Janet Yellen w ciągu czterech dni wizyty w Chinach ostrzegała władze w Pekinie, ale szukała też pól do współpracy i uderzała w łagodniejsze tony.

Najmocniejsze słowa padły w czwartek, gdy przedstawicielka rządu Joego Bidena wezwała ChRL do reform rynkowych i zapewniała, że Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy będą zwalczać to, co określiła, „nieuczciwymi praktykami gospodarczymi”. „Wyjątkowe zaniepokojenie” wyraziła także ostatnimi działaniami Pekinu, w tym zamknięciem siedzib amerykańskich firm konsultingowych oraz wprowadzeniem przez komunistyczne władze ograniczeń na eksport metali ziem rzadkich (niektórych związków galu i germanu) potrzebnych do tworzenia czipów komputerowych.

Jednocześnie rozmowy ze stroną chińską, w tym premierem Li Qiangiem, miały być „bezpośrednie i produktywne” oraz stanowić „krok do przodu”. Od szczytu G20 na indonezyjskim Bali w listopadzie ub.r. Amerykanom zależy na spotkaniach na wysokim szczeblu z Chińczykami. Yellen była drugim urzędnikiem z USA na szczeblu ministerialnym, który odwiedził Państwo Środka w ostatnich tygodniach. W czerwcu w Pekinie był sekretarz stanu Antony Blinken. Mimo zabiegów szefa amerykańskiej dyplomacji władze ChRL nie zgadzają się do tej pory na ustanowienie z USA wojskowych kanałów komunikacji.

Zgodnie z przewidywaniami Yellen w Pekinie powtórzyła krytykę decouplingu, czyli prób gospodarczego rozdzielenia największych gospodarek. Jej zdaniem taki krok oznaczałby, że stratne będą wszystkie strony, a opinie taką podzielają Chińczycy. – Decoupling dwóch największych światowych gospodarek to zdestabilizowanie światowej gospodarki, a tak właściwie byłby niemożliwy do przeprowadzenia – stwierdziła na spotkaniu z przedstawicielami amerykańskiego biznesu w Chinach. Jasno wyraziła się, że Stany Zjednoczone nie chcą „całkowitego zerwania relacji”. Apelowała o „zdrową gospodarczą rywalizację”.

Jednym z trudniejszych zadań sekretarz skarbu w Pekinie było przekonanie Chińczyków, że finalizowane przez Biały Dom sankcje dotyczące inwestycji w ChRL to kwestia związana z bezpieczeństwem narodowym, a nie próba uzyskania przewagi gospodarczej przez Stany Zjednoczone. Media w USA informowały, że nowe sankcje będą obejmować zakaz dokonywania przez podmioty ze Stanów Zjednoczonych transakcji z Chińczykami w branżach, takich jak: produkcja czipów, sztuczna inteligencja czy komputery kwantowe. Yellen uspokajała, że decyzje o sankcjach byłyby punktowe i skierowane w zaledwie kilka sektorów.

Urzędnicy z Chin po rozmowach z nią powtarzali swoje zaniepokojenie ograniczeniami szykowanymi przez administrację Bidena. Po spotkaniu Yellen z wice premierem He Lifengiem państwowa agencja Xinhua przekazała, że „Chiny stoją na stanowisku, że uogólnianie spraw bezpieczeństwa narodowego nie sprzyja normalnej wymianie gospodarczej i handlowej”. ©℗