Problemy jednego z największych deweloperów w Chinach nadal zagrażają stabilności światowych rynków.

Evergrande, drugi co do wielkości chiński deweloper mieszkaniowy, zapowiedział w środę, że obsłuży w terminie przypadającą na dziś zapłatę odsetek od swoich obligacji notowanych na giełdzie w Shenzhen. Szczegółów nie podano. Wyjaśniono jedynie, że spółka doszła do porozumienia z posiadaczami obligacji.
Deklaracja nie uchroniła akcji firmy przed spadkami. Pomogła natomiast w skali globalnej. Główny indeks giełdy w Szanghaju zyskał w środę 0,4 proc. Przed otwarciem giełd amerykańskich w górę szły również indeksy na innych parkietach azjatyckich oraz europejskich. W Chinach w pierwsze dwa dni tego tygodnia giełdy nie pracowały. Na innych rynkach przeważały spadki – spowodowane głównie właśnie obawami, że Evergrande może zbankrutować.
W końcu ubiegłego roku zobowiązania firmy wynosiły prawie 2 bln juanów (ponad 300 mld dol.). Zadłużenie przekraczało 700 mld juanów (ponad 100 mld dol.). Wprowadzone ponad rok temu przez chińskie władze ograniczenia w kredytowaniu sektora nieruchomości sprawiły, że Evegrande musi szybko zmniejszać zadłużenie. To z kolei rzutuje na bieżący biznes.
W ostatnim raporcie rocznym sama firma przedstawiała ograniczenia tak: „Nasze cele w zakresie spełnienia rządowych wymogów «trzech czerwonych linii» są następujące: wskaźnik długu do kapitału poniżej 100 proc. do 30 czerwca 2021 r.; gotówka do długu krótkoterminowy powyżej jednego do 31 grudnia 2021 r. i wskaźnik zobowiązania do aktywów poniżej 70 proc. do 31 grudnia 2022 r. Do tego czasu możemy osiągnąć «trzy zielone linie»”. Czerwone linie oznaczają konieczność redukcji zadłużenia, zielone – możliwość rozwoju.
Obligacje emitowane na prawie chińskim stanowiły w końcu ubiegłego roku mniej niż jedną dziesiątą zadłużenia firmy, która stawia mieszkania w ponad 200 miastach Państwa Środka. Największa część przypada na kredyty bankowe, ale ponad 150 mld juanów (niespełna 25 mld dol.) to papiery wyemitowane na innych rynkach (samo Evergrande jest zarejestrowane na Kajmanach). Dziś przypada również termin płatności odsetek od tych obligacji. W tym przypadku nie wiadomo, czy pieniądze się znajdą. Jeśli nawet tak się stanie, to kolejna płatność – od innej serii papierów dłużnych – powinna nastąpić w przyszłym tygodniu.
Obawy inwestorów giełdowych wiążą się z konsekwencjami braku obsługi zadłużenia przez Evergrande. Straciliby na tym wierzyciele firmy. Według serwisu Morningstar, na który powołuje się Reuters, do największych nabywców obligacji chińskiego dewelopera należą amerykańskie fundusze inwestycyjne BlackRock, a także banki: brytyjski HSBC i szwajcarski UBS. Tego typu powiązania sprawiły, że w mediach zaczęły się pojawiać porównania do wielomiliardowych bankructw z przeszłości, które powodowały poważne perturbacje na rynkach, na czele z upadkiem Lehman Brothers z września 2008 r., który otworzył ostrą fazę globalnego kryzysu finansowego.
Nieoficjalnie mówi się o możliwości przejęcia Evergrande przez państwo i podziału na kilka mniejszych podmiotów. Według amerykańskiego banku inwestycyjnego Morgan Stanley brak szybkiej restrukturyzacji firmy może się odbić na wynikach całej gospodarki – w końcówce roku tylko z powodu Evergrande wzrost gospodarczy spowolniłby o 1 pkt proc.
Ubiegłoroczne działania władz, których celem było schłodzenie rynku mieszkaniowego i ograniczenie ryzyka związanego ze wzrostem zadłużenia, uderzają nie tylko w tę jedną firmę. I nie ograniczają się wyłącznie do nieruchomości. Gdyby na chińskim rynku doszło do kryzysu, odbiłoby się to także np. na finansach przedsiębiorstw, które wykorzystały swoje grunty i budynki jako zabezpieczenie kredytów.
W środę chiński bank centralny zasilił system bankowy kwotą rzędu 120 mld juanów. Operacje o podobnej skali były przeprowadzane w ubiegłym tygodniu. Wzrost płynności pomaga stabilizować sytuację na giełdach. ©℗