Czteroletnie obligacje „inflacyjne” są najpopularniejsze, bo skutecznie chronią pieniądze przed wzrostem cen towarów i usług.
Czteroletnie obligacje „inflacyjne” są najpopularniejsze, bo skutecznie chronią pieniądze przed wzrostem cen towarów i usług.
W czerwcu wartość wyemitowanych przez Skarb Państwa obligacji oszczędnościowych przekroczyła 50 mld zł – wynika z nowych danych Ministerstwa Finansów. Od początku roku zwiększyła się o ponad 9 mld zł, a od czerwca ub.r. – o 15 mld zł. Niewiele mniejsze było tempo inwestowania Polaków w detaliczne papiery skarbowe w poprzednich 12 miesiącach.
Dwa główne powody inwestowania w obligacje: słaba oferta banków i inflacja. Przeciętne oprocentowanie depozytów terminowych dla ludności wynosi 0,2–0,3 proc. Są banki, w których stawki są nieco bardziej korzystne, ale w największych lokaty mają oprocentowanie zbliżone do zera.
Niskie oprocentowanie sprawia, że banki notują systematyczny odpływ depozytów terminowych. Jak wynika z danych opublikowanych w poniedziałek przez Narodowy Bank Polski, lokaty o terminie nieprzekraczającym dwóch lat miały w końcu lipca wartość nieco ponad 150 mld zł. To najmniej od grudnia 2000 r. Większość oszczędności, które były dotąd trzymane na depozytach terminowych, pozostaje w bankach, ale trzymane są na rachunkach bieżących, z których w każdej chwili można wyciągnąć pieniądze i przeznaczyć je np. na zakupy.
Chociaż w miesięcznych statystykach sprzedaży obligacji detalicznych znaczącą rolę odgrywają papiery trzymiesięczne, które są bezpośrednią konkurencją dla lokat bankowych, to odpowiadają one za niewielką część wzrostu zaangażowania Polaków w detaliczne papiery skarbowe. Ich wartość w końcu czerwca to 5,7 mld zł.
Obligacje oszczędnościowe stanowią już 4,5 proc. całego zadłużenia Skarbu Państwa
Motorem przyrostu są obligacje „inflacyjne” – czteroletnie papiery, które już w pierwszym roku mają oprocentowanie przekraczające 1 proc., a później skutecznie chronią przed wzrostem cen. Ich rentowność odpowiada wówczas wskaźnikowi inflacji powiększonemu o marżę. Te papiery stanowią ponad połowę wartości wszystkich obligacji oszczędnościowych. Do ich zakupu skłania w ostatnich miesiącach rosnąca dynamika cen w gospodarce (choć żeby zabezpieczyć się przed ostatnim wzrostem inflacji, trzeba było zainwestować z wyprzedzeniem).
Obligacje oszczędnościowe stanowią już 4,5 proc. całego zadłużenia Skarbu Państwa i 6,3 proc. całego rynku obligacji skarbowych. To równocześnie 40 proc. kwoty, jaką w krajowe papiery Skarbu Państwa zaangażowali inwestorzy zagraniczni. Ci ostatni w okresach wzrostu niepewności na światowych rynkach finansowych czy na rynku krajowym mogą w szybkim tempie pozbywać się obligacji, przyczyniając się do obniżki ich cen i utrudniając finansowanie deficytu. Konsumenci to zaś najbardziej stabilna grupa inwestorów, niemająca wpływu na ceny długu. Dziesięć lat temu papiery detaliczne miały 1,3-proc. udział w całości zadłużenia Skarbu Państwa i 1,8-proc. w rynku obligacji skarbowych.
Polakom wciąż daleko jednak do takiego zaangażowania w papiery dłużne, jakim charakteryzują się inne nacje. W przeszłości prym wiedli pod tym względem Włosi i mieszkańcy Beneluksu. W końcu 2010 r. włoskie gospodarstwa domowe dysponowały obligacjami (statystyki nie rozróżniają między emitowanymi przez państwo i inne podmioty) o równowartości 45 proc. PKB. Była to jedna piąta aktywów finansowych włoskich gospodarstw domowych. W tym roku bezpośrednie zaangażowanie Włochów w papiery dłużne spadło do mniej niż 15 proc. PKB i jednej dwudziestej ich zasobów.
Pod koniec pierwszej dekady XXI w. Belgowie mieli obligacje odpowiadające ponad 26 proc. PKB ich kraju, a Luksemburczycy – 19,5 proc. Na koniec I kw. tego roku zaangażowanie Belgów stopniało do 7,4 proc. PKB, a mieszkańców Luksemburga – do 4,7 proc.
Odwrotną drogę przeszli Węgrzy, którzy ponad 10 lat temu mieli w obligacjach równowartość niespełna 6 proc. PKB, a obecnie – ok. 20 proc. Ten wzrost to efekt celowych działań rządu, który po tym, jak kraj padł przed dekadą ofiarą globalnego kryzysu finansowego, starał się uniezależnić od przepływów międzynarodowego kapitału. Sprzyja temu szeroka oferta papierów dostępnych dla obywateli. Węgrzy mogą kupić obligacje o terminie zapadalności od roku do 19 lat (dla dzieci do 18. roku życia).
U nas nabywcami obligacji oszczędnościowych są nie tylko osoby mieszkające w Polsce, ale też nierezydenci, choć to margines sprzedaży. Z danych MF wynika, że w końcu czerwca mieli oni papiery warte niespełna 120 mln zł. Oni również stawiają na papiery „inflacyjne”, głównie na obligacje czteroletnie, ale jedna czwarta ich zasobów to papiery z 10-letnim terminem wykupu.
Detaliczne obligacje skarbowe
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama