W lipcu szósty miesiąc z rzędu produkcja przemysłowa była niższa niż przed rokiem, a tempo wzrostu wynagrodzeń najsłabsze od lutego zeszłego roku. Ekonomiści oceniają, że odbicie w II półroczu będzie powolne.
Produkcja przemysłowa w lipcu spadła w porównaniu z miesiącem zeszłego roku o 2,7 proc. Miesiąc wcześniej tempo spadku było niższe i wyniosło 1,1 proc. Jeśli wziąć pod uwagę dane oczyszczone z efektów kalendarzowych i sezonowych, produkcja osiągnęła maksimum w grudniu zeszłego roku i od tego momentu spada. Obniżyła się w tym czasie o niemal 6 proc., a lipiec przyniósł nowe minimum.
Unia w recesji
Dane okazały się słabsze od oczekiwań ekonomistów, którzy szacowali roczne tempo spadku produkcji na 0,6 proc. Jednocześnie jednak krajowe dane nie odbiegają od sytuacji w przemyśle całej Unii Europejskiej. W czerwcu w UE odnotowano spadek o 1,2 proc. w ujęciu rocznym. W Polsce obniżka w tym okresie, jeśli się weźmie pod uwagę dane odsezonowane, wyniosła 1,4 proc. Spośród 27 państw wzrost produkcji zanotowało jedynie siedem: Czechy, Dania, Irlandia, Francja, Chorwacja, Litwa oraz Słowacja. W Niemczech, które są najważniejszym partnerem handlowym Polski i mają największy wpływ ma stan krajowej gospodarki, produkcja przemysłowa zjechała o 1,2 proc. w ujęciu rocznym.
„Trzeci kwartał zaczyna się w polskim przemyśle źle. Produkcja przemysłowa spadła o 2,7 proc. rok do roku (dane nieodsezonowane) i 1 proc. miesiąc do miesiąca (dane odsezonowane). Co z tym wyczekiwanym odbiciem w II połowie? Będzie, ale powolne. Naszym zdaniem PKB urośnie w tym roku o 0,4 proc.” – napisali ekonomiści Banku Pekao, komentując na portalu społecznościowym X wczorajsze dane GUS. Ich zdaniem w najbliższym czasie „czynniki wewnętrzne będą oddziaływały w stronę wyższego wzrostu gospodarczego w Polsce, natomiast będą ciążyć słabość Europy Zachodniej i słabość popytu ze strony niemieckiego przemysłu”.
W poprzednim tygodniu Główny Urząd Statystyczny poinformował, że w II kw. krajowy PKB obniżył się o 3,7 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami roku. Krajowa gospodarka, jeśli wziąć pod uwagę dane porównywalne, znajduje się w trendzie spadkowym od II kw. 2022 r. i skurczyła się w tym czasie o ok. 4 proc. Lipcowe dane o produkcji przemysłowej stawiają pod znakiem zapytania podstawowy scenariusz prognozowany przez ekonomistów, zgodnie z którym w II kw. zanotowaliśmy dołek aktywności ekonomicznej, a II połowa roku będzie już lepsza.
Płace rosną wolniej
Także dane o wzroście przeciętnego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw w lipcu, opublikowane w poniedziałek przez GUS, okazały się słabsze niż miesiąc wcześniej i wypadły poniżej oczekiwań ekonomistów. 7585,12 zł to o 10,4 proc. więcej niż rok wcześniej wobec oczekiwanego przez ekonomistów wzrostu o 11,1 proc. Po raz ostatni tempo wzrostu było niższe w lutym 2022 r.
W czerwcu tempo wzrostu wynosiło 11,9 proc. i po raz pierwszy od lipca 2022 r. było wyższe od inflacji, co oznacza, że zwiększało się nie tylko nominalnie, lecz także jego siła nabywcza była wyższa niż przed rokiem. Ponowny realny wzrost wynagrodzeń byłby kolejnym argumentem za tym, że II połowa roku będzie w krajowej gospodarce lepsza od pierwszej. Jednak publikacja lipcowych danych zanegowała ten pozytywny sygnał, bo inflacja konsumencka wyniosła w zeszłym miesiącu 10,8 proc. Zdaniem ekonomistów ponowny spadek realnych wynagrodzeń to zjawisko przejściowe, które może ustąpić już w kolejnym miesiącu.
„Niski odczyt nie wynika ze słabnięcia presji płacowej, a głównie z efektu bardzo wysokiej bazy z ubiegłego roku” – ocenili ekonomiści Pekao.
Zgodne z oczekiwaniami analityków były natomiast dane o zatrudnieniu w sektorze przedsiębiorstw, które zwiększyło się o 0,1 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. „Tu przynajmniej nie było negatywnej niespodzianki (tyle wynosił konsensus), ale sam wynik trudno opisać w nadmiernie optymistycznych tonach. Od początku roku zatrudnienie radzi sobie relatywnie słabo” – napisali ekonomiści mBank na portalu społecznościowym X.
Ceny w dół
Na przejściowy charakter spadku realnych wynagrodzeń wskazują dane o cenach producentów. Wynika z nich, że inflacja PPI w lipcu była ujemna i wyniosła -1,7 proc. Ceny producentów spadły w ujęciu rocznym po raz pierwszy od stycznia 2021 r. Jeszcze pod koniec 2022 r. roczne tempo wzrostu cen producentów przekraczało 20 proc.
Deflacja na poziomie cen producentów jest zjawiskiem analogicznym do trendów w innych unijnych państwach. W Niemczech inflacja PPI wyniosła w lipcu -6,0 proc., chociaż we wrześniu zeszłego roku przekraczała 40 proc. Jeszcze w czerwcu ceny producentów wzrosły o 0,1 proc. w ujęciu rocznym.
„Co ważne, bieżące momentum także pozostaje deflacyjne – spadają ceny produkcji żywności, metali czy energii. Kontynuacja wsparcia dla konsumenckiej dezinflacji, głównie towarów” – oceniają eksperci Pekao.
Niższa inflacja konsumencka w kolejnych miesiącach będzie oznaczać ponowny wzrost realnych wynagrodzeń, jeśli nominalnie w dalszym ciągu będą się zwiększać w dwucyfrowym tempie. ©℗