Duża część zarobku z pierwszego półrocza zostanie skonsumowana przez wakacje kredytowe

Zysk sektora bankowego był w I półroczu o 90 proc. wyższy niż rok wcześniej, wynika z danych Komisji Nadzoru Finansowego. Krajowi pożyczkodawcy zarobili 11,6 mld zł. Z tego 8,5 mld zł przypada na 10 banków, których akcje są notowane na warszawskiej giełdzie. Mimo to notowania indeksu grupującego walory instytucji kredytowych są o ponad 40 proc. niżej niż na początku roku.
Główny powód: już wiadomo, że duża część dotychczasowych zysków wyparuje za sprawą wakacji kredytowych. Po dwóch tygodniach od wejścia w życie ustawy pozwalającej na odsunięcie spłaty ośmiu rat hipotek przypadających w tym i przyszłym roku Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, informował o złożeniu 850 tys. wniosków o wakacje. Giełdowe banki szacowały, że jeśli z możliwości przesunięcia rat skorzysta kilkadziesiąt procent uprawnionych, to koszt wyraźnie przekroczy 10 mld zł. Będzie on wynikał z obniżki bieżącej wartości kredytów znajdujących się w bilansach kredytodawców.
Zyski zwiększyło w I półroczu osiem banków. Mniej zarobił PKO BP, a Millennium zanotował stratę, ale mniejszą niż rok wcześniej. Na rezultatach obu instytucji zaciążyły portfele walutowych kredytów hipotecznych.
Dochody urosły wszystkim. Poprawa w I półroczu wiązała się w dużym stopniu z dokonywanymi przez Radę Polityki Pieniężnej podwyżkami stóp procentowych. W pierwszej połowie ub.r. trzymiesięczny WIBOR, podstawa do ustalania stawek większości kredytów ze stopą zmienną, wynosił 0,21 proc. W I kw. tego roku było to już 3,5 proc., a w kolejnych trzech miesiącach 6,26 proc. (obecnie jest to nieznacznie ponad 7 proc.). Oprocentowanie kredytów szło w górę z automatu. Większość bankowych oszczędności konsumentów i firm jest zaś na nieoprocentowanych rachunkach bieżących. W efekcie marża banków poszła wyraźnie w górę. W bankach giełdowych wynik odsetkowy I półrocza był o ponad 60 proc. wyższy niż rok wcześniej. Ale są i takie, jak Santander Bank Polska czy Bank Ochrony Środowiska, gdzie zwyżka przekracza 80 proc. A Handlowy zarobił na odsetkach trzy razy więcej niż przed rokiem.
Trudniej było o poprawę wyniku prowizyjnego, drugiego co do znaczenia źródła przychodów. W giełdowych bankach zwiększył się on przeciętnie o 13,6 proc. mBank poprawił wynik prowizyjny o jedną czwartą. Tłumaczy to „rosnącą bazą klientów i transakcyjności oraz poszerzaniem oferty produktów inwestycyjnych”, ale przyznaje, że to również „efekty dostosowań wprowadzonych w tabeli opłat i prowizji”, czyli podwyżek. Równocześnie BOŚ i Handlowy zanotowały spadek dochodów prowizyjnych. Natalia Bożek, odpowiedzialna za finanse w zarządzie tej drugiej instytucji, tłumaczy to gorszą sytuacją na rynkach i podwyżkami stóp procentowych - te czynniki sprawiły, że klienci mniej chętnie inwestowali w bardziej ryzykowne instrumenty finansowe, częściej decydowali się na depozyty terminowe.
Bankowcy podkreślają, że pomimo podwyżek stóp jakość portfela kredytowego się nie pogarsza. Ale rezerwy rosły. W ich kalkulowaniu instytucje finansowe wykorzystują prognozy makroekonomiczne. Jeśli przewidywania są takie, że sytuacja w gospodarce będzie się pogarszać, rezerwy trzeba zwiększać.
W skali sektora koszty działania w I połowie roku były o prawie 35 proc. wyższe. Z danych KNF wynika, że wydatki bieżące, w tym na pracowników, zwiększyły się o niecałe 12 proc. O ponad połowę urosły koszty ogólnego zarządu, zawierające m.in. wpłatę do nowego „systemu ochrony”, który ma wspierać restrukturyzację najsłabszych graczy rynkowych. Osiem największych banków zasiliło system kwotą przekraczającą 3 mld zł. ©℗