Deficyt budżetowy w 2023 r. ma się zwiększyć w stosunku do zakładanego we wciąż obowiązującej ustawie o 24 mld zł, do 92 mld zł.

Wydatki mają urosnąć o 20,8 mld zł, a dochody będą mniejsze o 3,2 mld zł. Tak wygląda podsumowanie przyjętego przez rząd w trakcie długiego weekendu projektu nowelizacji ustawy budżetowej. Dokument trafił już do Sejmu.

Rząd chce podniesienia limitu wydatków o 20,8 mld zł, do 693,4 mld zł. Największe dodatkowe kwoty pójdą na samorządy i na zażegnanie kryzysowej sytuacji w rolnictwie związanej z przywozem płodów rolnych z Ukrainy.

– 14 mld zł dla samorządów ma służyć przede wszystkim temu, aby uzupełnić wydatki bieżące. Jeżeli ktoś z tym ma mniejsze problemy lub nie ma problemów, to ma możliwości przeznaczenia środków na inwestycje – mówił premier Mateusz Morawiecki

W przypadku rezerw celowych mowa o wzroście z 51,3 mld zł do 66 mld zł. Pojawia się tu nowa pozycja: „wydatki związane ze zwalczaniem skutków, w tym społeczno-gospodarczych, kryzysu wywołanego konfliktem zbrojnym na Ukrainie”. Łączna kwota to 16 mld zł, z czego 8 mld zł to wydatki majątkowe, 5,1 mld zł to wartość planowanych dotacji i subwencji, a niemal 2,9 mld zł to wydatki bieżące jednostek budżetowych.

– Staramy się poprzez te zmiany w ustawie budżetowej zabezpieczyć środki związane z trudnościami na rynkach rolnych, z koniecznością utworzenia korytarzy solidarnościowych, które zrobiliśmy, z zapewnieniem wyższych cen skupu niż te, które aktualnie obowiązują na rynku – mówił Morawiecki.

W wydatkach przewidziano większe kwoty na wynagrodzenia dla pracowników sfery budżetowej, w tym nauczycieli. Rząd mówi również o „przełomowych rozwiązaniach dla pracowników”, które są odbiciem zawartego kilka dni wcześniej porozumienia z Solidarnością. Ekonomiści zwracają uwagę na to, że transfery dodatkowych pieniędzy są zapowiadane na kilka miesięcy przed wyborami do Sejmu.

Niektóre pozycje wydatkowe zmniejszono. Z 66 mld zł na 62 mld zł ma spaść limit wydatków na obsługę długu publicznego. O 5 mld zł, do nieznacznie poniżej 60 mld zł, obniżono z kolei planowaną dotację do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Rząd tłumaczy to „niższym zapotrzebowaniem na uzupełniające środki dotacyjne dla FUS z budżetu państwa w wyniku lepszej od zakładanej sytuacji na rynku pracy”.

Dochody budżetu państwa mają wynieść 601,4 mld zł. To o prawie 3,2 mld zł mniej, niż zakłada obowiązująca ustawa budżetowa. O 8,5 mld zł mniejsze mają być dochody podatkowe. Tu największe znaczenie ma VAT, gdzie spodziewane obecnie wpływy są o 13,4 mld zł mniejsze, niż zakłada obowiązująca ustawa budżetowa.

Wpływy będą mniejsze, chociaż produkt krajowy brutto w ujęciu nominalnym jest obecnie prognozowany na poziomie wyższym niż w obowiązującej wciąż ustawie. Ma wynieść niemal 3,45 bln zł, a więc będzie o 12 proc. wyższy niż przed rokiem. Według prognoz z jesieni ub.r., które były podstawą do konstrukcji obowiązującej ustawy, nominalny wzrost miał wynieść niecałe 10 proc.

Równocześnie jednak rząd spodziewa się większych wpływów z podatków dochodowych. „W zakresie podatku PIT na poziom dochodów wpłynie z pewnością wyższe, niż pierwotnie planowano, tempo wzrostu funduszu wynagrodzeń oraz emerytur i rent” – ocenia w uzasadnieniu nowelizacji rząd.

Przeciętne zatrudnienie w gospodarce narodowej ma wynieść prawie 11,2 mln osób. Obecna prognoza jest o ponad 180 tys. osób wyższa niż ta z obowiązującej ustawy. Stopa bezrobocia rejestrowanego w końcu roku jest zakładana na poziomie 5,5 proc., wobec 5,4 proc. z prognoz sprzed kilku miesięcy, ale spodziewaną liczbę bezrobotnych obniżono z 876 tys. do 854 tys. ©℗

ikona lupy />
Wskaźniki makroekonomiczne / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe