Bank Anglii zaprzecza plotkom i zapowiada zakończenie programu skupu długoterminowych obligacji rządowych. Efektu domina nie będzie.

Od początku roku brytyjski funt osłabił się względem dolara o ponad 18 proc. Splot kilku czynników wpływa na sytuację na rynku walutowym, a najnowsze obawy inwestorów skupiają się wokół brytyjskiego długu. Rentowność obligacji skarbowych dynamicznie rośnie, do tego stopnia, że do akcji musiał włączyć się sam Bank Anglii, aby uchronić przed problemami fundusze emerytalne.

Tylko do piątku

Wielka Brytania zmaga się z podobnymi problemami, co inne europejskie kraje: zawirowania na rynku energii, słabnące tempo wzrostu gospodarczego, najwyższa od lat inflacja. Rząd przedstawił we wrześniu nowy pakiet cięcia podatków, by przełamać stagnację gospodarczą. To wzbudziło obawy wśród ekspertów i inwestorów, że działania fiskalne zwiększą poziom długu publicznego i mogą utrudnić bankowi zadanie obniżenia inflacji.
Obawy te doprowadziły pod koniec września do ostrej przeceny funta, który wyceniany był w pewnym momencie na ok. 1,03 dol., czyli najmniej od kilku dekad. Z kolei rentowność 30-letnich brytyjskich obligacji skarbowych po raz pierwszy od dwóch dekad wzrosła powyżej 5 proc., a 10-letnich powyżej 4,5 proc. Tempo wzrostu rentowności zaczęło w pewnym momencie wymykać się spod kontroli, co groziło uruchomieniem wyprzedaży brytyjskich obligacji przez fundusze emerytalne, które wiele w nie zainwestowały, i możliwymi problemami z płynnością.
W efekcie Bank Anglii zdecydował się na uruchomienie tymczasowego programu skupu obligacji, aby uspokoić rynki finansowe. Zabieg ten poskutkował i funt umocnił się do ponad 1,14 dol. Rentowność 10-letnich obligacji spadła z ponad 4,5 proc., poniżej 4 proc., ale nie na długo. Od ubiegłego tygodnia znów zaczęła się piąć w górę.
„Financial Times” poinformował wczoraj, że Bank Anglii mógłby przedłużyć program skupu obligacji, który pierwotnie miał zakończyć się w ten piątek. Po kilku godzinach bank centralny zdementował jednak te plotki.
„Bank Anglii czeka na mocniejsze działania ze strony rządu w kierunku naprawy finansów publicznych, a konkretnie ograniczenia sporego deficytu. Bez takich zmian może być ciężko utrzymać obecną i tak słabą pozycję funta, nawet pomimo planowanych dalszych mocnych podwyżek stóp procentowych” - skomentowali analitycy XTB.

Bez efektu domina

Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI, tłumaczy, że problem związany ze słabym zachowaniem się brytyjskiego funta oraz silnym wzrostem rentowności obligacji jest dwuwymiarowy. Pierwszy dotyczy prowadzonej polityki fiskalnej. Dosyć mocno zadłużona gospodarka (85 proc. PKB) istotnie wspiera gospodarstwa domowe w zmaganiach z kryzysem energetycznym, co jeszcze powiększy dług publiczny, a próby równoczesnego luzowania obciążeń podatkowych w warunkach istotnych wydatków dosyć istotnie naruszają wiarygodność rządu.
Bank Anglii musiał uruchomić skup obligacji, by stabilizować rynek
Drugą - jego zdaniem w krótkim terminie istotniejszą - przyczyną słabego zachowania brytyjskich aktywów jest ogromne zamieszanie na rynku funduszy emerytalnych. - W ostatnich tygodniach, w efekcie wzrostu rynkowych stóp procentowych, towarzystwa emerytalne są zmuszone utrzymywać istotnie wyższe wymagane depozyty zabezpieczające. Skala problemu to ok. 300 mld funtów, co stanowi ok. 13 proc. brytyjskiego PKB i ok. 15 proc. długu publicznego - mówi Bursa.
Dodaje on, że fundusze, aby móc uzupełniać gotówkowe zabezpieczenia, zostały zmuszone do szybkiej wyprzedaży brytyjskich obligacji, dodatkowo nakręcając spiralę spadku cen. W efekcie Bank Anglii stanął przed koniecznością skupu obligacji w celu stabilizacji rynku. Problem polega na tym, że to kolejny impuls monetarny wpompowany w rynek, co wydłuży czas obniżania inflacji do celów średnioterminowych i tym samym zmusza Bank Anglii do podwyższania stóp procentowych. - Zakładam, że docelowo skup obligacji przyniesie stabilizację rynku i aprecjację już mocno przecenionego funta - mówi wiceprezes OPTI TFI.
Piotr Bartkiewicz, ekonomista Banku Pekao, mówi, że problemem Wielkiej Brytanii (i nie tylko tego kraju) jest to, że miks polityk gospodarczych nie zapewniał zdaniem rynku powrotu inflacji do celu banków centralnych, a polityka pieniężna musiała dostosować się do złagodzenia polityki fiskalnej. - Wskutek tego stopy wzrosły, w pierwszej fazie zresztą nadzwyczaj dynamicznie. Nie nazwałbym tego załamaniem, ale dla rynków była to brutalna pobudka. Nie spodziewałbym się również efektu domina czy też istotnego wpływu na inne rynki, natomiast byliśmy i będziemy świadkami zbieżnych ruchów. Wynika to z tego, że większość gospodarek rozwiniętych i rozwijających się jedzie na tym samym wózku: inflacja poza kontrolą, ekspansywna polityka fiskalna, pogorszenie równowagi zewnętrznej. To nie są dobre czasy dla obligacji - przyznaje Bartkiewicz. ©℗
Obawy o stan brytyjskiej gospodarki widać na rynku finansowym / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe