Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, z którego finansowane są emerytury, renty czy zasiłki chorobowe, wraca do formy sprzed epidemii. W kwietniu wpłynęło do niego 27,4 mld zł. To o 41 proc. więcej niż rok wcześniej.

Tyle że zeszłoroczny kwiecień był miesiącem pełnego lockdownu. Bardziej reprezentatywne są dane za I kw. Wpłacone składki były wyższe o 3 mld zł niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

– Sytuacja finansowa FUS w I kw. br. wyglądała stabilnie, mimo trwającej epidemii i związanej z tym trudnej sytuacji w wielu branżach gospodarki – mówi DGP Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Ważnym wskaźnikiem pokazującym bieżącą sytuację FUS jest jego „wydolność”: na ile wydatki są pokrywane z bieżących składek. Obecnie to prawie 80 proc., a to oznacza powrót do poziomu sprzed pandemii. W zeszłym roku wydolność spadła okresowo poniżej 75 proc.

Na dobrych wpływach ze składek pośrednio zyskuje kasa państwa. Według ustawy budżetowej w tym roku do FUS miało trafić prawie 59,5 mld zł dotacji. Do końca maja fundusz otrzymał 10,5 proc. tej kwoty. Jeśli dobra sytuacja się utrzyma, to w całym 2021 r. w pozycji „dotacja dla FUS” mogą się pojawić oszczędności budżetowe.

W pierwszym kwartale tego roku do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wpłynęło 57,5 mld zł składek na ubezpieczenia społeczne. Rok wcześniej było to 54,6 mld zł. Nastąpił wzrost, chociaż w tym roku aktywność części sektorów gospodarki była ograniczona z powodu pandemii koronawirusa. – Może to nie wygląda na spektakularne zmiany, ale odnosimy się do I kwartału 2020 r., który w zasadzie był przedcovidowy – podkreśla Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. W kwietniu do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wpłynęło 27,4 mld zł, o 8 mld zł (41 proc.) więcej niż rok wcześniej. Porównanie tegorocznych danych z kwietnia z tymi z 2019 r. również wypada korzystnie: pokazuje 12 proc. wzrostu. O ile dane z I kwartału pokazują poepidemiczne odbicie, to kwietniowe – w których widać statystyczny efekt bazy – obrazują też skalę zamrożenia gospodarki rok wcześniej.
Choć wpływy ze składek w porównaniu z zeszłym rokiem w I kwartale wzrosły o 5,5 proc., to jeszcze szybciej odbiły wydatki, które wzrosły o 8 proc.
Zdolność ZUS do regulowania zobowiązań z wpłaconej składki jest w tym roku wyższa niż w czasie kryzysu. – Z każdym miesiącem I kwartału poprawiały się wpływy składkowe w ramach e-składki, a także dane dotyczące liczby płatników składek, osób ubezpieczonych oraz cudzoziemców zarejestrowanych w ubezpieczeniach społecznych i zdrowotnych. Z kolei po stronie wydatków obserwowaliśmy wzrost wypłat zasiłków chorobowych. Mimo to stopień pokrycia wydatków wpływami ze składek i ich pochodnych powrócił do poziomów obserwowanych w latach 2018–2019 i osiągnął 79,8 proc. – powiedziała prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS.
Sytuacja finansowa ZUS odzwierciedla to, co działo się na polskim rynku pracy od wybuchu pandemii. Wynik wyraźnie się pogorszył w czasie pierwszej fali, gdy jednym z elementów rządowej „tarczy antykryzysowej” było zwolnienie ze składek na ubezpieczenie społeczne. Z drugiej strony działanie tarczy uchroniło przed dużymi spadkami zatrudnienia i zapobiegło wzrostowi bezrobocia. Zamknięcie wybranych branż w czasie drugiej i trzeciej fali nie miało dużego znaczenia dla wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Dowodzą tego dane za I kwartał br. Po pierwsze, duża część zatrudnionych w takich branżach jak gastronomia nie ma etatu. Po drugie, pensje w tego typu sektorach są na ogół niskie, dużo poniżej średniej w sektorze przedsiębiorstw. Do tego zatrudnienie w HoReCa (hotele, restauracje, catering) to niewielki odsetek pracujących w całej gospodarce.
– I kwartał na rynku pracy mimo dużych trudności w otoczeniu gospodarczym nie był zły. Wzrosła liczba rekrutacji, ale także wakatów, co pokazuje, że firmy mają problem ze znalezieniem pracowników. Pula wakatów wzrosła o 12 proc. rok do roku. Te dane widzieliśmy, zanim gospodarka się odmroziła – podkreśla Andrzej Kubisiak, ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Kolejne miesiące wróżą dobrą sytuację na rynku pracy, a więc także coraz więcej składek płynących do ZUS. – II kwartał to okres przyspieszenia i odrabiania strat. To wzmocnienie trendu odbudowy. Jak długo potrwa, zależy od sytuacji epidemicznej. Może nawet do końca roku, o ile nie trzeba będzie przymknąć gospodarki na jesieni – podkreśla Kubisiak.
Na dobrych wpływach ze składek pośrednio zyskuje kasa państwa. Według ustawy budżetowej w tym roku do FUS ma trafić prawie 59,5 mld zł dotacji. Do końca maja fundusz otrzymał 10,5 proc. tej kwoty. Mniejsze niż zakładano dofinansowanie FUS może być jednym ze źródeł pozytywnej niespodzianki na koniec roku, czyli lepszego niż planowane wykonania planu dochodów i wydatków. Sytuacja w budżecie już teraz jest zaskakująco dobra, po pięciu miesiącach miał on 9,3 mld zł nadwyżki. I wiele wskazuje na to, że po czerwcu również będzie na plusie, bo 9 czerwca Narodowy Bank Polski przekazał 8,9 mld zł z zysku za ubiegły rok.
Ale rząd może też przekazać do FUS więcej pieniędzy, niż wynikałoby to z bieżących potrzeb funduszu. Tak zrobiono w poprzednim roku, decydując się na wypłatę na poczet tegorocznych wydatków. Ministerstwo Finansów nie ukrywa, że i w tym roku zamierza wykorzystać dobrą sytuację w budżecie właśnie w taki sposób: prowadząc prefinansowanie przyszłorocznych wydatków. W przypadku FUS może to być właśnie wypłata pełnej zaplanowanej dotacji, mimo dobrych wyników we wpływach ze składek.