Gwałtowny spadek rentowności obligacji skarbowych i zniżki indeksów giełdowych – taka była reakcja inwestorów na złe wieści z amerykańskiego sektora bankowego
Dochodowość 10-letnich obligacji rządu USA spadła w poniedziałek o prawie 0,3 pkt proc., do mniej niż 3,5 proc. Podobnie brytyjskie papiery zjechały o 0,35 pkt proc., do 3,3 proc. Rentowność 10-letnich obligacji RFN obniżyła się o prawie 0,3 pkt proc. do 2,2 proc. Spadek rentowności oznacza wzrost cen.
Inwestorzy i analitycy oceniają, że problemy amerykańskich banków zmuszą Rezerwę Federalną do wycofania się z zapowiedzi dużych podwyżek stóp procentowych. Zaostrzenie polityki pieniężnej już doprowadziło do dużej przeceny obligacji, co negatywnie przekłada się na wysokość kapitałów banków, a w niektórych przypadkach może oznaczać konieczność zrealizowania dużej straty. Najbliższe posiedzenie Fedu jest zaplanowane na przyszły tydzień. W tym tygodniu decyzję o stopach procentowych podejmuje Europejski Bank Centralny.
Strata na obligacjach doprowadziła do upadku Silicon Valley Bank, który w obliczu fali wypłat depozytów przez klientów musiał sprzedać swój portfel obligacji, na czym stracił 1,8 mld zł. Tuż przed weekendem SVB został postawiony przez Federal Deposit Insurance Corporation w stan przymusowej restrukturyzacji. W niedzielę zamknięto kolejnego kredytodawcę – Signature Bank z Nowego Jorku.
Aktywa SVB przekraczały 200 mld dol. W przypadku Signature Bank było to ok. 100 mld dol. Obie instytucje łączyła duża ekspozycja na „nowoczesną gospodarkę”. SVB był bankiem pierwszego wyboru dla funduszy venture capital, które inwestowały w spółki technologiczne i „fintechowe”. Signature Bank był mocno związany z rynkiem kryptoaktywów.
Amerykański bank centralny zapowiedział, że wszyscy deponenci SVB będą mieli pełny dostęp do swoich pieniędzy. Oznacza to, że jego upadek nie będzie oznaczał strat nawet dla osób i firm, które miały na kontach więcej, niż wynosi kwota gwarantowana (250 tys. dol.). Podobnie potraktowano deponentów Signature Bank. „Żadne straty związane z przymusową restrukturyzacją Silicon Valley Bank nie będą poniesione przez podatnika” – podkreślono równocześnie w informacji Rezerwy Federalnej. Takie samo zastrzeżenie dotyczy banku z Nowego Jorku. W obu przypadkach całość strat mają wziąć na siebie akcjonariusze i posiadacze obligacji.
Rezerwa Federalna udostępniła też dodatkowe linie kredytowe, które mają pomóc amerykańskim bankom w radzeniu sobie z możliwym większym odpływem depozytów.
Przymusowa restrukturyzacja SVB oznacza, że formalnie bank nie zbankrutował, a został przejęty przez FDIC, która już w weekend zbierała oferty od chętnych do odkupienia zdrowej części działalności banku z Kalifornii. Miał on też spółkę córkę w Wielkiej Brytanii. Ta już została odkupiona za symbolicznego funta przez HSBC, największy bank na Wyspach.
Działania nadzorców nie uspokoiły jednak inwestorów giełdowych. Obawiają się oni powtórki sytuacji z czasów globalnego kryzysu finansowego z 2008 r. Wtedy bankructwo Leman Brothers, jednego z dużych banków inwestycyjnych, wywołało efekt domina z uwagi na liczne powiązania między instytucjami kredytowymi, które nawzajem pożyczają sobie pieniądze i zawierają między sobą różnego typu transakcje.
Amerykańskie giełdy zaczęły poniedziałkową sesję od spadków. Kilkudziesięcioprocentowy zjazd odnotował lokalny bank First Republic, który znalazł się w podobnej sytuacji, jak SVB. Polska giełda należała do najsłabszych w Europie. O 14.30 WIG20 tracił prawie 3,6 proc. Gorzej wypadała jedynie giełda w Mediolanie, która szła w dół o ponad 4 proc. Kondycja włoskich banków od dawna jest przedmiotem obaw inwestorów. Ponad 3 proc. traciły giełdy w Hiszpanii, Niemczech i we Francji. ©℗