W zeszłym tygodniu większe emocje pojawiły się dopiero w jego drugiej połowie, ale paradoksalnie słabe dane o indeksach PMI w strefie euro nie zdołowały eurodolara. Wręcz przeciwnie, kurs ten rósł, kończąc tydzień w pobliżu poziomu 1,09. Wsparciem dla niego był niezły indeks Ifo oraz seria gorszych odczytów z USA.

Na rynku mówiło się też tym, że możliwe jest wypracowanie porozumienia ws. reform na piątkowych spotkaniu ministrów finansów strefy euro. Jednak z dystansem traktowałbym tego rodzaju kwestie – porozumienia nie ma, ale nie znaczy to, że euro musi reagować spadkami, bowiem negocjacje dalej trwają, a na ten moment raczej żadnej ze stron nie opłaca się nie osiągnąć konsensusu. Rata płatności do MFW na początku maja jest mała, Grecy sobie z nią poradzą, a zatem naprawdę kluczowe kwestie ważyć się będą w połowie maja. Póki co natomiast kluczową kwestią na ten tydzień są poczynania Rezerwy Federalnej. Decyzja FOMC zostanie podana w środę wieczorem, a po ostatnich słabszych danych z USA rynek może grać także pod brak zaostrzenia retoryki FOMC. Konsensus nie zakłada zmian stóp, a pierwsza podwyżka mogłaby mieć miejsce w czerwcu. Jeśli jednak dane zza Oceanu nie poprawią się, Fed może być do takich ruchów bardzo niechętny. Kluczowe będą odczyty z USA, jakie poznamy w II kw., już bez wpływu mroźnej zimy.

Technicznie patrząc eurodolar pozostaje nadal w szerokiej konsolidacji między 1,05 a 1,1050 i dopiero mocniejsze wybicie z niej byłoby dla wykresu bardziej znaczące. W tym momencie kurs jest bliżej testu górnej bariery, ale trzeba zwrócić uwagę, że to bardzo silny opór, z którym w ostatnich tygodniach kurs nie poradził sobie, mimo aż trzech prób przebicia. Jeżeli jednak udałaby się ta sztuka, wzrost do strefy 1,15-1,16 stałby się scenariuszem bazowym.

Z kolei na głównej parze z udziałem polskiej waluty – EUR/PLN – zanotowaliśmy korektę wzrostową, która miała miejsce w końcówce tygodnia i spowodowała ok. 5-groszowy ruch w górę, do 4,03. Jednak dopiero przebicie 4,05, gdzie znajduje się techniczny opór, miałoby jakieś poważniejsze krótkoterminowe implikacje. Póki co złoty wciąż ma szanse na to, żeby zwiększać swoją wartość względem euro, a wspierają go zarówno stopy procentowe, jak i ostatnie dane z polskiej gospodarki o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej, jak również lepsze spojrzenie na naszą gospodarkę przez kilka instytucji finansowych, podnoszących prognozy dla polskiego PKB w 2015 r. Największym ryzykiem jest ewentualne pogorszenie globalnego sentymentu na rynku – ostatnio indeksy Europy Zachodniej notowały korekcyjne spadki. O ile nie przerodzą się one w coś większego (a patrząc na USA raczej tak nie powinno być), to złoty powinien odzyskać siłę. Z kolei na parze USD/PLN mix czynników wzrostowych i spadkowych spowodował wygaszenie zmienności i konsolidację wokół 3,70. Realnym wydaje się tutaj spadek do poziomu 3,65.