Często liczymy na pomoc ze strony banku centralnego: ma wyciągać gospodarkę z recesji, chronić przed wpadnięciem w nią, łagodzić wahania ekonomiczne płynące spoza granic kraju. Te nadzieje związane są z przekonaniem, że polityka pieniężna wpływa na gospodarkę. Ale czy tak rzeczywiście jest?

Na wiele lat myślenie o neutralności pieniądza ukształtował traktat napisany w 1752 r. przez Davida Hume’a. Szkocki filozof i ekonomista zaproponował taki eksperyment myślowy: co by się stało, gdybyśmy nagle odkryli, że pieniądze w naszym portfelu w cudowny sposób rozmnożyły się? Doszedł on do wniosku, że jedyne, co uległoby zmianie, to poziom cen.
Z tym zagadnieniem mierzy się François Velde z Banku Rezerwy Federalnej w Chicago – opisuje wydarzenie, do którego doszło we Francji 30 lat przed napisaniem przez Hume’a traktatu. Trzy redukcje podaży pieniądza w 1724 r. zaowocowały łącznym spadkiem jego dostępności o 45 proc. Poziom cen obniżał się powoli – jego spadek był mniejszy niż spadek podaży pieniądza, zaś produkcja i eksport zmalały. Francuska deflacja 1724 r. jest kolejnym z wielu dowodów na brak neutralności pieniądza w krótkim okresie. Ale zasługuje na uwagę głównie dlatego, że dokładnie odpowiada zarówno eksperymentowi myślowemu Hume’a, jak i tym, które makroekonomiści rutynowo przeprowadzają za pomocą modeli: spadek podaży pieniądza był nagły, niezapowiedziany i, gdy już się zdarzył, wszyscy zostali o nim dobrze poinformowani.
W ówczesnej Francji w obiegu były złote oraz srebrne monety. Nie widniały na nich nominały, a jedynie podobizna króla i jego herb. To, ile liwrów (taką nazwę nosiła jednostka obrachunkowa) warta była moneta, ustalał dekretem władca. Monarcha decydował też o wyglądzie, wadze i zawartości kruszcu w monetach.
Wartość francuskiego pieniądza była stabilna do czasu kosztownych wojen, które kraj zaczął prowadzić pod koniec XVII w. – zaczęła wtedy ulegać wahaniom, ale wokół pewnego stałego poziomu. Nieudany eksperyment z papierowym pieniądzem po 1715 r. sprawił, że ilość liwrów na jednostkę srebra podwoiła się między 1715 a 1724 r. Doradcy króla Ludwika XV uważali, że wpływa to negatywnie na i tak złą reputację Francji na rynkach finansowych i postanowili ją poprawić poprzez powrót do dawnego parytetu. Dokonano tego trzema dekretami, które wydano w lutym, kwietniu i we wrześniu 1724 r. Na przykład nominał srebrnej monety został zmniejszony z niemal 7 do 4 liwrów. Władzom zależało na utrzymaniu planów w tajemnicy, ale chciały też, żeby informacja o dekretach rozeszła się jak najszybciej po ich ogłoszeniu.
Rząd zakładał, że ceny i płace szybko spadną. Gdy okazało się, że przewidywania się nie sprawdziły, zobowiązano urzędników do częstego nadsyłania raportów o sytuacji gospodarczej. Velde podjął się trudu przebrnięcia przez zachowane do dziś dokumenty o cenach, wielkości produkcji i eksporcie rozmaitych dóbr, w szczególności ważnych we francuskiej gospodarce tekstyliów. Wykorzystując dane z wielu regionów kraju, ekonomista użył modelu statystycznego, żeby oszacować komponenty cen czy produkcji konkretnego dobra wspólne dla całego kraju.
Ceny wszystkich dóbr spadły, ale mniej niż podaż pieniądza. Działo się tak nawet w przypadku bardzo konkurencyjnych rynków – np. zbóż. Niektóre produkty wręcz przejściowo podrożały, gdyż kupcy chcieli nadrobić straty wynikające ze spadku wartości ich oszczędności. Robotnicy nie zgadzali się na zmniejszenie płac, producenci nie chcieli obniżyć cen, uzasadniając decyzję tym, że koszty produkcji nie zmalały. Jednocześnie cena francuskich monet wyrażona w obcej walucie wzrosła i francuskie dobra stały się droższe dla zagranicznych nabywców. Doprowadziło to do spadku eksportu i w konsekwencji recesji, której skala była porównywalna z wielkim kryzysem z początku XX w.
Dlaczego pieniądz nie okazał się neutralny w 1724 r. we Francji, skoro zmiana jego podaży była nieoczekiwana, nagła i wszyscy zostali o niej poinformowani? Chociaż zmieniono nominały monet, zmianie nie uległy nominalne wartości różnych kontraktów. Velde uważa, że ten czynnik oraz problemy z koordynacją obniżek cen odpowiadają za brak neutralności. Dodatkowo, o ile pierwszy dekret był nieoczekiwany, to być może te późniejsze były w jakiś sposób spodziewanie: wszak widać było, że władze chcą nadal obniżyć poziom cen, choć za pierwszym razem im nie wyszło.