Z jednej strony rekordowy deficyt budżetowy, z drugiej – najwyższa w historii nadwyżka w rozliczeniach z zagranicą i płytsza od oczekiwań recesja. Sytuacja ekonomiczna obłożonej sankcjami Rosji jest trudna, ale nie tak, jak prognozowano.

W piątek bank centralny Rosji podjął decyzję o pozostawieniu głównej stopy procentowanej na poziomie 7,5 proc. Tym samym kierująca tą instytucją Elwira Nabiullina nie uległa presji ze strony prezydenta Wladimira Putina, który domagał się obniżenie stóp procentowych. Według prezes banku centralnego obecna sytuacja rosyjskiej gospodarki i tempo wzrostu cen nie uzasadniają obniżenia kosztów pieniądza. Choć nie są jeszcze znane pełne dane o inflacji w styczniu, to prawdopodobnie wzrosła ona w porównaniu z grudniowym odczytem (11,8 proc.). Tymczasem bank centralnego planuje sprowadzić inflację w okolice 4 proc. Ten cel Nabiullina zamierza zrealizować w 2024 r., choć przewiduje jednocześnie, że ze względu na efekty statystyczne (porównanie z wysoko położonym punktem odniesienia) inflacja spadnie przejściowo poniżej 4 proc. już za kilka miesięcy.

Nietrafione prognozy

Publikując decyzję w sprawie stóp procentowych, bank centralny zaktualizował jednocześnie prognozy dla rosyjskiej gospodarki. Wynika z nich, że w zeszłym roku gospodarka skurczyła się o 2,5 proc., a PKB w samym IV kw. 2022 r. był niższy niż rok wcześniej o 4,6 proc. Poprzednia prognoza, sporządzona przed trzema miesiącami, zakładała zeszłoroczną recesję na poziomie 3,0-3,5 proc. i dużo głębsze załamanie w IV kw. Problemy rosyjskiej gospodarki mają jednak znacznie mniejszą skalę, niż szacowały zachodnie instytucje finansowe po dokonanej w lutym zeszłego roku agresji na Ukrainę. Na przykład lipcowa prognoza agencji ratingowej Fitch mówiła o ponad 12,5-proc. spadku rosyjskiego PKB w 2022 r.
Tymczasem mimo kolejnych sankcji nakładanych na Rosję perspektywy wzrostu gospodarczego nieznacznie się poprawiają. Według banku centralnego w tym roku zmiana PKB będzie zawierać się w przedziale od -1 do +1 proc., wobec oczekiwanego spadku o 3,0-3,5 proc. w poprzedniej prognozie. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego w tym roku rosyjska gospodarka wzrośnie o 0,3 proc.
Jednocześnie rosyjski bank centralny zwraca uwagę na strukturalne zmiany, jakie zachodzą w rosyjskiej gospodarce, pod wpływem nałożonych na nią sankcji. Wśród sektorów, które rozwijają się szybko mimo trudnych warunków, Nabullina wymieniła budownictwo i infrastrukturę transportową. Prawdopodobnie najsłabszym punktem rosyjskiej gospodarki jest pogarszająca się sytuacja budżetu.

Niedobór w kasie

W minionym tygodniu ministerstwo finansów Rosji opublikowało wstępne dane o wynikach budżetu w styczniu 2023 r. Deficyt wyniósł 1,76 bln rubli (24,8 mld dol.) i było to najgorsze otwarcie roku od 1998 r., kiedy niskie ceny ropy doprowadziły do niewypłacalności Rosji. Przychody związane z surowcami energetycznymi spadły w ciągu roku o niemal 50 proc., a jednocześnie wydatki zwiększyły się o 60 proc., przede wszystkim w związku z wojną w Ukrainie. Plan tegorocznego deficytu został zrealizowany już w 60 proc. W tym roku niedobór w kasie rosyjskiego budżetu ma wynieść 2,9 bln rubli, ale przy założeniu, że cena rosyjskiej ropy będzie wynosić 70 dol. za baryłkę. To wydaje się mało realne, co potwierdził w piątek bank centralny, obniżając prognozę średniej tegorocznej ceny gatunku Urals z 70 do 55 dol. W styczniu średnia cena rosyjskiej ropy była zbliżona do 50 dol., a ustalony przez Unię Europejską, Stany Zjednoczone i sojuszników maksymalny limit ceny wynosi 60 dol.
Bruegel, brukselski ośrodek analityczny, oszacował w październiku zeszłego roku, że zmiana ceny ropy naftowej o 10 dol. za baryłkę przekłada się na wzrost lub spadek deficytu budżetowego o 0,8 proc. PKB. Przekładając to na realia 2023 r. - jeśli przy cenie Urals na poziomie 70 dol. deficyt budżetu miał wynieść 2,9 bln rubli, to przy 50 dol. niedobór w państwowej kasie sięgnie 5,3 bln rubli (ok. 70 mld dol.). W tym kontekście logiczna wydaje się decyzja Rosji, żeby od marca ograniczyć produkcję ropy o 500 tys. baryłek dziennie (z ok. 10 mln baryłek dziennie). Reakcje rynku była natychmiastowa - w piątek notowania gatunku Brent podrożały o ponad 2 proc., do 86 dol. za baryłkę. Do ograniczenia produkcji Rosja namawia również swoich partnerów z OPEC.

Rekordowa nadwyżka

Czy Rosja jest w stanie załatać tak dużą dziurę w swoich finansach? Na razie tak. W zeszłym roku zanotowała rekordową nadwyżką w rozliczeniach z zagranicą w wysokości 227 mld dol. Taka kwota z jednej strony odzwierciedlała wysoką cenę surowców energetycznych i związane z tym relatywnie wysokie przychody eksportowe, z drugiej - głęboki spadek importu, wynikający z nałożonych na Rosję sankcji. Bank centralny w dużym stopniu odbudował swoje aktywa rezerwowe, które w 2022 r. przejściowo spadły o 100 mld dol. Jednak na koniec stycznia tego roku wynosiły ok. 600 mld dol. i były o 40 mld dol. niższe niż przed rokiem, kiedy Rosja rozpoczynała inwazję na Ukrainę. Nawet jeśli połowa rezerw jest zablokowana ze względu na sankcje, to bank centralny w dalszym ciągu ma do dyspozycji ok. 300 mld dol.
W swojej analizie Bruegel zwraca uwagę, że Rosji udało się utrzymać w dobrej kondycji sektor bankowy, co sprawia, że rosyjskie państwo wciąż może emitować obligacje i zadłużać się na rynku wewnętrznym. Odpowiedzią na rekordowy deficyt w styczniu było m.in. zwiększenie planowanych w tym roku emisji papierów dłużnych z 1,7 bln do 2,5 bln rubli. Wszystko więc wskazuje na to, że choć niskie ceny surowców energetycznych bardzo źle wpływają na kondycję rosyjskiej gospodarki i stan jej finansów publicznych, to jeszcze w tym roku pieniędzy na wojnę z Ukrainą nie zabraknie. ©℗
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe