Wzrost spowalnia, ale wizja spadku PKB się oddala. To dobra wiadomość. Gorsza jest taka, że inflacja może hamować wolniej, niż wskazywały optymistyczne prognozy

Opublikowane wczoraj przez Główny Urząd Statystyczny dane dotyczące produkcji przemysłowej oraz zatrudnienia i średniej płacy w sektorze przedsiębiorstw wypadły powyżej oczekiwań analityków. Produkcja przemysłowa była o 4,6 proc. wyższa niż rok wcześniej, gdy prognozy mówiły o wzroście rzędu niewiele ponad 2 proc. Przeciętne wynagrodzenie brutto w firmach zatrudniających co najmniej 10 osób wyniosło prawie 6858 zł. W porównaniu z listopadem 2021 r. podniosło się o 13,9 proc. Analitycy spodziewali się wzrostu nieprzekraczającego 13 proc. Zgodnie z oczekiwaniami wypadły dane na temat zatrudnienia w firmach z co najmniej 10 etatami - było o 2,3 proc. wyższe niż rok wcześniej.

Eksport sobie radzi

Zarówno wyniki produkcji, jak i dane o płacach byłyby gorsze, gdyby nie zachowanie wybranych sektorów.
Na ogólną wartość produkcji miała wpływ energetyka. „Wprawdzie jej dynamika roczna była ujemna (-8,5 proc.), ale wynika to w dużej mierze z efektu wysokiej bazy - w listopadzie ub. roku produkcja energii była z trudnego do wyjaśnienia powodu o 45 proc. wyższa niż przed rokiem (nie potwierdzały tego inne miary produkcji energii). Nadzwyczajnie wysokie odczyty w tej kategorii trwały od października 2021 r. do lipca 2022 r. Wydaje się, że miesiąc temu anomalia ta pojawiła się ponownie. Produkcja energii wzrosła o 23 proc. w stosunku do października” - skomentował Kamil Łuczkowski z Banku Pekao.
Energetyka ma ponad 10-proc. udział w ogólnej wartości produkcji sprzedanej przemysłu. Jej słabszy wynik przełożyłby się na dynamikę całego sektora.
Równocześnie wbrew zapowiedziom spowolnienia dobrze radzi sobie przetwórstwo przemysłowe. Tu sprzedaż była realnie o 6,1 proc. wyższa niż rok wcześniej. W produkcji maszyn i urządzeń wzrost wyniósł 24 proc., a w kilku kolejnych segmentach przekraczał 10 proc. w skali roku.
„Europejski przemysł wspiera lepsza dostępność komponentów do produkcji po poprawie funkcjonowania łańcuchów dostaw w ostatnich miesiącach oraz mniejsze obawy o ewentualne niedobory gazu z uwagi na korzystne warunki pogodowe na początku sezonu grzewczego na Starym Kontynencie. W efekcie solidnie radziły sobie krajowe branże przemysłu z dużym udziałem produkcji na eksport” - podsumowali ekonomiści ING Banku Śląskiego.

Siła nabywcza spada

W danych o płacach sam GUS zwrócił uwagę na dwie branże.
„Wzrost przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń brutto odnotowano w większości sekcji PKD 2007, z czego największy w sekcji «Górnictwo i wydobywanie» (o 64,3 proc.), gdzie wynagrodzenia zwiększyły się do 14178,21 zł (miesiąc wcześniej wyniosły 8627,87 zł) oraz w sekcji «Wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę» (o 15,6 proc.), gdzie wynagrodzenia wyniosły 10431,53 zł (miesiąc wcześniej 9027,18 zł)” - napisano w komunikacie.
To dynamiki miesięczne. W skali roku średnia płaca w górnictwie była o prawie 36 proc. wyższa niż rok wcześniej. Można szacować, że z wyłączeniem tej branży, w której pracuje nieco ponad 120 tys. z 6,5 mln osób w całym sektorze przedsiębiorstw, wzrost średniej płacy wynosiłby niewiele ponad 13 proc.
Listopadowe podwyżki statystycy wyjaśnili m.in. „wypłatami premii kwartalnych, świątecznych, nagród z okazji Dnia Górnika, nagród rocznych, a także podwyżkami wynagrodzeń, wypłatami premii z powodu inflacji oraz rozliczenia wynagrodzeń za pracę w godzinach nadliczbowych”.
Dzięki Barbórce w listopadzie górnictwo jest jedną z trzech branż, w których roczny wzrost płac przekracza inflację. Dwie pozostałe to rolnictwo i leśnictwo oraz transport i gospodarka magazynowa. W obu notowany jest wzrost w wysokości 25 proc. Reszta branż - mowa o ok. 5 mln zatrudnionych - zanotowała realny spadek wynagrodzeń. Obniżanie się siły nabywczej płac miało miejsce w pięciu z sześciu ostatnich miesięcy.
„Listopadowe dane z rynku pracy potwierdzają brak narastania fundamentalnej presji płacowej i stabilną sytuację po stronie zatrudnienia” - podsumowali ekonomiści PKO BP.

Miękkie lądowanie

Inni analitycy zwracali uwagę, że realny spadek wynagrodzeń, a także funduszu płac, czyli łącznej kwoty zarobków pracowników sektora przedsiębiorstw, to zapowiedź wyhamowania popytu konsumpcyjnego. Nie będzie to jedyne źródło pogorszenia koniunktury. „Przed nami gorsze kwartały dla sektora przemysłowego” - ocenili we wtorkowym komentarzu ekonomiści ING.
Jednak zdaniem specjalistów odsuwa się ryzyko pojawienia się recesji, czyli spadku PKB w ujęciu rocznym. „Realizuje się scenariusz miękkiego lądowania. Zgodnie z nim dynamika polskiego PKB w 2023 r. wyraźnie obniży się, jednak pozostanie dodatnia. Wyniesie 1,2 proc. wobec 4,5 proc. w 2022 r.” - taką ocenę przedstawił Credit Agricole Bank Polska.
Z kolei Santander Bank Polska, który kilka dni temu obniżył prognozę wzrostu PKB na przyszły rok do 0,1 proc., ocenił po wtorkowych danych, że „mogą one oznaczać, że dalsze hamowanie i dezinflacja będą przebiegały wolniej, niż zakładają optymistyczne prognozy rynkowe” dotyczące stóp procentowych w najbliższych kwartałach. Jeśli spadek inflacji nie będzie następował tak szybko, jak spodziewają się dziś inwestorzy, mogą pojawić się oczekiwania na kolejne podwyżki stóp procentowych. ©℗
Produkcja sprzedana przemysłu, roczna zmiana / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe