Sektor bankowy w Polsce jest nowoczesny i stabilny. Ważne, że własność jest zdywersyfikowana, a większość jest w rękach krajowych. Plany PKO BP? W grę wchodzą przejęcia za granicą - mówi Dariusz Szwed wiceprezes kierujący pracami zarządu PKO BP.

Pracował pan ostatnio w kilku bankach państwowych, wcześniej w sektorze komercyjnym. Może pan spojrzeć z różnych perspektyw na kwestię udziału państwowego kapitału w bankach. Jakie widzi pan czynniki ryzyka, potencjalne problemy związane z tym, że jest ono tak wysokie?

Jak pokazuje historia ostatnich lat, korzystne jest, by większość udziału w sektorze należała do krajowych podmiotów. Tak, aby centra decyzyjne, zwłaszcza w odniesieniu do działalności kredytowej, były na miejscu. Gospodarki, które oddały za dużo pola kapitałowi zagranicznemu, były podatne na różnego rodzaju zawirowania, których można byłoby uniknąć, gdyby „decyzyjność” pozostała na poziomie lokalnym.

Sektor bankowy w Polsce jest nowoczesny i stabilny. Ważne, że własność jest zdywersyfikowana, a większość jest w rękach krajowych. To daje poczucie stabilizacji w trudnych momentach. Udział Skarbu Państwa w aktywach sektora bankowego wynosi ok. 48 proc.

Banki państwowe są bardziej podatne na decyzje polityczne. Czy w PKO BP to jest problem? Czy są odpowiednie zabezpieczenia, które pozwalają powiedzieć: „u nas tego nie ma”?

Nie chcę odnosić się do konkretnego banku czy spółki działającej w innym sektorze niż finansowy, ale uważam, że gdy wymaga tego interes kraju i jego gospodarki, trzeba się wsłuchiwać w głosy różnych środowisk. Także polityków. Oni są przecież przedstawicielami wyborców. Jeżeli sprawują władzę, to dlatego że zagłosowała na nich większość, warto więc traktować ich głos z uwagą i odnieść się do przedstawianych przez nich propozycji, szukając tego, co jest najlepsze dla banku, klientów i gospodarki.

W 10. rocznicę uruchomienia IKO – bankowości mobilnej – wyszliście z ofertą wysoko oprocentowanego depozytu. To tylko „prezent urodzinowy”, czy on ma czemuś służyć również biznesowo?

Cały czas modyfikujemy ofertę depozytów, dbając o jej atrakcyjność. Lokata urodzinowa IKO jest niezwykle korzystną propozycją dla osób, które, po pierwsze, chcą dobrze ulokować swoje oszczędności, a po drugie, zwraca uwagę na inne elementy naszej oferty, które są równie interesujące. Więc jest biznesowe uzasadnienie.

Równocześnie jednak bank zmniejszył atrakcyjność innych produktów depozytowych. Czy to rodzaj wskazówki dla rynku, że w ściganiu się na promocyjne stawki banki poszły za daleko?

Nie zmieniamy wszystkich stawek. Część wysokooprocentowanych ofert pozostaje. A na Koncie Oszczędnościowym Plus oferujemy 8,5 proc. na nowe środki. Działamy w sposób przemyślany, który odpowiada na potrzeby klientów, ale też zabezpiecza nas w płynne środki.

Bank mniej chwali się podwyższeniem oprocentowania kredytów konsumpcyjnych.

Myślę, że należy się słowo wyjaśnienia, na czym dokładnie polegała ta zmiana oferty. Po pierwsze, nie dotyczyła klientów, którzy już zaciągnęli kredyt i spłacają raty. Po drugie, nie była to klasyczna podwyżka oprocentowania, a jedynie rozszerzenie zakresu dostępnej ceny w momencie, gdy klient wnioskuje o nowy kredyt. Zmiana nie wpłynęła na atrakcyjność naszej oferty kredytowej, czego dowodem są wyniki banku w pierwszym kwartale i bardzo dobre otwarcie drugiego kwartału.

Jeszcze o IKO – w przeszłości liczba użytkowników szybko rosła. Ostatni kwartał przyniósł spowolnienie. Czy to oznacza, że wszyscy klienci już mają to rozwiązanie?

Mamy prawie 7,5 mln aktywnych aplikacji IKO – to rekord na polskim rynku. Sama aplikacja ma już ponad 100 funkcji i cały czas tę ofertę wzbogacamy i rozwijamy o kolejne VAS-y, czyli usługi dodane. Już wkrótce pokażemy rynkowi więcej możliwości IKO i naszych planów dotyczących usług dodanych.

Skoro zdecydowana większość klientów korzysta z IKO – zamiast chodzić do oddziałów czy dzwonić na infolinię, to jakie to będzie miało konsekwencje dla sieci placówek, dla liczby pracowników, dla strony kosztowej?

Nie planujemy dzisiaj zmniejszenia zatrudniania. Rozwijamy technologię, ale utrzymujemy sieć oddziałów. W nowej strategii stawiamy na pozyskiwanie młodych klientów. Do tego jest potrzebna aplikacja plus cały ekosystem, tworzący atrakcyjność tego produktu. Ale nie zapominamy o klientach starszych. Dla nich wciąż rola oddziałów jest bardzo istotna.

Ja na rozwój technologii patrzę nie przez pryzmat kosztów, a poprzez stronę przychodową. Nasze działania są ukierunkowane na rozwój aplikacji internetowych, obsługę i rozwój technologii, plus utrzymanie tradycyjnego kanału, co pozwoli nam poprawić stronę przychodową, przy jednoczesnym ograniczeniu kosztów.

Obowiązującą od początku tego roku strategię przyjmowały zarząd, rada nadzorcza, za czasów pana poprzednika. Pan przyszedł do banku, zobaczył, że w I kw. bank ma wyniki wyraźnie lepsze niż zakładane docelowo w strategii na 2025 r. Czy to warunki, by myśleć o modyfikacji strategii?

Strategia jest przygotowana na lata 2023–2025. Została przyjęta w grudniu ub.r. Uważam, że jest ona dobrze skrojona na obecne czasy i potrzeby banku oraz jego klientów. Czy będziemy modyfikować strategię? W przyszłości jest to możliwe, ale minęło zbyt mało czasu od jej wdrożenia, żeby mówić o tym, co dokładnie powinniśmy zmienić.

Czy myśli pan, że bank mógłby mocniej wyjść za granicę? Również poprzez przejęcia?

Ten aspekt jest przez nas analizowany. Obserwujemy otoczenie krajowe pod kątem możliwych ruchów, które mogą się wydarzyć na rynku, ale nie zasypiamy gruszek w popiele także, jeśli chodzi o zagranicę. Planujemy otwierać oddziały korporacyjne w krajach, gdzie dzisiaj nas nie ma. Jeżeli byłoby to możliwe, w grę wchodzą również akwizycje w sektorze bankowym bądź okołobankowym, bo przecież dzisiaj świat fintechowy nakłada się na sektor bankowy. Jeśli coś będzie wpisywało się w naszą strategię, to jesteśmy otwarci na rozmowy.

Jakie regiony są interesujące? Bardziej Europa Środkowa czy może wyjście na Europę Zachodnią?

Lepiej i łatwiej z punktu widzenia operacyjnego działać na rynkach europejskich, ale nie wykluczamy również celów bardziej odległych geograficznie. Oczywiście nie mówię tutaj o przejmowaniu banków w Azji. Nie zamykamy się na żaden obszar. Jeżeli pojawi się na rynku coś ciekawego, co wpisuje się w strategię PKO Banku Polskiego, usiądziemy do stołu i rozpoczniemy rozmowy.

Na jaki wydatek stać bank?

Zaczyna pan od końca. Na początku jest analiza atrakcyjności zakupu, potem analiza możliwości, a dopiero na koniec negocjacje cenowe. Co do określenia kwoty z góry, to taka deklaracja byłaby przedwczesna. Transakcje związane z zakupem czegokolwiek lubią ciszę. Gdybym dzisiaj ogłosił, że mamy określoną pulę pieniędzy, negocjacje cenowe byłyby utrudnione.

A gdzie powstaną kolejne oddziały korporacyjne?

Analizujemy możliwość wejścia na kolejne rynki europejskie. Przyglądamy się również destynacjom poza Europą.

Jaki udział w biznesie mają zagraniczne oddziały PKO BP? Jaką część portfela kredytowego bank im zawdzięcza?

Chcemy wciąż się rozwijać i widzimy potencjał w kolejnych krajach. Na pewno jest też płaszczyzna do rozwoju w lokalizacjach, w których już działamy, przede wszystkim poprzez rozwój palety produktów, takich jak np. leasing czy faktoring.

Inaczej mówiąc: udział jest za mały.

Inaczej mówiąc, rozwój naszej działalności zagranicznej wymaga jeszcze większego wykorzystania potencjału na rynkach, gdzie już jesteśmy, i dodatkowo rozwoju w nowych lokalizacjach.

Zapytam o TSUE i oczekiwane orzeczenie dotyczące prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału przy unieważnieniu kredytów frankowych. Jak pan widzi wpływ tej sprawy na pozycję kapitałową banku?

Zakładamy różne scenariusze. W najmniej korzystnym bank przedstawiłby wyniki finansowe trochę inne, niż pokazuje dzisiaj, natomiast w żaden sposób nie zagroziłoby to pozycji kapitałowej ani też stabilności depozytów. Chciałbym to podkreślić, bo to jest bardzo ważne: stabilność sektora bankowego w Polsce jest dzisiaj niepodważalna.

Biorąc pod uwagę cały 2023 r., w PKO BP pojawiłaby się strata?

Dzisiaj jest za wcześnie, aby o tym mówić. Czekamy na samo orzeczenie, a potem podejmiemy dalsze kroki.

Jest już pierwszy bank, który powiedział, że za chwilę będzie miał kredyty oparte na stopie WIRON. Dlaczego to nie PKO BP?

PKO Bank Polski jest gotowy do zawierania transakcji na instrumentach pochodnych opartych na WIRON-ie zgodnie z założeniami reformy oraz „mapą drogową”. Oferowanie produktów opartych na nowym wskaźniku rozpoczniemy stopniowo w pierwszej kolejności dla klientów korporacyjnych. Aktualnie trwają intensywne prace nad dostosowaniem naszej oferty do nowych regulacji, zarówno w zakresie klientów detalicznych, jak i korporacyjnych.

Czy pana zdaniem albo według symulacji, które przygotowujecie w banku, kredyty oparte na stopie WIRON będą mieć niższe oprocentowanie niż te, które są oparte na WIBOR-ze.

WIRON jest na niższym poziomie, więc to, o czym pan mówi, jest możliwe.

Ale czy banki, w tym PKO BP, nie zrekompensują sobie tego, że WIRON jest niższy, wyższą marżą.

Wyrażę przekonanie, że nie.

Deklarował pan chęć udziału PKO BP w programie „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Czy prowadzicie już rozmowy z BGK na temat ramowej umowy dotyczącej tej sprawy? Kiedy ona będzie zawarta?

Proces negocjacyjny jest w toku. Klienci PKO Banku Polskiego będą mogli skorzystać z programu rządowego „Bezpieczny kredyt” już od samego początku jego funkcjonowania.

Jakie będzie oprocentowanie tego kredytu?

Nad finalną ofertą jeszcze pracujemy. Na pewno będzie atrakcyjna.

Oprocentowanie będzie niższe niż w kredycie komercyjnym, bez wsparcia państwa?

Pracujemy nad szczegółami. Jestem przekonany, że PKO Bank Polski, jako największy bank w Polsce, może mieć największy udział w rynku, jeśli chodzi o wykorzystanie Bezpiecznego kredytu. ©℗

Rozmawiał Łukasz Wilkowicz