Koszty pozaodsetkowe są na bardzo wysokim poziomie. Wydaje się, że ich wysokość zmniejsza skłonność do lepszego zarządzania ryzykiem w firmach pożyczkowych - mówi Tomasz Chróstny prezes UOKiK.

Wprowadzone po wybuchu pandemii obniżenie maksymalnych pozaodsetkowych kosztów kredytu kończy się z końcem czerwca. Pan zaproponował to rozwiązanie, czy było ono potrzebne?
Była to duża ulga dla konsumentów w bardzo trudnym czasie pandemii. Zwłaszcza na początku panowała niebywała niepewność na rynku. Pozaodsetkowe koszty kredytów konsumenckich są bardzo poważnym obciążeniem dla korzystających z pożyczek i kredytów. Ich obniżenie było więc bardzo pozytywne z punktu widzenia budżetów gospodarstw domowych.
Pamiętajmy, że wiosną ubiegłego roku, kiedy myśleliśmy w UOKiK o takich rozwiązaniach, perspektywa była całkiem inna niż obecnie. Scenariusz gospodarczy nie był optymistyczny. Wiele osób obawiało się utraty pracy i źródła dochodu, jednak dzięki środkom publicznym z tarcz firmy, pomimo trudnej sytuacji, mogły podtrzymać zatrudnienie. Dużą ulgą dla spłacających kredyty i pożyczki okazało się trzykrotne obniżenie stóp procentowych.
Czy można zmierzyć efekty tego rozwiązania dla klientów i rynku?
Dane, jakie dostarcza rynek, są potwierdzeniem słuszności takiego działania. Dziś mamy duże wzrosty, jeśli chodzi o wartości nowo udzielanych kredytów. Ale pamiętajmy, że w pierwszym lockdownie, przy panującej wówczas niepewności na rynku pracy i w całej gospodarce, Polacy ograniczali decyzje związane z konsumpcją, co przełożyło się też na znaczący spadek popytu na pożyczki.
Mogę stanowczo stwierdzić, że ograniczenie kosztów nie zmniejszyło finansowania dla konsumentów ani nie pogorszyło ich sytuacji. Mamy przekonanie, że dla wielu osób, które miały dużo mniejsze dochody, choćby w takich sektorach jak HoReCa czy turystyka, niższe koszty kredytów i pożyczek mogły stanowić bardzo znaczącą ulgę finansową.
90 proc. kredytów konsumenckich jest udzielanych przez banki i SKOK-i. Te instytucje nie odczuły istotnie negatywnego wpływu regulacji. W firmach pożyczkowych mogło być nieco inaczej, bowiem one co do zasady czerpią główne dochody nie z odsetek, ale z bardzo wysokich opłat i prowizji towarzyszących ich udzieleniu i windykacji. Jednocześnie widzimy, że szara strefa pożyczek wcale się nie rozrosła – wbrew głoszonym powszechnie obawom firm pożyczkowych.
Mechanizmy, które występują w branży, w dalszym ciągu wymagają przebudowy, aby dzięki transparentności i uczciwemu działaniu przyczyniały się do budowania zaufania konsumentów do tychże instytucji.
Co ma pan na myśli?
Na podstawie naszych postępowań widzimy pewne mechanizmy, które wymagają dalszego zabezpieczenia praw konsumentów, zadbania o jakość obsługi i bezpieczeństwo finansowe Polaków. Branża powinna wykonać pewną pracę, by trzon dochodów nie pochodził z wszelkiej maści opłat i prowizji. To dotyczy analizy ryzyka, zarządzania portfelem kredytowym czy relacjami z klientem. Wciąż obserwujemy np. napływ skarg dotyczących mechanizmów windykacyjnych.
Szukamy rozwiązań, które mogłyby poprawić sytuację konsumentów, jak i wizerunek firm pożyczkowych. Jesteśmy przy tym otwarci na dialog z branżą. Podkreślam, że my nie jesteśmy przeciwko branży. Mamy świadomość, że w części obsługuje ona konsumentów, którzy nie mają szans na kredyt w banku. Ale nie powinno to oznaczać, że mają być zdani tylko na bardzo kosztowne usługi firm pożyczkowych i narażeni na łamanie swoich praw i interesów konsumenckich.
