie będzie się wiele różnić od wskaźnika z końca 2023 r. Według NBP odmrożenie cen energii i przywrócenie 5-proc. stawki VAT na żywność skutkowałoby inflacją w końcu br. na poziomie ok. 8 proc.
Prezes Glapiński utwierdził rynek w przekonaniu, że w najbliższym czasie nie należy się spodziewać łagodzenia polityki pieniężnej. Wskazują na to notowania kontraktów FRA – forward rate agreement, które mówią o spodziewanej wysokości stóp procentowych. Według banku PKO BP FRA6x9, czyli „zakład” o wysokość trzymiesięcznej stawki WIBOR za sześć miesięcy, który kilka tygodni temu wynosił 5,1 proc., doszedł do poziomu 5,65 proc. Oznacza to, że z rynku „wyparowały” oczekiwania dwóch obniżek stóp o 0,25 pkt proc. w perspektywie pół roku.
Analitycy PKO BP nadal spodziewają się obniżki stóp na marcowym posiedzeniu RPP. Za to ekonomiści Pekao są zdania, że łagodzenia polityki pieniężnej może nie być ani w tym, ani w przyszłym roku. Ich zdaniem RPP może zareagować wyłącznie na nadmierne umocnienie złotego.
– W strefie euro, USA stopy zostaną zmniejszone w tym roku zapewne o ok. 1 pkt proc. W Czechach już w czwartek była duża obniżka, a do końca roku stopy tam powinny być obniżone jeszcze o kolejne 2,5 pkt proc. Na Węgrzech można się spodziewać obniżek o 4,5–5 pkt – wylicza Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium. – Przy utrzymywaniu u nas stóp bez zmian będzie presja na umocnienie złotego, a to z kolei szkodziłoby konkurencyjności eksportu, który i tak jest w trudnej sytuacji z uwagi na słabą koniunkturę w Europie Zachodniej, zwłaszcza w Niemczech (o słabych wynikach europejskiego przemysłu czytaj na A8 – red.) – dodaje.
Cały miniony tydzień złoty zamknął stratą wobec euro i dolara w granicach 0,3–0,4 proc., ale to wyraźnie mniej od strat korony czeskiej i węgierskiego forinta, które wynosiły ok. 1 proc. Złoty wypadał lepiej zwłaszcza w drugiej połowie minionego tygodnia – na fali deklaracji Glapińskiego co do braku zmian stóp u nas oraz niespodzianki, jaką była dla rynku czwartkowa decyzja Banku Czech. Obniżył on główną stopę u naszych południowych sąsiadów o 0,5 pkt proc., gdy spodziewano się cięcia o 0,25 pkt proc. Główna stopa w Czechach wynosi obecnie 6,25 proc. Na Węgrzech zaskoczeniem okazały się dane o inflacji za styczeń – obniżyła się ona do 3,8 proc. To najmniej od marca 2021 r. Niska inflacja zwiększa szanse na obniżki stóp procentowych nad Balatonem. ©℗