Sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym była w listopadzie o 12,1 proc. większa niż rok wcześniej, podał we wtorek Główny Urząd Statystyczny. To kolejne dotyczące minionego miesiąca dane, które okazały się mocnym zaskoczeniem dla analityków.

Dynamika sprzedaży okazała się o połowę wyższa, niż oczekiwali. W poniedziałek GUS informował o ponad 15-proc. wzroście produkcji przemysłowej. Wynik był prawie dwa razy lepszy od średniej prognoz ekonomistów rynkowych.
Nie tylko inflacja
„Taki silny rezultat pojawił się w warunkach pogarszania się wskaźników nastrojów konsumentów z uwagi na wysoką inflację. Wygląda więc na to, że środowisko wysokiej inflacji nie zmusza gospodarstw domowych do ograniczania zakupów, a zamiast tego skłania do szybszej realizacji popytu, skoro ceny będą dalej rosły. Jest to możliwe dzięki solidnej dynamice dochodów” - skomentowali dane na temat sprzedaży ekonomiści Santander Bank Polska.
Dane z handlu również są potwierdzeniem rosnącej inflacji. Sprzedaż detaliczna w ujęciu nominalnym urosła o 22,1 proc. Różnica między wynikiem nominalnym i realnym, czyli skorygowanym o zmiany cen, sięgnęła 9 pkt proc. W październiku było to 7,5 pkt. Na początku tego roku obie miary były równe, co oznaczało, że ceny w sklepach stały w miejscu.
Dane GUS dotyczą podmiotów zatrudniających co najmniej 10 osób. Małe sklepy nienależące do sieci handlowych nie są w nich uwzględniane.
Statystycy zaznaczają, że wysoki wynik „spowodowany był m.in. ograniczeniami wprowadzonymi w ubiegłym roku w funkcjonowaniu galerii handlowych”. Potwierdzeniem jest to, że największy wzrost - sprzedaż o ponad połowę większą niż rok wcześniej - odnotowano w sklepach z odzieżą i obuwiem. Ale w niemal wszystkich kategoriach listopadowy wynik był lepszy niż średnia z pierwszych jedenastu miesięcy tego roku. Jedyny wyjątek to salony motoryzacyjne, gdzie w listopadzie sprzedaż w ujęciu realnym była o prawie 5 proc. mniejsza niż rok wcześniej (wynik z okresu styczeń-listopad jest o ponad 13 proc. lepszy niż rok wcześniej).
„Pozytywny dla sprzedaży mógł być również efekt związany z realizowanymi z wyprzedzeniem (tj. w listopadzie) zakupami świątecznymi. Takie zjawisko mogło być wspierane przez rosnącą popularność zakupów w tzw. czarny piątek (26 listopada w br.). Warto jednocześnie zwrócić uwagę, że z powodu rozprzestrzeniania się pandemii COVID-19 w listopadzie, duża część zakupów została wykonana przez internet. Zgodnie z danymi GUS udział sprzedaży ogółem przez internet wyniósł w listopadzie 11,4 proc. i był najwyższy od listopada 2020 r.” - podkreślił Krystian Jaworski, ekonomista Credit Agricole Bank Polska.
ikona lupy />
Wskaźniki ogólnego klimatu koniunktury gospodarczej / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Gorsze prognozy
Nastroje w handlu nieco pogorszyły się w grudniu. Wskazują na to wyniki comiesięcznego badania koniunktury w branżach. Spowolnienie dotknęło przede wszystkim handel detaliczny. O ile oceny bieżącej sytuacji nie zmieniły się znacząco w porównaniu z poprzednimi miesiącami, to wyraźnie w dół poszły odpowiedzi na pytania dotyczące prognoz na najbliższe miesiące.
Gorzej niż w handlu wypadają oceny koniunktury w branżach „wytwórczych”, jak przetwórstwo czy budownictwo. Najsłabiej - podobnie jak w kilku poprzednich miesiącach - prezentuje się hotelarstwo i gastronomia, które są najmocniej dotknięte ograniczeniami związanymi z pandemią. W najlepszych nastrojach są natomiast przedstawiciele branży finansowej. Tu nadzieje na wzrost dochodów są związane z podwyżkami stóp procentowych - już dokonanymi przez Radę Polityki Pieniężnej i spodziewanymi w 2022 r. (choć i tu prognozy uczestników ankiety GUS poszły nieco w dół).
„W grudniu br. wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w większości prezentowanych obszarów gospodarki kształtuje się na poziomie niższym od notowanego w listopadzie. W większości badanych obszarów odnotowuje się pogorszenie składowych «prognostycznych», natomiast w przypadku «diagnostycznych» - pogorszenie lub brak zmian” - podał GUS.
Z badania urzędu wynika, że w grudniu przybyło firm, które widzą poważne lub zagrażające ich stabilności konsekwencje pandemii. W przetwórstwie, budownictwie czy handlu hurtowym mówi tak prawie co piąta firma. W handlu detalicznym - niemal 30 proc., ale tam w porównaniu z poprzednim miesiącem ten odsetek się zmniejszył. Koronawirus za największe zagrożenie uważają hotelarze i restauratorzy. Tu prawie dwie trzecie firm mówi o poważnych skutkach dla prowadzonej działalności.