Wysokie opłaty i prowizje mogą powodować pętlę zadłużenia po stronie konsumentów. To każe się zastanowić, jaka powinna być konstrukcja rynku, w tym oferowanych produktów finansowych. Niekiedy koszty oferowanego finansowania wyglądają na nieuzasadnione i są kreowane tylko po to, by „zmarżować się” na konsumentach. Jest też kwestia standardów, które bez wątpienia zwłaszcza w przypadku małych firm pożyczkowych pozostawiają wiele do życzenia.
Mamy również przeświadczenie, że firmy pożyczkowe nie analizują należycie sytuacji finansowej kredytobiorcy i jego standingu finansowego pod kątem profilu ryzyka, w naszym odczuciu zakładając, że złe długi zrekompensują sobie kosztami pozaodsetkowymi. Jest to pewien rodzaj moralnego hazardu, który powinniśmy starannie redukować z rynku.
Może jest raczej tak, że po skalkulowaniu ryzyka danego klienta okazuje się, że samo oprocentowanie go nie pokryje i stąd wysokie prowizje i opłaty.
Koszty pozaodsetkowe są na bardzo wysokim poziomie. Wydaje się, że ich wysokość zmniejsza skłonność do lepszego zarządzania ryzykiem w firmach pożyczkowych, w szczególności tych małych i średnich. Tu jest dużo przestrzeni, by sprawniej zarządzać ryzykiem i dostarczać produkty po niższym koszcie. To mogłoby zresztą zwiększyć popularność produktów pożyczkowych, ale musiałoby się to wiązać ze wzrostem zaufania konsumentów do branży i odpowiedzialności po stronie jej uczestników.
Dziś do tego, by uzyskać status firmy pożyczkowej, wystarczy 200 tys. zł kapitału i wpis do rejestru prowadzonego przez Komisję Nadzoru Finansowego. Czy właściwym rozwiązaniem byłoby podniesie wymogu minimalnego kapitału?
Oczywiście. Widzimy przestrzeń do tego typu rozwiązań. Bariery wejścia powinny być tak ustawione, by przedsiębiorca był zdeterminowany do prowadzenia biznesu w sposób odpowiedzialny, długoterminowy i korzystny dla klientów. To przekłada się również na znaczenie renomy branży, wizerunku przedsiębiorców świadczących tego typu usługi finansowe. Działania firm nieetycznych negatywnie odbijają się na całym sektorze.
Jaka powinna być minimalna kwota kapitału firmy pożyczkowej?
Na razie dyskutujemy nad tym w ramach UOKiK, podobnie nad innymi mechanizmami zwiększającymi presję na odpowiedzialność podmiotów i dbanie o konsumentów. Tego typu rozstrzygnięcia są ostatecznie wypracowywane w procesie legislacyjnym, którego niezwykle istotną częścią są konsultacje społeczne.
Ostatni okres to zintensyfikowanie działalności firm oddłużeniowych.
Niedawno wydaliśmy komunikat w tej sprawie, ponieważ chcieliśmy ostrzec konsumentów przed nieuczciwymi praktykami przedsiębiorców. Nie jest tak, że mieliśmy na myśli kancelarie frankowe, tymi zajmujemy się już od dłuższego czasu. Chodzi nam o firmy, które promują się w mediach i zapewniają o kompleksowej usłudze zmniejszenia zadłużenia oraz rzekomo wysokiej skuteczności, a w rzeczywistości pobierają opłaty i nie prowadzą działań, aby pomóc konsumentowi.
Czy to zjawisko na dużą skalę?
Nasze wątpliwości wzbudziła działalność kilkudziesięciu podmiotów, w tym co najmniej dwóch bardzo aktywnie promujących się w internecie. Choć widzimy też takie, które w sposób tradycyjny oferują swoje usługi.
Poda pan nazwy firm, których powinni się wystrzegać konsumenci?
Chętnie, ale nie na tym etapie postępowania. Nie chciałbym również ich w jakikolwiek sposób promować, dlatego skupiamy się na promocji nawyków, które mogą nas uchronić przed wejściem w relację z przedsiębiorcą, który pobierze wynagrodzenie, nie zapewniając ekwiwalentnej usługi oddłużeniowej.
Jak pan ocenia działalność kancelarii reprezentujących frankowiczów?
To działalność istotna z punktu widzenia konsumentów. Ważne, by te podmioty postępowały rzetelnie. Mechanizmy rozliczeniowe, umowy o pełnomocnictwo powinny zapewniać i chronić prawa konsumentów. Bywają wątpliwości do co informacji przekazywanych przez te kancelarie, czy występujące w ich imieniu firmy, sposobu określania premii za sukces, kosztów reprezentacji, czy kosztów rozwiązania umowy przez konsumenta, które mogą mieć charakter wręcz kar za rozwiązanie umowy. Bywają sytuacje, że kancelarie wykluczają możliwość samodzielnej negocjacji konsumenta z bankiem, także zmierzającej do zawarcia ugody.
Jak częste są to sytuacje?
Skontrolowaliśmy 12 firm odszkodowawczych oraz 18 kancelarii radcowskich i adwokackich. Jesteśmy obecnie na etapie czterech postępowań sformalizowanych, wydaliśmy też cztery decyzje. Wystąpienia „miękkie” skierowaliśmy do 25 podmiotów, wiele z nich spełniło nasze oczekiwania i zmieniło mechanizmy świadczenia usług.
Z 30 zbadanych podmiotów nie było zastrzeżeń do...
Wobec kilku podmiotów nie stwierdzono naruszeń lub stwierdzono brak podstaw do dalszych działań. Podkreślam, że postrzegamy te podmioty jako ważne z punktu widzenia praw konsumenckich, ale powinny wykonywać swoje zadania z poszanowaniem praw konsumentów, rzetelnie i z zachowaniem najwyższych standardów zawodowych, etycznych i moralnych. Istotny jest konflikt interesów kancelarii w przypadku ugód – one mogą być przykładowo korzystne dla konsumenta, ale już niekoniecznie dla kancelarii. Konflikt interesów powinien być rozstrzygnięty na etapie zapisów umowy o świadczenie usług, w której każdej ze stron przysługują tak pewne prawa, jak i obowiązki.
Ugody, nad którymi pracują banki, będą korzystne dla frankowiczów?
Chciałbym w to wierzyć. Jestem zwolennikiem ugód – z uwagi na kryterium czasu i kosztów po stronie konsumenta, aby mógł w ten sposób sprawniej wyegzekwować swoje prawa. Ugoda, aby była atrakcyjna dla konsumenta, musi jednak stanowić realną alternatywę względem drogi sądowej. Kluczowa jest zatem postawa banków i wyjście z ugodami, które dostarczałyby klientom realną wartość. Przez lata kredytobiorcy oczekiwali od banków wyjścia naprzeciw ich prawom, spotkania choćby „w połowie drogi” – tak się jednak nie stało i wiele działań podejmowanych w tym czasie, choćby inicjatywa prezydenta Andrzeja Dudy, zostało przez sektor bankowy storpedowanych. Z przykrością muszę stwierdzić, iż również teraz po stronie banków i ich związku nie widać szczególnego zainteresowania ugodami, w wyniku czego pozwów przybywa, zaś problem kredytów frankowych obciążający konsumentów, sektor finansowy i gospodarkę pozostaje nierozwiązany.
Wynika to po części z obaw, że zawarte teraz ugody w przyszłości mogłyby być podważone przed sądem i banki zapłaciłyby podwójnie.
Jesteśmy zwolennikami ugód, porozumień pomiędzy konsumentami a bankami, z tą uwagą, iż muszą one szanować prawa konsumentów, a także stanowić wartościową alternatywę względem drogi sądowej. Uważamy, że to właściwa droga, jednak inicjatywa w dalszym ciągu leży po stronie sektora bankowego. Prezes UOKiK jest i będzie po stronie konsumentów, podobnie po stronie uczciwości w relacjach między konsumentami i firmami. Jeśli byłoby potrzebne wsparcie UOKiK, by zagwarantować stabilność umów z poszanowaniem praw konsumentów – to jesteśmy gotowi tego wsparcia eksperckiego udzielić