Po cięciu stóp procentowych rośnie znaczenie prowizji i opłat dla wyników finansowych sektora.

Dziesięć krajowych banków, których akcje są notowane na warszawskiej giełdzie, miało w pierwszym półroczu łącznie 5,5 mld zł zysku netto. To niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej. Grupa jest zróżnicowana – 2,4 mld zł zarobił PKO BP, największy gracz na naszym rynku. Granicę miliarda złotych zysku udało się pokonać jeszcze ING Bankowi Śląskiemu. Dwie instytucje są na minusie: to Millennium i Getin Noble. Choć ten drugi w samym II kw. wykazał 3,5 mln zł skonsolidowanego zysku i był pierwszy raz od pięciu i pół roku na plusie.
Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że cały sektor bankowy miał w pierwszym półroczu 6,1 mld zł zysku, o 87 proc. więcej w porównaniu z tym samym okresem ubiegłego roku.
„Na koniec czerwca 2021 r. 29 banków (7 komercyjnych i 22 spółdzielczych) wykazało łączną stratę w wysokości 661 mln zł” – zaznacza nadzór.
Dwie, najważniejsze z punktu widzenia klientów, tendencje w rezultatach banków to spadek wyniku odsetkowego i wzrost wpływów z prowizji i opłat.
Pierwsze wiąże się z obniżkami stóp procentowych dokonanymi wiosną ub.r. przez Radę Polityki Pieniężnej w reakcji na wybuch pandemii. Przełożyło się to na obniżkę oprocentowania kredytów, ale też na sprowadzenie niemal do zera stawek depozytów. W ten sposób banki ograniczają negatywny dla nich wpływ rekordowo niskich stóp (podstawowa stopa Narodowego Banku Polskiego od maja ub.r. wynosi 0,1 proc.).
Wynik odsetkowy to tradycyjnie podstawowe źródło wpływów polskich banków. Skoro te spadają, banki szukają innych źródeł dochodów. Wzrok prezesów kieruje się przede wszystkim na prowizje. Sytuacja w gospodarce sprzyja. PKB rośnie, co oznacza, że aktywność klientów banków też się zwiększa: częstsze i większe zakupy, więcej interakcji między krajowymi firmami, wyjazdy zagraniczne i handel międzynarodowy – to wszystko oznacza dla banków wzrost wpływów z prowizji i opłat. Również niskie stopy procentowe przyczyniają się do wyższych przychodów prowizyjnych: z tytułu chętniej zaciąganych kredytów czy ze sprzedaży funduszy inwestycyjnych.
Pewną rolę odgrywają jednak również same podwyżki prowizji i opłat.
– Po drastycznej obniżce stóp procentowych coraz więcej banków nie prowadzi bankowości za zero. To nie jest polityka unikatowa dla Banku Handlowego – mówiła w trakcie piątkowej prezentacji wyników Natalia Bożek, wiceprezes tej instytucji, która zanotowała w I półroczu 20-proc. wzrost przychodów prowizyjnych rok do roku. W podobnej skali wpływy z opłat zwiększyły ING Banku Śląskim czy mBankm.
– W II kw. wybił się wzrost przychodów, który nie jest wynikiem wzrostu cen, lecz większej transakcyjności – zastrzegała Bożek. W górę poszły wpływy z prowizji od transakcji kartowych – to efekt częstszych wizyt klientów banku w sklepach i wyjazdów. W skali całego półrocza największy, ponad dwukrotny wzrost, dotyczył jednak opłat z tytułu prowadzenia rachunków bankowych.
Źródłem wyższych wpływów z opłat dla banków są nie tylko klienci indywidualni. W BNP Paribas Bank Polska wynik prowizyjny w segmencie detalicznym był w okresie styczeń – czerwiec o jedną czwartą wyższy niż rok wcześniej, a w pionie korporacyjnym wzrósł o 16 proc. W PKO BP wynik prowizyjny na klientach detalicznych urósł w tym czasie o 7 proc., a na klientach firmowych – o prawie 26 proc.
Według Eurostatu kilkudziesięcioprocentowy skok cen usług finansowych w Polsce miał miejsce w maju ub.r. Później opłaty zmieniały się już w niewielkim zakresie, a między majem a lipcem tego roku stały w miejscu.
Drugą stroną podwyżek opłat jest ograniczanie przez banki dostępności promocyjnych ofert.
– Wszystkie banki szukają oszczędności i pogoń za udziałem w rynku zmalała. Banki czyszczą portfele. My będziemy się koncentrowali na aktywnej akwizycji tych klientów, z którymi będziemy mogli mieć dochodową relację – tak Artur Klimczak, prezes Getin Noble Banku, tłumaczył w piątek słabsze niż w poprzednich kwartałach, wyniki sprzedaży kont.
Wzrost zysków w bankach ma związek nie tylko z przychodami. To również efekty dyscypliny kosztowej, która przekłada się na ograniczanie sieci placówek i zatrudnienia, i mniejszych niż przed rokiem odpisów na złe kredyty. Część banków poprawę wyników zawdzięcza mniejszym kosztom tzw. ryzyka prawnego. Chodzi o pieniądze odkładane na wypadek przegranej w procesach z frankowiczami. Zarządy niektórych banków uznały, że dotychczas zawiązane rezerwy są wystarczające. Ale nie wszystkie – strata Millennium w pierwszym półroczu jest związana właśnie z rezerwami na procesy z klientami. ©℗
Półroczne wyniki banków giełdowych