Na niskim kursie złotego zarabiają sprzedający za granicę i otrzymujący stamtąd płatności. Ceną jest wyższa inflacja.

Końcówka września to okres największej od pół roku słabości złotego. Za euro pod koniec ubiegłego tygodnia płacono ponad 4,6 zł. Kurs dolara doszedł do 3,95 zł, a franka szwajcarskiego był powyżej 4,25 zł.
– Naszej walucie szkodzi globalna fala awersji do ryzyka – mówi Piotr Bujak, główny ekonomista banku PKO BP. Chodzi o wzrost obaw o tempo wzrostu światowej gospodarki, ale też takie sprawy, jak ewentualne konsekwencje bankructwa firmy Evergrande, jednego z największych chińskich deweloperów. – Złoty zachowuje się słabiej niż inne waluty regionu, co oznacza, że znaczenie mają również czynniki wewnętrzne, jak ciągle niewyjaśniona kwestia kredytów frankowych i pogłębiająca się różnica między stopami procentowymi w Polsce, Czechach i na Węgrzech – zaznacza Bujak.
Kurs czeskiej korony w złotych jest najwyższy w historii (korona kosztuje 18 gr). Walucie naszych południowych sąsiadów sprzyjają oczekiwania na podwyżki stóp procentowych. Główna stopa wynosi tam od początku sierpnia 0,75 proc., ale przedstawiciele banku centralnego zapowiadają, że pójdzie w górę. Na Węgrzech ostatnia podwyżka miała miejsce w minionym tygodniu (do 1,65 proc.; skala zaostrzenia polityki pieniężnej była jednak mniejsza od oczekiwań). W Polsce główna stopa wynosi 0,1 proc.
Ryzyko związane z hipotekami we frankach polega na tym, że może się pojawić konieczność przewalutowania ich w krótkim czasie na złote, co wiązałoby się ze wzrostem popytu na waluty obce i przełożyłoby się na słabość naszego pieniądza. Takie przewalutowanie miałoby miejsce w przypadku zawierania ugód na linii banki–kredytobiorcy. Na razie żaden z banków nie uruchomił masowego programu zawierania porozumień z klientami.
„Spodziewamy się dalszego osłabiania złotego i marszu kursu w stronę 4,70 zł za euro. Kluczowym wydarzeniem wydaje się decyzja Trybunału Konstytucyjnego (o ile tym razem zapadnie, a nie zostanie przełożona)” – napisali w piątkowym komentarzu analitycy Santander Bank Polska. Chodzi o rozstrzygnięcie kwestii nadrzędności prawa unijnego nad krajowym.
Niski kurs lokalnej waluty premiuje eksporterów, których produkty zyskują na atrakcyjności na zagranicznych rynkach. Nie jest tajemnicą, że Narodowy Bank Polski uważa eksport za główny motor napędowy dla gospodarki w okresie wychodzenia z kryzysu związanego z koronawirusem.
– Osłabienie złotego pomaga gospodarce – stwierdziła wiceprezes NBP Marta Kightley w trakcie ubiegłotygodniowej dyskusji panelowej z przedstawicielami banków centralnych Węgier, Chorwacji, Czech oraz Słowacji.
Z prowadzonego w I kw. przez NBP badania koniunktury w firmach wynika, że dla 98 proc. ankietowanych kurs euro mniejszy lub równy 4,60 zł zapewnia opłacalność eksportu. 80 proc. nie musiałoby dokładać do eksportu, gdyby kurs przekraczał 4,30 zł.
W pierwszych siedmiu miesiącach tego roku eksport towarów był o 28 proc. wyższy niż w ub.r. Wysoka dynamika to po części efekt statystyczny: punktem odniesienia są miesiące zamknięcia dużej części gospodarki po wybuchu pandemii. W samym lipcu, gdy tego efektu już nie było, tempo wzrostu eksportu spowolniło do 17 proc.
Notowania złotego w końcu września z uwagą powinni śledzić rolnicy, bo to według kursu z ostatniego dnia tego miesiąca będą wyliczane dopłaty bezpośrednie. Na razie kurs zapowiada się korzystniej niż przed rokiem, gdy było to nieco ponad 4,54 zł (we wcześniejszych latach maksymalny poziom nieznacznie przekraczał 4,30 zł). „Z punktu widzenia rządu zwykle było korzystne umocnienie złotego w tym dniu, ze względu na mniejsze koszty dla budżetu” – ocenili analitycy Santandera.
Słaby złoty podnosi ceny towarów sprowadzanych do Polski. Powinno to działać w kierunku spowolnienia importu, ale i wzrostu inflacji. Import od stycznia do lipca był jednak o 30 proc. większy niż rok wcześniej (w lipcu był wzrost o 25 proc.). Dynamikę podbijają wysokie ceny nośników energii. „Od 2013 r. efekt zmian kursu walutowego na ceny utrzymuje się na dość stabilnym poziomie – aprecjacja nominalnego efektywnego kursu złotego o 1 proc. obniża obecnie poziom cen konsumpcyjnych o ok. 0,06–0,08 proc.” – pisali w 2019 r. ekonomiści NBP w analizie „Mechanizm transmisji polityki pieniężnej w Polsce”. Od początku tego roku kurs złotego do 60 innych walut spadł o ponad 2 proc.

Chiny przykręcają śrubę kryptowalutom

Kryptowaluty, takie jak bitcoin, zanotowały w piątek kilku-, kilkunastoprocentowe spadki notowań po tym, jak chiński bank centralny ogłosił, że zawierane przy ich użyciu transakcje będzie traktował jako nielegalne. Kurs bitcoina obniżył się do nieco ponad 42 tys. dol. (niespełna 166 tys. zł).
Zakaz dotyczy również instrumentów finansowych powiązanych z kursami kryptowalut. De facto zakazem działania w Państwie Środka zostały objęte również zagraniczne platformy. W 2017 r. zakazano takiej działalności chińskim firmom. W efekcie przenosiły się one za granicę. Teraz zapowiedziano śledztwa wobec osób, które będą zajmować się działalnością związaną z kryptowalutami.
To kolejny w tym roku krok chińskich władz zmierzający do wyeliminowania tego typu działalności. Wiosną zakazano „wydobywania” kryptowalut, bo wiąże się to z dużym zużyciem prądu i emisją gazów cieplarnianych, co władze w Pekinie chcą ograniczyć.
ŁW