Dane z handlu i budownictwa potwierdzają spowolnienie w gospodarce.

2 proc. - o tyle wyższa niż rok wcześniej była lipcowa sprzedaż detaliczna, podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny. To wynik słabszy od oczekiwań analityków. I najsłabszy od niemal półtora roku. Gorzej od prognoz wypadła również lipcowa produkcja budowlano-montażowa. W porównaniu z analogicznym miesiącem ub.r. zwiększyła się o 4,2 proc. Niższe tempo wzrostu zanotowano ostatnio w grudniu.
„Handel detaliczny odczuwa wysoką inflację i stopy procentowe, a także pesymistyczne nastroje konsumentów” - oceniają analitycy Banku Millennium. 2 proc. to wzrost realny. W ujęciu nominalnym sprzedaż zwiększyła się o 18,4 proc.
- Gospodarstwa domowe redukują wydatki na dobra trwałe, takie jak np. meble, sprzęt RTV, AGD czy prasę i książki. Świadczy to o uruchomieniu trybu oszczędzania i zapowiada hamowanie tempa wzrostu konsumpcji w kolejnych kwartałach - stwierdziła Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.
W kategorii „meble, RTV, AGD” lipiec przyniósł spadek sprzedaży o 5,3 proc. Podobna była zniżka w kategorii „pojazdy samochodowe”. Wzrosty przekraczające 10 proc. zanotowano w sprzedaży odzieży i obuwia oraz farmaceutyków i kosmetyków. Wyniki są podbijane przez napływ uchodźców z Ukrainy.
- Kolejne miesiące najpewniej przyniosą kontynuację obecnych niekorzystnych trendów. Spadająca siła nabywcza dochodów i pesymistyczne nastroje konsumentów będą ograniczały wydatki na dobra wyższego rzędu. Jednocześnie napływ uchodźców oraz bufory w postaci pandemicznych oszczędności, a także korzystne zmiany podatkowe sprawią, że wydatki na dobra pierwszej potrzeby będą nadal rosły - skomentowali ekonomiści PKO BP.
W budownictwie wyróżniają się firmy działające w segmencie wznoszenia budynków. Ich sprzedaż była w lipcu realnie o 11,7 proc. wyższa niż rok wcześniej. Na drugim biegunie były przedsiębiorstwa zajmujące się pracami specjalistycznymi, gdzie odnotowano spadek o 1,4 proc. Analitycy Credit Agricole Bank Polska wiążą to z wyhamowaniem nowych inwestycji przedsiębiorstw i mieszkaniowych.
- Sytuacja cały czas nie jest jeszcze zła w przypadku budów, gdzie są realizowane lub kończone projekty rozpoczęte wiele miesięcy temu. Ale to, co dzieje się na rynku kredytowym, w kolejnych miesiącach znajdzie odbicie i w danych dotyczących tego obszaru - przewiduje Monika Kurtek.
Według GUS w lipcu oddano do użytkowania 17,6 tys. mieszkań, o 7,3 proc. mniej niż rok wcześniej. Lipiec był pod tym względem najsłabszym miesiącem od stycznia. Zapowiedzią hamowania jest 24-proc. spadek liczby mieszkań, na których budowę wydano pozwolenia, i 37-proc. obniżka liczby startów nowych inwestycji.
Dane z handlu i budownictwa wpisują się w obraz spowolnienia, który sygnalizowały już ubiegłotygodniowe informacje z przemysłu. W sierpniu sytuacja się nie poprawiła. Wskazują na to badania koniunktury. W ubiegłym tygodniu okazało się, że wskaźniki ufności konsumenckiej znalazły się na najniższym poziomie w historii. Ekonomiści wiązali to przede wszystkim z wysoką inflacją. W poniedziałek GUS przedstawił badanie dotyczące sytuacji w firmach.
„Wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury we wszystkich prezentowanych obszarach gospodarki kształtuje się na poziomie zbliżonym lub niższym od prezentowanego w lipcu” - informuje urząd statystyczny. W zdecydowanej większości badanych branż wskaźniki koniunktury są na minusie, co oznacza, że wśród ankietowanych jest więcej osób mówiących o spadku bądź negatywnej ocenie perspektyw niż optymistów.
Prócz obejmującej branżę informatyczną sekcji informacja i komunikacja na plusie są usługi finansowe. Ale i tam po kilku miesiącach poprawy nastąpiło ostatnio pogorszenie. Poprawę można wiązać z podwyżkami stóp procentowych, które skutkują wyższymi dochodami banków, a pogorszenie z drugą stroną wysokich stóp - małym popytem i niską sprzedażą hipotek oraz z wakacjami kredytowymi, które przełożą się na obniżkę wyników kredytodawców.
Od rosyjskiej agresji na Ukrainę GUS pyta firmy o wpływ sytuacji za naszą wschodnią granicą. W sierpniu, w porównaniu z poprzednim miesiącem, przybyło podmiotów, które twierdzą, że wojna nie ma negatywnych skutków (zwłaszcza w handlu detalicznym) lub że są one nieznaczne (handel hurtowy). Równocześnie przybyło takich, które narzekają na związany z wojną wzrost kosztów lub zakłócenia w łańcuchach dostaw. Wzrost miał miejsce zwłaszcza w przetwórstwie oraz zakwaterowaniu i gastronomii. ©℗
Stan polskiej gospodarki / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe