Zgodnie z przewidywaniami rządu deficyt może wzrosnąć do 4,3 proc. PKB; znacząco zwiększy się też dług publiczny, choć jego relacja do PKB ma spaść.

Takie dane zawiera najnowsza notyfikacja fiskalna – to dokument, w którym państwa unijne informują Komisję Europejską o planowanych poziomach deficytu i długu w kolejnym roku oraz ich składowych. W piątek Eurostat pokazał dane dotyczące Polski. Z dokumentu wynika, że tegoroczny deficyt sektora finansów publicznych liczony metodologią unijną wyniesie niemal 128 mld zł, podczas gry zeszłoroczny wyniósł nieco ponad 49 mld zł. Na ten deficyt składa się wynik trzech podsektorów: rządowego, samorządowego oraz ubezpieczeń społecznych. I jak wynika z notyfikacji, gros tegorocznego deficytu będzie efektem tego, co się wydarzy w sektorze rządowym – tu różnica między wydatkami a dochodami urośnie z 50 mld zł w zeszłym roku do aż 110 mld zł w tym. Powód? To niższe wpływy z powodu wprowadzenia Polskiego Ładu, ale także tarczy inflacyjnej, oraz – o czym obok – rosnące koszty obsługi długu publicznego. Równocześnie samorządy, które w zeszłym roku miały ponad 15-miliardową nadwyżkę, w tym miałby być 2,8 mld zł na minusie. Nie zmieni się za to znacząco deficyt w ubezpieczeniach społecznych. W efekcie cały deficyt sektora finansów publicznych miałby rosnąć z 1,8 proc. w zeszłym roku do 4,3 proc.
Niepokoić może sytuacja dotycząca wzrostu kosztów obsługi długu publicznego. Sam dług liczony metodologią unijną ma urosnąć z 1 bln 410 mld zł do 1 bln 532 mld zł. Jednak co ciekawe, jego relacja do PKB miałaby spaść z ponad 53 proc. w zeszłym roku do 52 proc. w tym. A to ona na ogół jest traktowana jako wskaźnik tego, czy państwo może mieć problemy z obsługą zadłużenia. Jednak wzrost rentowności i potrzeb pożyczkowych powodują, że znacząco wzrosną koszty obsługi długu z 29 mld zł w zeszłym roku do 49 mld zł w tym. – Zaskakuje taka prognoza szybkiego wzrostu kosztów obsługi długu. Odsetki rosną aż o 70 proc. A to dopiero początek, to będzie ciążyło budżetowi w kolejnych latach – podkreśla Sławomir Dudek z FOR. Jak zwraca uwagę, w innych krajach tempo jest znacznie niższe. W Niemczech to wzrost o 6 proc., w Bułgarii 15 proc., w Rumuni 29 proc., na Węgrzech 26 proc. – Nawet w Czechach, które mają wysoką inflację i ostro podnosiły stopy procentowe, wzrost wynosi 35 proc. Polska jest więc rekordzistą w tym zestawieniu – zwraca uwagę ekspert.
Notyfikacja zawiera wstępne prognozy, ostateczne powinniśmy zobaczyć w innym dokumencie – Aktualizacji Planu Konwergencji, który w tym tygodniu ma przyjąć rząd i do końca miesiąca wysłać do Brukseli. Ma się tam także znaleźć zapowiedź działań w finansach publicznych w najbliższych latach łącznie z wstępnymi założeniami budżetu na 2023 r. Dlatego liczby, jakie zobaczyliśmy w notyfikacji, mogą być jeszcze skorygowane.