Główna stopa NBP może być dziś podniesiona nawet do 5,5 proc. Wciąż będzie jednak znacząco poniżej inflacji.
Główna stopa NBP może być dziś podniesiona nawet do 5,5 proc. Wciąż będzie jednak znacząco poniżej inflacji.
Rada Polityki Pieniężnej podniesie dziś główną stopę procentową do najwyższego poziomu od grudnia 2008 r. Wtedy wartość referencyjna Narodowego Banku Polskiego wynosiła 5 proc. Podwyżka jest powszechnie oczekiwana przez analityków i uczestników naszego rynku finansowego.
Główny powód to wysoka inflacja. W kwietniu - według wstępnych szacunków Głównego Urzędu Statystycznego - sięgnęła 12,3 proc. To najwięcej od 1998 r.
Obecnie - po podwyżkach na siedmiu z rzędach spotkaniach RPP - główna stopa banku centralnego wynosi 4,5 proc. Wyższy od oczekiwań najnowszy odczyt inflacji sprawił, że analitycy nabrali przekonania, że rada może się zdecydować na podniesienie stóp nawet o pełny punkt procentowy. Oznaczałoby to powtórkę ruchu z poprzedniego miesiąca.
„Odczyty inflacji publikowane w ostatnich miesiącach wskazują, że wymknęła się ona spod kontroli i jej opanowanie będzie wymagało kontynuacji agresywnych podwyżek stóp procentowych. W takich okolicznościach Rada Polityki Pieniężnej zapewne podniesie stopy procentowe w maju o kolejne 100 punktów bazowych (punkt procentowy - red.), a docelowy poziom stopy referencyjnej w tym cyklu zacieśniania może przekroczyć 7 proc.” - oceniali po danych inflacyjnych ekonomiści Banku Millennium.
Ich koledzy z ING Banku Śląskiego, którzy oceniają, że szczyt inflacji wyniesie 13-15 proc., napisali na Twitterze: „Docelowy poziom stóp przesuwa się do 7,5-10 proc. Dwucyfrowe stopy procentowe w Polsce przestają być tematem teoretycznym”.
Wzrost stawek NBP to zła wiadomość dla spłacających kredyty oraz dla tych, którzy dopiero chcieliby się zadłużyć, np. w celu kupna nieruchomości. Oprocentowanie większości kredytów bezpośrednio zależy nie od stóp NBP, ale od stawek WIBOR pokazujących sytuację na rynku pożyczek międzybankowych. Te zaś przekroczyły już poziom 6 proc.
WIBOR mówi o wysokości oprocentowania, jakiego banki żądałyby za pożyczenie pieniędzy na następny dzień, tydzień, miesiąc lub dłużej. To, że stawki trzy- czy sześciomiesięczne są wyraźnie powyżej dzisiejszej stopy referencyjnej NBP, jest potwierdzeniem, że rynek oczekuje wzrostu kosztu pieniądza (gdy instytucje finansowe będą się spodziewać spadku stóp, kilkumiesięczne stawki WIBOR mogą się znaleźć poniżej stopy referencyjnej - zależałoby to od skali prognozowanych obniżek).
Klient spłacający 30-letni kredyt hipoteczny o wartości 300 tys. zł z marżą wynoszącą 2 pkt proc. ponad WIBOR we wrześniu ub.r., przed rozpoczęciem serii podwyżek stóp, miał ratę w wysokości minimalnie powyżej 1,3 tys. zł. Obecnie jest to niemal 2,35 tys. zł.
- Wzrost stawki WIBOR oznacza kolejny spadek dostępnej kwoty kredytu. Efekt jest bardzo silny, ponieważ jest połączony z działającą od kwietnia rekomendacją KNF dotyczącą sposobu wyliczania zdolności kredytowej. Ktoś, kto w październiku 2021 r. mógł liczyć na 300 tys. zł kredytu przy okresie spłaty 25 lat, obecnie otrzyma już tylko ok. 175 tys. zł - zauważa Jarosław Sadowski, analityk Expandera, pośrednika finansowego.
Ograniczenie dostępności dotyczy nie tylko hipotek. „Banki zaostrzyły kryteria udzielania wszystkich rodzajów kredytów i zanotowały spadek popytu w większości segmentów rynku kredytowego, z wyjątkiem kredytów krótkoterminowych dla dużych przedsiębiorstw i długoterminowych dla MSP. Wzrost stóp procentowych był drugą najczęściej wskazywaną przyczyną zaostrzania polityki kredytowej” - napisał NBP w podsumowaniu cokwartalnej ankiety dotyczącej sytuacji na rynku kredytowym. Pierwszą przyczyną wzrostu ostrożności banków była agresja Rosji na Ukrainę.
Drożej i trudniej pożyczanie przychodzi również państwu. Rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych przekracza już 6,5 proc. Dochodowość dwulatek wynosi 6,7 proc., a pięciolatek przekracza nawet 7 proc. Konieczność oferowania wysokiej rentowności z czasem będzie się przekładać na wzrost kosztów obsługi długu publicznego. W przeszłości było to jedno ze źródeł oszczędności w wydatkach państwa - planowane koszty były zwykle wyższe od faktycznie poniesionych.
Podnoszenie stóp procentowych przez NBP w mniejszym stopniu przekłada się na uatrakcyjnianie lokat przez banki komercyjne.
Ekonomiści zwracają uwagę, że podwyższona inflacja jest w znacznej mierze wynikiem rosnących cen paliw i żywności. Polityka pieniężna nie ma wpływu na zachowanie tego typu cen. Wysokie notowania surowców to zaś tendencja ogólnoświatowa. Skutkuje nienotowanym od dekad poziomem inflacji również w krajach Zachodu. Tam również mają miejsce podwyżki stóp procentowych. Wczoraj - już po zamknięciu tego wydania DGP - zapadła decyzja w sprawie wysokości stóp w Stanach Zjednoczonych. Panowało przekonanie, że Rezerwa Federalna podniesie przedział, w którym utrzymywany jest koszt pieniądza, z 0,25-0,5 proc. do 0,75-1 proc. (podwyżki o 0,5 pkt proc. nie było w USA od 2000 r.). W środę stopy podwyższyły banki centralne Indii (z 4 do 4,4 proc.) i Islandii (z 2,75 do 3,75 proc.). We wtorek na pierwszą podwyżkę od ponad dekady zdecydowali się Australijczycy.
We wszystkich tych krajach główna stopa procentowa jest niższa od wskaźnika inflacji. ©℗
/>
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama