Narodowy Bank Polski gotów jest skorzystać ze wsparcia Europejskiego Banku Centralnego, by obronić się przed atakami, które – według prezesa Glapińskiego – mają doprowadzić do przedwczesnego wprowadzenia u nas euro.

– Chęć wprowadzenia na siłę, gwałtem, ciągnąc za włosy, do strefy euro – tak Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego, tłumaczył w piątek ataki na siebie i kierowaną przez niego instytucję. Nie wskazał wprost źródła tych ataków.

W piątek po południu NBP zorganizował konferencję, w której wzięła udział większość członków zarządu banku oraz kierownictwo departamentu prawnego. Z wyjaśnień udzielanych przez przedstawicieli banku wynikało, że odnoszono się do pomysłów pozbawienia Glapińskiego stanowiska.

Obrona przed trybunałem

Niektórzy politycy z powstającej po październikowych wyborach nowej koalicji rządowej sugerowali możliwość postawienia obecnego prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Niekorzystne dla niego orzeczenie to jedna z niewielu przewidzianych w przepisach możliwości odwołania go przed upływem kadencji. Adam Glapiński stoi na czele NBP od połowy 2016 r. W ubiegłym roku został wybrany na drugą kadencję.

Formułowane wobec prezesa banku centralnego zarzuty dotyczą zbyt późnego startu podwyżek stóp procentowych w okresie rosnącej inflacji po pandemii czy prowadzonego przez NBP skupu obligacji Skarbu Państwa i instytucji kontrolowanych przez państwo w okresie kryzysu wywołanego przez koronawirusa.

– Jest kraj tuż za naszą granicą, który jest zainteresowany naszym wejściem do strefy euro – mówił Glapiński. Chodzi o Niemcy. – Nie ma innego powodu, dla którego ktoś chce rozchwiać polski system gospodarczy – przekonywał szef banku centralnego.

– Będziemy się bronić. Mamy po temu warunki, ale Polska na tym straci – zadeklarował Glapiński. – Wysyłamy wstępne listy przedstawiające obecną sytuację do Europejskiego Banku Centralnego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego. Jesteśmy w kontakcie z najlepszymi kancelariami prawnymi krajowymi i zagranicznymi, które mogą się tą sprawą zająć i odpowiednio ją nagłośnić – ujawnił.

W ubiegłym tygodniu na jaw wyszedł konflikt w zarządzie NBP. Paweł Mucha, jeden z członków kierownictwa banku centralnego, zarzucał m.in. brak współpracy między różnymi organami banku (zgodnie z konstytucją są nimi prezes, zarząd i Rada Polityki Pieniężnej), „niewykonywanie obowiązków przez prezesa” oraz pozbawianie go nagród i premii.

– Atak na NBP trwa o wiele dłużej. Drobna kwestia trwała od niedawna i już jej nie ma. Nastąpiło wzajemne zrozumienie. Próba wrzucenia nas do strefy euro ma o wiele dłuższą historię – mówił Glapiński.

Paweł Mucha na portalu X podziękował w piątek kolegom z zarządu Marcie Gajęckiej i Piotrowi Pogonowskiemu „za stworzenie warunków do rozmowy z prezesem NBP prof. Adamem Glapińskim. Jak powiedział prezes NBP, dobro banku centralnego jest najważniejsze”. Mucha nie wziął jednak udziału w spotkaniu z dziennikarzami.

Dzień wcześniej, po tym jak na jego temat wypowiadał się Glapiński, Mucha stwierdził: „Co do wątku personalnego (naruszenie dóbr osobistych) rozważę, czy w ogóle jest sens podejmować w tej sprawie jakiekolwiek działania prawne. W sprawach banku będę natomiast działał z pełną determinacją. Prezes NBP nie stoi ponad prawem. Powinien go przestrzegać”.

Cel się odsunął

W piątek NBP przedstawił szczegóły nowej projekcji inflacji i PKB. Dysponując nią, RPP na ubiegłotygodniowym posiedzeniu nie zdecydowała się – wbrew oczekiwaniom większości analityków – na obniżenie stóp procentowych. Z opracowania ekonomistów banku centralnego wynika, że do górnego pułapu dopuszczalnych odchyleń od celu banku centralnego, czyli 3,5 proc., inflacja dojdzie w IV kw. 2025 r. To o trzy miesiące później, niż spodziewano się w poprzedniej analizie, z lipca.

Przewidywana średnia inflacja w 2024 r. poszła jednak w dół – z 5,2 proc. spodziewanych w lipcu do 4,6 proc. Jak tłumaczył podczas prezentacji projekcji Jacek Kotłowski, wiceszef departamentu analiz NBP, to efekt tego, że bieżący wskaźnik inflacji jest niżej, niż spodziewano się kilka miesięcy temu. ©℗