Santander pokazuje, czym kredytodawcy starają się zastąpić ubytek w dochodach związany z obniżką stóp procentowych.
Santander pokazuje, czym kredytodawcy starają się zastąpić ubytek w dochodach związany z obniżką stóp procentowych.
Santander Bank Polska miał w I półroczu 374 mln zł zysku netto, o jedną piątą mniej niż rok wcześniej. Spadek zysku to w znacznej mierze efekt rezerw na ryzyko prawne walutowych kredytów hipotecznych. Dochody – pomimo obniżek stóp procentowych dokonanych w ubiegłym roku przez Radę Polityki Pieniężnej – wzrosły o 1,5 proc., do 4,4 mld zł. Bank mniej zarobił na różnicy w oprocentowaniu depozytów i kredytów oraz obligacji. Ale w znacznej mierze zrekompensował to rosnącymi wpływami z prowizji i opłat. Pomogły też wpływy z dywidend.
Dochody odsetkowe spadły o 10 proc., do 2,8 mld zł. To nie tylko efekt niższych stóp, ale też braku popytu na kredyty. Jedyną kategorią, w której banki notują znaczące wzrosty sprzedaży, są hipoteki. – Dane makro pokazują, że gospodarka wychodzi z dołka, poprawiają się nastroje społeczne, dlatego z optymizmem myślimy o drugiej połowie roku – mówi Michał Gajewski, prezes SBP.
Wynik z prowizji i opłat sięgnął w I półroczu 1,2 mld zł. Był o prawie 18 proc. wyższy niż rok wcześniej. Gajewski przyznaje, że ten wzrost to „koktajl zwiększonej aktywności klientów oraz pewnych ruchów w taryfie prowizji i opłat”. Chociaż brak precyzyjnych danych na temat proporcji obu czynników, to Maciej Reluga, członek zarządu polskiego Santandera odpowiedzialny za finanse, wskazuje, że we wszystkich liniach prowizyjnych, które zależą od aktywności klientów, bank zanotował wzrost wyniku przekraczający 10 proc.
Największa część dochodów prowizyjnych to wpływy z bieżącej obsługi rachunków i transakcji. Tu wzrost w skali roku wyniósł 25 proc. „Zwiększenie dochodu prowizyjnego w ramach obsługi rachunków i obrotu pieniężnego wynika ze wzrostu liczby kont oraz wprowadzenia opłaty warunkowej od aktywności na koncie” – przyznaje bank.
– Banki uczą się cały czas działalności w otoczeniu niskich stóp procentowych – mówi Gajewski. – Prowizje to jest obszar, który pomaga w budowaniu dochodów ogółem – przyznaje.
W polskich spółkach Santandera (obok trzeciego co do wielkości na naszym rynku banku notowanego na warszawskiej giełdzie grupa z Półwyspu Iberyjskiego ma jeszcze niewielką instytucję specjalizującą się w kredytach konsumpcyjnych) prowizje odpowiadały w I półroczu za niemal jedną trzecią dochodów ogółem. W europejskich spółkach grupy było to średnio 27 proc. (najmniej – 10 proc. w Wielkiej Brytanii).
Krajowe filie Santandera miały w końcu czerwca 6,5 tys. pozwów dotyczących hipotek walutowych. W ciągu pół roku ich liczba zwiększyła się o 2,3 tys. „Grupa zakłada, że dla ok. 17,9 proc. kredytów (aktywnych oraz spłaconych) już został lub będzie złożony pozew przeciwko Grupie. Przyjęte założenia są mocno wrażliwe na wiele czynników z otoczenia, takich jak: kształtowanie się linii orzeczniczej w polskich sądach, intensywność nagłośnienia poszczególnych rozstrzygnięć sądowych, aktywność kancelarii pośredniczących, poziom kosztów postępowania itp.” – napisano w raporcie półrocznym. Michał Gajewski deklaruje chęć zawierania ugód z klientami, ale zamiast prowadzić negocjacje z każdym kredytobiorcą chciałby rozwiązania systemowego.
W Santanderze nie zapadła jeszcze formalna decyzja w sprawie przystąpienia do ugód w formule zaproponowanej kilka miesięcy temu przez Jacka Jastrzębskiego, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego (chodzi o przewalutowanie hipotek we frankach i potraktowanie ich tak, jakby od początku były w złotych). Banki wstrzymują się z tym do planowanego na 2 września posiedzenia Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która ma odpowiedzieć na pytania I prezes SN dotyczące kredytów walutowych. – Nie jest tak, że czekamy. Jesteśmy bardzo aktywni, jeśli chodzi o przygotowania, testy, zapytania klientów – informuje Michał Gajewski.
Santander, jeden z największych europejskich banków, miał w I półroczu 4,2 mld euro zysku netto. Działalność w Polsce dała niewiele ponad 1 proc. tego wyniku. W środę wyniki przedstawił również Deutsche Bank. Największy kredytodawca u naszych zachodnich sąsiadów miał w I półroczu 1,8 mld euro zysku. W minionym kwartale czwarty raz z rzędu udało mu się wykazać rentowność. To pierwsza taka seria od 2012 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama